Abarth 595 i 695 to dwa ważne modele z polskiego punktu widzenia. I to pomimo faktu, że auto nie odniosło porażającego sukcesu na naszym rynku. Mały Abarth jest bowiem produkowany w Polsce – identycznie jak jego bardziej przyziemny brat, a więc Fiat 500.
Historia Pięćsetki, ale i Abartha powoli dobiega do końca. Fani modelu wylewają łzy. Na ich otarcie otrzymają jednak pewien prezent. Bo włoska firma tuningowa – Giannini Automobili postanowiła przygotować specjalne auto pożegnalne. I już jego design robi piorunujące wrażenie.
Pięknie wygląda zarówno malowanie, jak i wloty powietrza w masce czy delikatna "żaluzja" nachodząca na reflektory auta. Poza tym wrażenie robi zmodyfikowany przedni zderzak i tylny z wyprowadzeniem dla dwóch końcówek układu wydechowego. Porażający jest także tylny dyfuzor, tylny spojler, wloty przy tylnych lampach czy pełne, aerodynamiczne kołpaki felg. Całość jest przesadzona, ale i mocno wysmakowana.
Agresywnej stylistyce towarzyszyć będzie agresywna moc. Pod maską małego hatchbacka nadal pracuje 1,4-litrowy silnik benzynowy z doładowaniem. Teraz jednak rozwija on 250 koni mechanicznych i 360 Nm momentu obrotowego. To oznacza blisko 40-proc. wzrost w stosunku do topowego wariantu 180-konnego. Wariantu, który już wydawał się wystarczająco mocny...
Na tym jednak nie koniec imponujących danych technicznych. Bo twórcy Giannini Automobili obniżyli masę Abartha 595 do zaledwie 985 kg. Przy mocy 250 koni zmodyfikowany Abarth ma zatem identyczną masę, jak klasyczna Pięćsetka napędzana 69-konnym motorem 1.2 Hybrid! Powiem więcej, stosunek mocy do masy nowego hot-mini wynosi 3,94. To wartość, za sprawą której zmodyfikowany Fiat wchodzi do świata supersamochodów. Skutek? Sprint do pierwszej setki na pokładzie auta trwa 5 sek. Prędkość maksymalna oscyluje w granicy 280 km/h. Takie wartości muszą dopiero tubować poziom emocji.
Abarth 595 zmodyfikowany przez Giannini Automobili będzie stanowił prawdziwą gratkę. I to nie tylko stylistyczno-techniczną. Tuner ma w planach jedynie krótką serię modelu. Powstanie zaledwie 200 egzemplarzy. Zanim jednak zaczniecie nerwowo poszukiwać szczegółów dotyczących zamówienia, sprawdźcie najpierw cenę. A ta jest... kosmiczna. Włosi wycenili każdy egzemplarz na 133 tys. euro. To oznacza ponad 565 tys. zł. To wystarczająca kwota na zakup BMW M5 czy Mercedesa klasy E AMG. Jak na 3,5-metrowego mikrusa suma wydaje się wygórowana. Niestety.