Lewis Hamilton, siedmiokrotny mistrz świata Formuły 1, jest dość wyrazistą postacią. Wyróżnia go nie tylko sposób ubierania się i zdecydowane poglądy w kwestii wspierania społeczności LGBT czy walki z rasizmem, ale także gust motoryzacyjny.
Na ostatnie Grand Prix Lewis przyjechał motocyklem MV Augusta Dragster w limitowanej wersji kolorystycznej. Podobno jego ulubionym autem w garażu jest służbowy Mercedes EQC, ale podczas wyścigowych wakacji wyprowadził na przejażdżkę prawdziwą perłę swojej kolekcji. Mowa o iście sportowym Pagani Zonda 760 LH. Sercem tego włoskiego samochodu jest silnik V12 o pojemności 7,3 litra. Co ciekawe, jednostka ta została opracowana ze wsparciem Mercedesa.
W zeszłym roku Hamilton, złote dziecko Mercedesa, deklarował, że chce być wożony tylko elektrycznymi samochodami. Takie oczekiwania mają podłoże ekologiczne - Lewisowi nie jest obojętny los planety. Sprzedał nawet swój prywatny odrzutowiec by zredukować ślad węglowy. Dla większości ludzi może to brzmieć jak "problemy bogaczy", ale Hamilton mocno angażuje się w proekologiczne działania. Forsuje nawet pewne zmiany w Formule, które miałyby sprawić, że spot ten stanie się bardziej ekologiczny.
Co ciekawe, Lewis Hamilton wcale nie jest ogromnym fanem swojego unikatowego auta. Mimo, że na specjalne zamówienie Brytyjczyka w aucie zamontowano 6-biegową skrzynię manualną (zamiast zautomatyzowanej przekładnie montowanej seryjnie). Mimo to w wywiadach Hamilton wielokrotnie podkreślał, że Zonda choć brzmi fantastycznie, prowadzi się fatalnie.
Nie mamy pojęcia, czy Zonda faktycznie jeździ tak źle jak mówi Lewis (a bądźmy szczerzy - on raczej wie co mówi). Możemy jej natomiast posłuchać na wideo nakręconym w Monako, które (sir) Hamilton nazywa swoim domem. Ciekawostką jest fakt, że Zonda jest tam zarejestrowana, a wszystkie zdjęcia tego samochodu został zrobione w marinie albo pod słynnym kasynem. Można więc przypuszczać, że fioletowe Pagani ma naprawdę znikomy przebieg.