Nie sposób nie zauważyć, że protoplastą tego modelu jest słynny Jaguar E-Type - jedna z ikon motoryzacji. Charakterystyczny tył, szprychowe felgi i wąski przedni grill są prawie identyczne jak w oryginale. We wnętrzu również odnajdziemy wiele rozwiązań nawiązujących do klasycznego Jaguara. Drewno (oczywiście prawdziwe), które pokrywa deskę rozdzielczą, przechodzi na boczki drzwi, gdzie doskonale komponuje się z jasną skórą. Dolną część kokpitu pokrywa aluminium - to też nawiązanie do E-Type'a.
Lyonheart K, chociaż na pierwszy rzut oka wygląda klasycznie, naszpikowany jest najnowszymi zdobyczami motoryzacyjnej techniki. Adaptacyjne zawieszenie, biksenonowe reflektory, nawigacja satelitarna z 7-calowym dotykowym wyświetlaczem, dwustrefowa klimatyzacja czy wysokiej jakości sprzęt audio firmy Bowers & Wilkins ze złączami USB i Bluetooth to tylko kilka pozycji z długiej listy wyposażenia.
Pod maską również miła niespodzianka. Lyonheart K napędzany jest bowiem 5-litrowym silnikiem przygotowanym przez Coswortha. Widlasta ósemka doprawiona kompresorem oddaje we władanie kierowcy 575 koni mechanicznych oraz okrągłe 700 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Cały potencjał trafia oczywiście na koła tylnej osi, a pośredniczy w tym sześciobiegowy automat. Do prędkości 100 km/h auto potrafi rozpędzić się w 3,9 sekundy, a przestaje przyspieszać dopiero po osiągnięciu 300 km/h. Na więcej nie pozwoli elektroniczny kaganiec. W bezpiecznym wykorzystaniu mocy silnika pomaga elektroniczny system stabilizacji toru jazdy oraz efektywny układ hamulcowy (na przedniej osi tarcze mają średnicę 380 mm).
Szwajcarska firma z siedzibą w Coventry wyprodukuje 250 sztuk modelu K. Ceny coupe startują od 360 tysięcy euro. Aby stać się posiadaczem wersji cabrio, trzeba dołożyć kolejne 15 tysięcy. Coś nam mówi, że chętnych nie będzie brakować. Pierwszy egzemplarz trafi do nowego właściciela w grudniu tego roku.