Lamborghini Sian wygląda trochę jak koncept. Projektanci pozwolili sobie na bardzo ostre linie, mocne przetłoczenia, ogromne wloty powietrza i upodobnili nowy model raczej do statku kosmicznego, a nie samochodu drogowego. Ale taki już jest styl marki z Sant'Agata Bolognese - ich auta zawsze były krzykliwe i "wulgarne", czym wyróżniały się na tle całej konkurencji w segmencie supersamochodów. Nie bez powodu mówi się, że Lamborghini tworzy auta idealne na plakat w pokoju nastolatka.
Bezkompromisowy styl producent tłumaczy oczywiście aerodynamiką.
Lamborghini Sian będzie samochodem jak najbardziej produkcyjnym, choć ściśle limitowanym. Powstanie tylko 63 sztuk. Dlaczego akurat tyle? To nawiązanie do roku powstania marki - 1963.
Cena jest astronomiczna i zupełnie bez znaczenia, bo wszystkie auta już sprzedano. Każdy egzemplarz ma być wyjątkowy, dostosowany do swojego klienta w programie Ad Personam. Sian kosztował podobno 3,6 miliona dolarów, co w przeliczeniu na złotówki daje około 14 milionów.
Nowe Lamborghini opiera się technicznie na flagowym modelu producenta, Aventadorze. Jednak potężna wolnossąca jednostka V12 o pojemności 6,5 litra (po kolejnych modyfikacjach generuje już 785 KM) dostała tu do pomocy mały, 34-konny silnik elektryczny, który zapewnia jeszcze lepszą reakcję na gaz i poprawia osiągi. Warto zaznaczyć, że to pierwsze produkcyjne auto marki z silnikiem elektrycznym
Lamborghini Sian jest najmocniejszym seryjnie produkowanym samochodem w historii marki. Łącznie układ hybrydowy generuje aż 819 KM.
Osiągi? Pierwsza setka na liczniku ma się pojawiać po zaledwie 2,8 sekundy, a Sian bez problemu rozpędzi się do 350 km/h. Jako ciekawostkę możemy podać fakt, że mały silniczek elektryczny potrafi samodzielnie napędzić Siana przy manewrach na parkingu.
Oficjalna prezentacja Lamborghini Sian odbędzie się na Salonie Samochodowym we Frankfurcie, który startuje już na początku przyszłego tygodnia. Tam poznamy wszystkie szczegóły nowego supersamochodu.
>>> "Aaaa, ale czad! Jadę ze Stigiem!" Jeszcze nie widzieliśmy naczelnego Moto.pl w takich emocjach: