Milioner chce być pochowany w Morganie, to najlepszy sposób na odejście z fasonem. "Mają mnie zmumifikować i podać cygaro"

Australijski biznesmen ma nietypowy pomysł. Kocha swojego sportowego Morgana Aeromaxa tak bardzo, że nie chce się z nim rozstawać nawet po śmierci. "Będę z niego patrzył na wschód i czekał na powrót Chrystusa. Kiedy mnie wskrzesi, nie mam zamiaru iść na piechotę!" Tak powiedział.

Już po tym cytacie można domyślić się, że Philip Allen nie jest typowym przedsiębiorcą. A jeszcze nie znacie jego kolejnych deklaracji. Australijski biznesmen zajmuje się m.in. importem sprzętu car audio firm Kicker i JBL oraz jest kolekcjonerem ciekawych samochodów.

Zobacz wideo W nowym Studio Biznes felieton Moto.pl, a w nim Porsche 911 Targa

W garażu Australijczyka stoi kilka modeli Ferrari (i dwa Dino), Lancia Stratos z 1974 roku w drogowej wersji, MG PA Airline Coupe z 1935 roku, Maserati 3200 z 2001 roku, ale najbardziej lubi rzadkiego Morgana Aeromax z 2008 roku. Na świecie jest tylko 100 takich aut. Co ciekawe egzemplarz Allena należał wcześniej do Richarda Hammonda ze starej ekipy Top Gear.

W magazynie Retromotive poświęconym oldtimerom Philip Allen mówi, że kocha go nad życie i chce go zabrać ze sobą do grobu. Swoim spadkobiercom podobno przygotował bardzo szczegółowe wytyczne. Po śmierci ma zostać zmumifikowany, a to dopiero początek. Chce, żeby go ubrać w ulubione ciuchy: skórzaną kurtkę i spodnie oraz buty z krokodylej skóry. Jedną rękę ma mieć na kierownicy, a w drugiej trzymać cygaro. Jego wzrok ma być skierowany na wschód i wypatrywać archanioła Gabriela, który zapewni mu zmartwychwstanie.

To ciekawa koncepcja. Żeby zabezpieczyć się przed siłami natury i ewentualnymi amatorami jego własności, zestaw: kierowca i samochód ma zostać umieszczony w szczelnym pojemniku i zabezpieczony blokiem betonu. Tak będzie spędzał czas po śmierci Philip Allen. Trzeba przyznać, że mógł wybrać gorszy anielski rydwan.

 

Morgan Aeromax to już klasyk. Po śmierci Allena zostanie ich tylko 99

Morgan Aeromax jest nowoczesnym sportowym coupe, w stylu neo-retro. Wyprodukowała go brytyjska firma Morgan, która bardzo długo opierała się postępowi technicznemu. Jeszcze kilka lat temu jej samochody powstawały na drewnianych ramach. Aeromax był zwrotem Morgan Motor Company stronę nowoczesności.

Nadal produkowano go ręcznie, a pod długą maską znalazł się silnik V8 o poj. 4,4 l i mocy 340 KM, który pozwalał na przyspieszenie lekkim (1175 kg) autem do setki w zaledwie 4,5 s i rozpędzenie się do 273 km/h. Do wyboru była automatyczna albo ręczna skrzynia biegów. Egzemplarz Philipa Allena ma manualną, podobno powstało tylko sześć takich aut, bo większość klientów wybrała automat.

Trzeba przyznać, że australijski biznesmen ma fantazję oraz pieniądze. Poza tym potrafi udowodnić, że powiedzenie "pieniędzy nie zabierzesz ze sobą do grobu" jest nieprawdziwe. Mimo imponujących planów na życie po śmierci życzymy Philipowi Allenowi, żeby został na tym świecie jak najdłużej.

Morgan Aeromax
Morgan Aeromax fot. Morgan
Więcej o: