Supersamochody dzielą się na różne podkategorie. Te z silnikami umieszczonymi centralnie mają zapewnić możliwie najlepsze prowadzenie, a takie, które mają silniki z przodu, próbują połączyć osiągi z wygodą pozwalającą na podróżowanie. Nazywamy je GT od słów: gran turismo. Aston Martin Vanquish chciałby zostać królem tej kategorii.
W swoim nowym topowym modelu brytyjski producent chce połączyć sportowe emocje z wyjątkowym luksusem i tradycję z nowoczesnością. Wisienką na torcie jest słynna nazwa modelu, której historia zaczęła się od koncepcyjnego Astona Martina Project Vanquish z 1999 roku. Dane techniczne nowego Vanquisha są niemal dwukrotnie lepsze od protoplasty. Parametry silnika V12 – 835 KM i 1000 Nm - plasują go na samym szczycie kategorii GT. Dzięki nim przyspiesza do setki w 3,3 s i rozpędza się do 345 km/h, co sprawia, że jest najszybszym seryjnie produkowanym modelem w 111-letniej historii tej marki.
Nadwozie zaprojektowane pod kuratelą szefa designu Marka Reichmana prezentuje się imponująco, zwłaszcza w czerwieni, mimo że to nie jest tradycyjny kolor aut tej marki. W porównaniu z innymi samochodami opartymi na tej samej platformie (modelami: DB12 i Vantage) Vanquish jest dłuższy o 80 mm. Jego aluminiowa klejona struktura nadwozia wypełniona panelami z włókna węglowego, została dodatkowo usztywniona, a doskonałe prowadzenie dba niezwykle zaawansowana elektronika. Napęd jest przenoszony w tradycyjny sposób: na tylne koła za pośrednictwem automatycznej 8-stopniowej skrzyni ZF, ale w tym modelu jest mnóstwo technicznych nowinek.
Wystarczy wymienić elektronicznie sterowany tylny dyferencjał (e-diff) i adaptacyjne amortyzatory Bilstein DTX, opony Pirelli P Zero opracowane specjalnie dla tego modelu i osadzone na kutych felgach o średnicy 21 cali oraz nowoczesny układ stabilizacji jazdy (ESP), który współpracuje z tymi podzespołami. To nie koniec atrakcji. Jest jeszcze panoramiczny przeszklony dach z elektrochromatycznego szkła, które może przepuszczać zaledwie 6 proc. światła oraz opracowany przez Astona Martina własny system multimedialny. Ekranom dominującym w dwuosobowej kabinie towarzyszy szlachetna skóra. Trochę żal, że nie ma w niej klasycznych zegarów, ale cyfrowy kokpit zapewnia znacznie większą funkcjonalność. Poza tym drobiazgiem wnętrze wygląda całkiem klasycznie.
Nowy elektroniczny układ ESP jest wyposażony w sześcioosiowy akcelerometr (tak jak w sportowych motocyklach) i został zaprogramowany tak, aby wykorzystać moment obrotowy silnika oraz możliwości tylnego mechanizmu różnicowego. Elektroniczny e-diff potrafi się zblokować w zaledwie 135 milisekund i pozwolić na kontrolowane dynamiczne poślizgi oraz niezwykle zwinną jazdę. Umieszczony z przodu silnik V12 ma dwie turbosprężarki oraz funkcję Boost Reserve pozwalającą chwilowo, ale błyskawicznie zwiększyć ciśnienie w układzie dolotowym powyżej nominalnego. Dzięki temu przy pełnym otwarciu przepustnicy nowy Vanquish ma przyspieszać jeszcze bardziej dynamicznie. Równie dobry powinien być układ hamulcowy z ceramicznymi tarczami (z przodu mają 410 mm średnicy), które współpracują z układem ESP nowej generacji pozwalającym na znacznie lepszą kontrolę zachowania auta w trakcie hamowania do szczytów zakrętów, tzw. trail braking.
Na niektóre modele Astona Martina z ostatnich lat można było narzekać, że mimo imponujących osiągów nie do końca pasują do charakteru klasycznej brytyjskiej marki. W przypadku nowego Vanquisha trudno mieć o to pretensje. Prezentuje się jak idealne luksusowe gran turismo. Niestety tylko nieliczni przekonają się, czy tak jest w istocie, bo firma z Gaydon ogranicza produkcję swojego nowego flagowca do zaledwie 1000 sztuk rocznie. Pierwsze egzemplarze nowego Astona Martina Vanquisha trafią do klientów w czwartym kwartale 2024 r. Założę się, że jeden z nich jest zarezerwowany dla agenta 007. A ile kosztuje najnowszy Aston Martin? Dżentelmeni nie pytają o takie rzeczy. W artykule wykorzystaliśmy zdjęcia producenta.