Dosłownie ściągnął rowerzystę z drogi S10. "To powinna być standardowa procedura"

Rowerzysta na drodze szybkiego ruchu może spowodować ogromne zagrożenie. Dlatego obowiązuje zakaz, a zgłoszeni przez kierowców rowerzyści są od razu zatrzymywani przez policję. Tym razem sprawy w swoje ręce wziął pracownik służby drogowej.

Więcej ciekawych sytuacji drogowych z polskich szlaków znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl. Przepisy nie pozwalają na jazdę rowerem po drodze ekspresowej lub autostradzie. Jednak zdarzają się rowerzyści, którzy nie zawsze stosują się do tego zakazu, a to poważny błąd. Decyduje o tym skala zagrożenia. Kierujący jadąc z prędkością 120 czy nawet 140 km/h po prostu nie spodziewa się rowerzysty na swojej drodze. Różnica prędkości między samochodem a rowerem sprawia, że prowadzący auto może mieć niewielkie pole do reakcji, co z kolei tworzy realne zagrożenie wypadkiem. Szczególnie tragicznym w skutkach dla cyklisty.

Zobacz wideo

Rowerzysta na esce powinien dostać mandat. Nie zawsze to jest jednak możliwe

Procedura w przypadku rowerzysty napotkanego na drodze ekspresowej lub autostradzie wygląda następująco. Kierujący powinien zgłosić sprawę policji, ta wysyła na miejsce patrol, zatrzymuje rowerzystę, wlepia mu mandat, a następnie eskortuje do najbliższego zjazdu. Funkcjonariusze potrzebują czasu na dotarcie na miejsce. Wtedy często się okazuje, że rowerzysta zdążył już zjechać z trasy. Nie ma sprawcy, nie ma zatem i kary, ponieważ  rower nie ma tablic rejestracyjnych. Cyklisty nie da się zatem namierzyć po fakcie.

Ile wynosi mandat za jazdę rowerem po drodze ekspresowej i autostradzie? Policjanci wypiszą cykliście mandat na kwotę 250 zł. Nie otrzyma punktów karnych.

"Karę" rowerzyście wymierzył pracownik drogowy. Surową karę!

Istnieje jednak opcja alternatywna - działania wobec rowerzysty na trasie szybkiego ruchu mogą podjąć nie tylko policjanci. Sprawy w swoje ręce biorą czasami także pracownicy służb drogowych. Taki właśnie scenariusz prezentuje poniższy film. Ten został opublikowany na kanale "Stop Pirat" w serwisie YouTube. Reakcja jest mniej kosztowna dla cyklisty, ale i dużo mniej przyjemna. Kierujący mandatu nie dostał, otrzymał inną karę. Był dość brutalnie, ale i stanowczo ściągnięty z trasy. Właściwie to nawet zwleczony z niej.

 

Sytuacja zarejestrowana przez pokładową kamerę na trasie S10 pod Bydgoszczą wyglądała na pierwszy rzut oka mocno humorystycznie. Kierujący, który zarejestrował sytuację, też z pewnością był mocno zdziwiony i ubawiony. Skąd tak agresywna reakcja pracownika drogowego? Być może musi się mierzyć z takimi przypadkami często, a być może cyklista wdał się w pyskówkę. Tego nie rozstrzygniemy. Osoba ze służby drogowej mogła wybrać bardziej "elegancką" metodę wyeliminowania rowerzysty z drogi. Tak czy tak zrobiła to dla bezpieczeństwa cyklisty. Rower na trasie szybkiego ruchu tworzy ekstremalne zagrożenie. Dla rowerzysty przede wszystkim!

Komentujący chwalą reakcję służb drogowych

Bardzo dobrze, to powinna być standardowa procedura przy usuwaniu takowych osobników z ruchu

- tak brzmi najlepiej oceniony komentarz pod filmem. Zgarnął aż 324 kciuki w górę w momencie pisania tego artykułu. Większość komentujących jest zgodna. Reakcje jest ostra i agresywna, ale konieczna. Pracownik służb drogowych uratował rowerzyście życie. Dalsza jazda drogą S10 byłaby proszeniem się o tragedię.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.