Czy floty chętniej przejdą na elektromobilność, biorąc pod uwagę zwiększające się ceny paliwa?

Sytuacja gospodarcza w Europie nie napawa optymizmem. Pogłębiający się konflikt w Ukrainie, rosnąca inflacja czy podwyżki cen paliw, to tylko niektóre z problemów z którymi muszą zmagać się obywatele Europy. Czy to oznaka, że już czas zastanowić się nad zmianami, które mogą przynieść choć trochę finansowego wytchnienia?

Ceny na stacjach paliw wprawiają w osłupienie. Jeszcze na początku roku, nie przekraczalne było 6 zł/litr. Choć z perspektywy czasu tęsknimy za widokiem „piątki" z przodu, w szczególności, że w pandemii przyzwyczailiśmy się do niskich cen. W przeciągu roku sytuacja geopolityczna, jak też zwiększający się ruch pojazdów, a tym samym wykorzystywanie paliw, doprowadziły do podwyżek. Były one na tyle drastyczne, że rząd postanowił wprowadzić od 1 lutego tarczę antyinflacyjną, obniżającą m.in. stawki akcyzy i VAT-u na paliwa, które zgodnie z ostatnimi informacjami mają obowiązywać do 31 października 2022 roku.

Ten gest ze strony rządzących z pewnością został doceniony. Jednak nie długo można było się cieszyć z przyhamowania wzrostów cen na stacjach paliw. Wybuch wojny w Ukrainie oraz galopująca inflacja, która według GUS w maju osiągnęła poziom 13,9 proc. sprawiły, że po zaledwie kilku miesiącach średnie ceny paliw dobijają do 8 zł/litr, a na niektórych stacjach już ten poziom został przełamany.

W efekcie coraz głośniej podnosi się temat wzrostów kosztów związanych z eksploatacją floty pojazdów. Problem ten zaczyna dotyczyć coraz większej grupy odbiorców. Na początku 2021 roku w bazie firm znajdowało się 3 785 243 podmiotów. Tak duża liczba to realny problem związany z koniecznością utrzymania pojazdów. Zakładając, że tylko część z nich posiada więcej niż 10 aut, to nie zmienia faktu, że raty leasingowe lub z wynajmu trzeba opłacić, tak samo jak ubezpieczenie, serwis czy koszty paliwa.

By ograniczać wydatki, firmy starają się szukać rozwiązań. Do tej pory jedną z opcji było zastosowanie telematyki, która pozwalała na sprawdzenie stylu jazdy kierowców oraz miała realny wpływ na ich zachowanie podczas jazdy.

Telematyka BIG DATA jest idealną odpowiedzią na dzisiejsze wymagające czasy inflacji, widma stagflacji i mocno rosnących cen bieżącego użytkowania pojazdów w firmach. Od rosnących cen paliw, przez wyższe raty leasingu opartych o stawkę WIBOR 1M po coraz bardziej kosztowne usługi serwisowe i komponenty eksploatacyjne do pojazdów. Średnio miesięczne TCO urosło o ponad 25% w ujęciu rok do roku. To skłania coraz więcej firm do inwestycji w systemy telemetryczne, które pozwalają za relatywnie niską (do 2% miesięcznego TCO!) i stałą stawkę abonamentową błyskawicznie generować oszczędności i redukować dokuczliwe skutki wzrostu cen

– wskazuje Kamil Jakacki, dyrektor sprzedaży i rozwoju Cartrack Polska

W efekcie działań sprawdzających, a następnie korygujących, możliwa jest redukcja kosztów związanych z eksploatacją pojazdów służbowych. Jednak mimo unormowania zużycia paliwa wśród wszystkich kierowców, to i tak nadal problem wysokich kosztów pozostaje. Rozwiązaniem problemu może być elektryfikacja.

Parking dla samochodów elektrycznychParking dla samochodów elektrycznych Fot. Rafał Mądry

Coraz większy udział w rynku elektryków

Już teraz pojazdy elektryczne mają coraz większy udział w rynku. Zgodnie z Licznikiem Elektromobilności przygotowywanym przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych oraz Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego, w kraju zarejestrowanych jest ponad 46,6 tysiąca aut zelektryfikowanych. W tym niemal 22,5 tysięcy wariantów w pełni elektrycznych i ponad 24 tys. hybryd typu plug-in. Z każdym kolejnym miesiącem te wartości się zwiększają. Zakłada się, że do 2040 roku 70 proc. rejestrowanych pojazdów będzie elektryczna.

To daje nowe możliwości dla przedstawicieli flot. Wybór w tym momencie hybryd typu plug-in wiąże się z wyzwaniami polegającymi na nauczeniu pracowników jazdy tymi autami, jak też określenie przyszłych celów niezbędnych dla firmy – w tym budowa stacji ładowania pojazdów EV. W tym przypadku nadal rozwiązaniem sprawdzającym powinna być telematyka, która w prosty i klarowny sposób wykaże, który kierowca ma zbyt ciężką nogę, a który zbyt mocno hamuje przez co zdziera nadmiernie opony.

Telemetria to nie tylko generowanie oszczędności, ale i ogromne możliwości edukacyjne i prewencyjne dla firm, użytkowników pojazdów i Zarządów. Coraz więcej firm, wraz z inwestycją w pojazdy nisko i zeroemisyjne i infrastrukturę do ładowania, skłania się w stronę zaawansowanego monitoringu GPS pojazdów BEV i PHEV. Z takiego działania wynika szereg korzyści; profilowanie kierowców oraz możliwość szkolenia z zakresu efektywnego wykorzystania napędu elektrycznego i rekuperacji, budowa programów pozytywnej (g)rywalizacji, co w efekcie pozwala na tańszą eksploatację samochodu hybrydowego lub elektrycznego. Telemetria w elektryku lub hybrydzie to niższe zużycie kWh/100km, redukcja zużycia podzespołów i bardziej ekologiczna jazda

– dodaje Kamil Jakacki.

By wykazać czy pojazdy elektryczne się opłacają można dokonać prostego wyliczenia. Pojazd elektryczny – załóżmy jeden z najbardziej pożądanych na rynku, zostanie przeliczony na podstawie cen domowych i ze stacji publicznych.

TabelkaTabelka Fot. tabelka

Okazuje się, że pojazd elektryczny pod kątem kosztu związanego z zakupem energii jest prawie trzy razy tańszy przy założeniu ładowania w domu niż wariant spalinowy. Kolejnym potwierdzeniem korzyści płynących z elektromobilności są wyliczenia dotyczące całkowitych kosztów posiadania (TCO). Przeprowadzone przez INFO-EKSPERT oraz Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych wykazały, że auto elektryczne – z uwzględnieniem dotacji – już jest tańsze w kontekście TCO niż odmiany spalinowe.

Odnosząc się do tego można przytoczyć przykład dwóch pojazdów. Pierwszym analizowanym autem w zestawieniu był Lexus UX w wersjach 300e (elektryczny), UX 250h (hybrydowy) oraz UX 200 (benzynowy). Znaczące różnice na korzyść pojazdu elektrycznego (BEV) pojawiły się w przypadku paliwa/energii oraz serwisu. Właściciele wersji zeroemisyjnej zapłaciliby o 142,7 proc. mniej za energię niż gdyby użytkowali wariant hybrydowy (HEV), a w przypadku wersji z silnikiem spalinowym (ICE) oszczędność wyniosłyby aż 202,2 proc. Natomiast koszty serwisu BEV będą mniejsze niż w przypadku HEV i ICE (odpowiednio 1463 zł, 2849 zł oraz 2925 zł). Ostatecznie całkowity koszt posiadania (TCO – ang. Total Cost of Ownership) w trzyletnim okresie, jest najniższy w przypadku elektrycznej wersji kompaktowego Lexusa – 80 711 zł w stosunku do 88 953 zł wersji hybrydowej (8,7 proc. więcej) i ponad 88 tys. wariantu benzynowego (ponad 8 proc. więcej).

Drugim pojazdem ujętym w zestawieniu był Hyundai Kona. Analiza w tym przypadku wykazała różnicę o 19,7 proc., w całkowitych kosztach posiadania, przemawiającą za wariantem elektrycznym w odniesieniu do wersji benzynowej i aż o 24,9 proc. w parze z hybrydą (HEV). BEV koreańskiego producenta uzyskuje największą przewagę na polu w odniesieniu do zużycia paliwa i energii – 166,7 proc. różnicy na korzyść w porównaniu z hybrydą i ponad 215,7 proc. z wersją benzynową. Przy zbliżonych kosztach eksploatacji oraz serwisu TCO Kony BEV wynosi 48 960 zł w stosunku do 61 130 zł (HEV) i 58 608 zł dla (ICE). 

Program „Mój elektryk" diametralnie zmienił postrzeganie BEV w kontekście TCO. Maksymalna kwota dofinasowania dla samochodów osobowych, możliwa do uzyskania zarówno przez przedsiębiorców jak i osoby fizyczne, powoduje, iż całkowite koszty posiadania ICE versus BEV mogą już przemawiać na korzyści samochodów bateryjnych. Istotnym czynnikiem są również koszty energii elektrycznej, które, obok wielkości zużycia, w sposób kluczowy definiuje ich stawka. Akumulowanie energii z wykorzystaniem własnej infrastruktury na poziomie około 80 proc. zużycia umożliwia osiągniecie TCO pojazdu bateryjnego poniżej tożsamego pojazdu napędzanego silnikiem spalinowym

– argumentuje Cezary Spychała, specjalista ds. TCO z firmy Info-Ekspert.

Reasumując już teraz przejście na elektromobilnośc może dać realne korzyści dla finansów firm. Wsparcie przy zakupie lub leasingu (i wynajmie) z programu „Mój Elektryk" daje możliwość zaoszczędzenia już na samym początku. Przedstawione wyliczenia również jasno wskazują jak obecnie wygląda rynkowa sytuacja. Zanim jednak przedstawiciele firm rzucą się na zamówienia wariantów zeroemisyjnych konieczne jest jeszcze przemyślenie jak eksploatowane są pojazdy i jakie są potrzeby. Pod tym względem niezbędną będzie porada ekspertów, którzy rzetelnie przeprowadzą audyt oraz określą zapotrzebowanie i możliwości.

Program „Mój Elektryk" z pewnością przyspieszy elektryfikację polskich flot i zdynamizuje rozwój infrastruktury koniecznej do ładowania pojazdów BEV i PHEV. Jednak, aby w sposób odpowiedzialny, a nie gwałtowny, przejść na pojazdy nisko i zeroemisyjne trzeba zacząć od samego początku – telemetria pozwala poprawiać efektywność operacyjną floty, redukować koszty i dekarbonizować flotę również w odniesieniu do aut z silnikami spalinowymi. Pamiętajmy, że w myśl uchwalonych przez Parlament Europejski przepisów, już od 2035 nie zarejestrujemy w Polsce nowego auta, który nie będzie pojazdem zeroemisyjnym (elektrycznym lub wodorowym). Już teraz warto rozpocząć drogę do neutralności klimatycznej firmowej floty – najpierw poprzez wdrożenie ecodrivingu, a następnie poprzez wymianę taboru na bardziej „zielony"

– podsumowuje Kamil Jakacki.

Ładowanie samochodu elektrycznegoŁadowanie samochodu elektrycznego Fot. Mariusz Barwinski

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.