Ponad 70 lat temu, francuski producent aut Delage zakończył swoją historię. Teraz powraca z nowym, hybrydowym modelem, którego nazwa przypomina nazwę zespołu hip hopowego, a wygląd nawiązuje do myśliwców i bolidów Formuły 1, ale też do mrówkojada.
Przód auta wyraźnie inspiruje się F1, w szczególności spiczaste zakończenie. Przednie koła oddzielone są od głównej części nadwozia, a przezroczysta pokrywa wyciąga na światło dzienne zawieszenie.\
Idąc dalej do tyłu widać kabinę, wyraźnie inspirowaną odrzutowcami wojskowymi. Aby do niej się dostać, musi się otworzyć szklana część nad nią. Na dachu natomiast zamontowano czerpak powietrza. Dalej odnotować można sporych rozmiarów wloty powietrza i pokaźnych rozmiarów spojler. Inne elementy wyposażenia to duży dyfuzor, koła z włókna węglowego i oświetlenie LED.
Wracając do kokpitu, bo tak należałoby określić ten twór, znajdują się tam dwa miejsca siedzące. Jedno za drugim. Mają być wykonane oczywiście, bo jakże by inaczej, z włókna węglowego. Do tego na zdjęciach widać zestaw trzech ekranów i kierownicę, która przypomina połączenie joysticków z samolotów, gier wideo i kierownicy z Formuły 1. Delage zapewnia również, że auto ma być wyposażone w system audio od Focal.
D12 będzie dostępny w dwóch wersjach – GT i Club. Obydwa warianty zasilane będą silnikiem V12 o pojemności 7,6 L oraz silnikiem elektrycznym, który będzie jedynie wspomagał.
Silnik benzynowy gwarantować ma moc 1004 KM. Różnice natomiast pojawiają się w przypadku silnika elektrycznego. W GT będzie on generować 112 KM (łącznie 1115 KM), natomiast w odmianie Club ma być słabszy i dostarczać jedynie dodatkowe 20 KM (łącznie 1024 KM). W drugiej wersji ma wspomagać auto podczas jazdy po mieście, przy parkowaniu i cofaniu, jednak w tym wypadku ma być lżejszy od GT o 89,8 kg (1310 kg w wersji Club).
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to D12 wejdzie do produkcji jeszcze w tym roku. Ma być wyprodukowanych jedynie 30 sztuk i każdy kosztować ma ponad 2 mln dolarów.