Łezka w oku się kręci na myśl, że kultowe BBS-y po ponad 50 latach znikną całkowicie z rynku. O tych obręczach od lat marzyło wielu fanów motoryzacji i trudno się dziwić, bo w gamie jest kilka wzorów, które z pewnością przejdą do historii. Co więcej, BBS swego czau dostarczał felgi nawet do bolidów Formuły 1 i aut wyścigowych. Co prawda niemiecki producent obręczy nadal ma potężne moce produkcyjne i renomę, ale jak podała spółka, zabijają ją ogromne wzrosty kosztów energii i spadający popyt.
Patrząc na historie firmy, można spodziewać się jednak, że mimo złożonego wniosku o upadłość, koniec znanej marki nie jest wcale przesądzony, bo firma wcześniej już trzy razy podnosiła się z progu bankructwa. W tym przypadku jednak happy endu może już nie być, bo ostatnie koło ratunkowe, jakie otrzymała od KW Automotive w 2021 roku, kiedy to też złożono wniosek o upadłość, na niewiele się zdał.
Nowy inwestor, który jest jednym z liderów w segmencie zawieszeń, planował wykorzystać swoją sieć sprzedaży, do podreperowania kondycji chwiejącego się na nogach kolosa. Celem było zachowanie marki BBS. KW Automotive, które oprócz siedziby w Fichtenberg w Niemczech ma zakłady produkcyjne w Holandii i USA, przeliczył się mimo że firma po ostaniej restrukturyzacji zmniejszyła zatrudnienie w swoich dwóch fabrykach z 500 do 270 pracowników.
Wysokie koszty energii oraz nietrafiona strategia spowodowały, że 29 września 2023 roku firma BBS była zmuszona ponownie złożyć wniosek o upadłość w sądzie rejonowym w Rottweil. Tymczasowym zarządcą masy upadłościowej został syndyk Martina Mucha. Ma on teraz trzy miesiące na opracowanie nowego planu dla BBS lub znalezienie kupca. W tym czasie agencja pracy nadal będzie pokrywać koszty wynagrodzeń dla 270 pracowników fabryki w Schiltach.