Drewniany most i betonowóz. Efekt? Łatwy do przewidzenia

Pośpiech złym doradcą? W tym przypadku z pewnością. Ten kierowca betonowozu postanowił skrócić sobie drogę, przejeżdżając przez drewniany most o nośności do 4 ton. Nic dziwnego, że pojazd wprost zapadł się pod ziemię.

Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Do nierównej walki między wiekową konstrukcją, a potężnym pojazdem doszło w hrabstwie Montgomery w stanie Teksas. Jego kierowcy zdecydowanie zabrakło wyobraźni, czego efektem była wielka dziura na przejeździe i "spoglądający" z niej nieśmiało betonowóz.

Zobacz wideo Ponad 70 lat historii i ponad 11 mln sprzedanych samochodów - nowa Toyota Land Cruiser

W piątek 15 września operator pojazdu postanowił skrócić sobie czas przejazdu na miejsce budowy i zamierzał przejechać przez przeprawę nad niewielką rzeką. Skoro powiedzieliśmy już o nośności mostu, teraz przejdźmy do wagi gruszki do betonu. Jej waga może się wahać od 20 do nawet 40 ton. Efekt nie powinien nikogo dziwić. 

A kuku. Wystawał jedynie przód kabiny

Auto wręcz zapadło się w drewnianej konstrukcji, z której wystawał jedynie przód kabiny. Cud, że kierowca wyszedł bez szwanku. Na miejsce zdarzenia wysłano specjalistyczny sprzęt, a nagranie z akcji ratowniczej szybko trafiło do sieci. Możemy zobaczyć je poniżej:

 

Cała sytuacja była naprawdę niebezpieczna, bo w każdej chwili most mógł się kompletnie zawalić. Akcja ratunkowa została przeprowadzona za pomocą wielkiego dźwigu oraz ładowarki teleskopowej, którą zamierzano wyciągnąć wrak betonowozu. Utworzono w ten sposób prostą dźwignię, którą mozolnie przeciągano go na swoją stronę. Do operacji zaangażowano jeszcze jeden dźwig, a jego operator miał za zadanie przeciągać przód pojazdu w swoim kierunku. Samo wyciągnięcie pojazdu i ułożenie go na boku zajęło przeszło ponad godzinę.

Kolejnym etapem było sprawne i ostrożne przemieszczanie dźwigów z dala od mostu, aby ciężarówka znalazła się poza nim. Zajęło to operatorom niewiele krócej, niż wcześniejsza część działań. Gdy znalazła się już na kołach, wtedy ją odholowano. 

Brak mandatu. Po prostu Teksas

Co ciekawe kierowca betoniarki-samochodu nie został ukarany jakimikolwiek zarzutami. Przeprawa jest własnością prywatną i w świetle teksańskiego prawa policjanci nie mieli podstaw do wystawienia mandatu. Zresztą, wystarczające koszty poniosła z pewnością firma, dla której pracował operator betonowozu, który nie dotarł na miejsce.

My i tak jesteśmy w szoku, że pierwszy raz przytrafiła się taka sytuacja w tym miejscu. Znając zamiłowanie mieszkańców Teksasu do wielkich pick-upów i SUV-ów mogłoby się to przytrafić nawet właścicielowi takiego Dodge'a Rama lub Hummera. Teraz muszą uzbroić się w cierpliwość na czas odbudowy konstrukcji. Źródło: Scott Engle, YouTube

Więcej o: