W Polsce limit prędkości na autostradach to 140 km/h. Mamy pod tym względem jedno z najbardziej liberalnych praw w Europie - w innych krajach limit ten wynosi 130 lub nawet 120 km/h. Wyjątkiem są "nielimitowane" fragmenty niemieckich autostrad, na których znak jedynie sugeruje zalecaną prędkość, ale kierowca może jechać według swoich upodobań. Niebawem przepisy za naszą zachodnią granicą mają zostać ujednolicone i skończy się pędzenie "autobahną" na złamanie karku. Niemcy limity obniżają, a tymczasem za naszą wschodnią granicą tendencja jest przeciwna. Rosja chce podnieść ograniczenia prędkości na autostradach do 150 km/h.
Na rosyjskich płatnych autostradach (a jest ich niecałe 600 kilometrów) obowiązuje ograniczenie prędkości do 130 km/h. Na bezpłatnych (niecałe 420 kilometrów) limit wynosi 110 km/h. W praktyce kierowcy jeżdżą znacznie szybciej. Rosyjska policja otwarcie przyznaje, że zatrzymuje kierowców dopiero gdy przekroczą limit prędkości o 20 proc. Oznacza to, że przy wprowadzeniu nowego ograniczenia, kierowcy bez konsekwencji będą jeździć nawet 180 km/h.
Projekt zwiększenia limitu prędkości na autostradach poparło Rosyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Chodzi o odcinki, które posiadają odpowiednią infrastrukturę drogową, zatem takie, które już na etapie budowy zostały przystosowane do większych prędkości.
Pomysł zyskał również aprobatę rosyjskiej drogówki. Jak ustalił portal Auto Świat, Michaił Czernikow kierujący Państwową Inspekcją Ruchu Drogowego Rosji nie tylko poparł innowacyjny pomysł, ale również skrytykował przeciwników planowanych zmian. To jednak nie wszystko. Jest też przeciwny wprowadzeniu ograniczeń prędkości w miastach do 30 km/h, jak również obniżeniu progu kary grzywny. W drugim przypadku chodzi o pomysł wlepiania mandatów już za przekroczenie prędkości o 10 km/h. Według Czernikowa uzasadnieniem tej idei jest zwiększenie przychodów, a nie realna poprawa bezpieczeństwa.