Więcej ciekawych tekstów znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
W sierpniu bieżącego roku Uber pochwalił się odnotowaniem pierwszego zysku operacyjnego w swojej 14-letniej historii. Wynik na poziomie 326 mln dolarów został osiągnięty za drugi kwartał tego roku. Wcale nie był on łatwy do przewidzenia.
W drugim kwartale 2023 r. Uber osiągnął 326 mln dolarów zysku. A to wszystko pomimo pandemii, a następnie recesji, inflacji oraz wysokich cen paliw. Wraz z przeszkodami firma musiała przystosować się do realiów, zmieniając swój pierwotny model funkcjonowania.
Jak donosi portal Spider's Web, Dara Khosrowshahi, CEO Ubera podczas wywiadu z dziennikarzem Wired natknął się na niewygodne pytanie o znaczący wzrost usług. Szef Ubera odbił piłeczkę tłumacząc się m.in. inflacją. Jednak wg niektórych raportów ceny Ubera rosły przynajmniej cztery razy szybciej niż jej stopa.
Wprawdzie polscy użytkownicy aplikacji nadal mogą zaoszczędzić, wybierając ją zamiast klasycznej taksówki, ale poza godzinami szczytu czy nocy. Dodatkowo muszą zaczekać dłużej na tańszy przejazd. Wybierając przejazd w wymienionych powyżej warunkach różnice cen będą minimalne.
Jeszcze kilka lat temu Uber udowadniał, że pasażerowie stawiają na firmę, bo po prostu lubią tę aplikację, zaś kierowcy chcieli sobie zwyczajnie dorobić do domowego rachunku. Teraz ważnym czynnikiem stał się deficyt pracowników i rosnące ceny paliwa. Czy nadchodzi zmierzch ery tanich przejazdów?
Wchodząc na polski rynek, Uber przewrócił stół z dotychczasowymi zasadami transportu. Udowodnił, że możemy podróżować taniej, wzbudzając protesty wśród kierowców firm taksówkarskich oraz samych korporacji. Ich konkurencyjność nie mogła równać się nowemu modelowi biznesowemu startupu z USA. Choć w najbliższej przyszłości ceny w aplikacji mogą zbliżać się do standardowych przejazdów, to wydaje się, że Polacy prędko nie zrezygnują z Ubera. Nie lubimy zmieniać przyzwyczajeń.
Źródło: Spider's Web