Przez ostatnie lata Galliera zdążył zapracować na ironiczne przezwisko „Dr. No”. W Ferrari odpowiada za marketing i sprzedaż, ale i tak najwięcej emocji wzbudzają jego decyzje związane z dobieraniem klientów na limitowane modele. To wszystko dlatego, że zapotrzebowanie na modele Ferrari jest często większe niż ich dostępność. Włoska stajnia musiała opracować kryteria sprzedaży takich samochodów. W końcu zapadła decyzja, że specjalne, limitowane modele mają być „prezentem” dla najwierniejszych klientów.
Dyrektor tłumaczy, że najcięższym zadaniem w jego pracy jest mówienie klientom „nie”, ale ktoś niestety musi to robić. Dla zobrazowania sytuacji przytoczył historię modelu LaFerrari Aperta. Na początek złożono wstępne zapytania do wyselekcjonowanej grupy 200 klientów. Nikt nie widział samochodu na oczy, ale wszyscy odpowiedzieli „tak”. I wtedy zaczyna się problem, ponieważ firma założyła dużo mniejszą produkcję.
Galliera bardzo często otrzymuje zapytania od klientów, którzy „nie zasługują” na Ferrari, nawet jeśli są to możni tego świata. Zwykle takich klientów zbywa się najłatwiej, szczególnie gdy do tej pory nie byli klientami marki. Dużo ciężej odmówić ludziom, którzy są naprawdę wierni marce, ale na liście przed nimi znajdują tacy z dużo większym stażem.
Szef marketingu Ferrari zaznaczył przy okazji, że kierowcy Formuły 1 z teamu Ferrari są zwykle jedynymi pracownikami firmy, którzy mogą kupować nowe modele. Galliera tłumaczy, że przy tak limitowanej produkcji i długim czasie oczekiwania byłoby to niestosowne, gdyby pracownik firmy otrzymał samochód łatwiej i szybciej niż klient.