Jeździliśmy samochodem na słońce - Sionem firmy Sono Motors. Filtrem kabinowym jest w nim mech

Nie słyszeliście o producencie samochodów Sono Motors? Nic nie szkodzi, ja do niedawna też nie. To niemiecki startup, który chce uruchomić produkcję seryjną pierwszego samochodu zasilanego ogniwami fotowoltaicznymi. Przedsięwzięcie wygląda poważnie i ma spore szanse na realizację.

Sion nie jest typowym samochodem, a Sono Motors zwyczajnym producentem. Nieduża firma to typowy startup – została założona przez młodych prywatnych przedsiębiorców, a jej produkt ma trafić w gusta „millenialsów”, średnio zainteresowanych klasyczną motoryzacją. Dlatego jest nietypowy.

Zobacz wideo

Całe nadwozie Siona pokryto bateriami słonecznymi

Cechą, która go najbardziej wyróżnia na motoryzacyjnym rynku jest źródło energii, a właściwie jedno z dwóch. Całe nadwozie Siona jest pokryte 248 ogniwami fotowoltaicznymi, które częściowo pokrywają zapotrzebowanie silnika elektrycznego, będącego źródłem napędu. Zasięg na baterii słonecznej zależy od regionu.

Przy nasłonecznieniu typowym dla Niemiec całodzienne ładowanie pozwoli na przejechanie 34 km. Niedużo, ale całkowity zasięg samochodu został określony zgodnie z normą WLTP na 255 km.

Akumulatory mają pojemność 35 kWh, a brakującą energię można uzyskać z sieci elektrycznej, zarówno szybkich ładowarek publicznych, jak i domowego gniazdka.

Teoria jest całkiem niezła, bo ogniwa fotowoltaiczne pozwoliłyby na „darmowe” i bezemisyjne poruszanie się po mieście, a dopiero po przekroczeniu kilkudziesięciu kilometrów użytkownik zaczynałby korzystać z płatnej energii. Oszczędnie i ekologicznie, pod warunkiem, że... nie będzie trzymał swojego Siona w garażu.

Samochód nie wygląda atrakcyjnie. Jego bryłę trzeba nazwać generyczną – nie kojarzy się absolutnie z niczym. Takie było założenie, bo dla docelowego klienta samochód ma być środkiem transportu, ekologicznym, praktycznym i w miarę tanim.

I Tutaj Sion zaczyna błyszczeć. Długość 429 cm sprawia, że w środku jest sporo miejsca, a podróżujący mają do dyspozycji aż 650-litrowy bagażnik. Dzięki jednobryłowej praktycznej formie, po złożeniu foteli może służyć za małą bagażówkę.

Źródłem napędu Siona jest silnik elektryczny produkcji Continentala

Tak dużą przestrzeń udało się uzyskać dzięki zastosowaniu wyjątkowo kompaktowego źródła napędu. Jest nim zabudowany w osi elektryczny silnik o maksymalnym napięciu 400 V stworzony przez Continentala.

Koncern uruchamia właśnie jego seryjną produkcję w fabryce zlokalizowanej w Chinach. Waży 80 kg i w Sionie osiąga maksymalną moc 163 KM oraz moment obrotowy o wartości 310 Nm. W zupełności wystarcza do dynamicznej jazdy ważącym około 1,4 tony samochodem. Sion rozpędza się do 140 km/h i może holować przyczepę o masie 750 kg.

Sono Motors Sion. W środku rzucają się w oczy dwa ekrany i... mech umieszczony w tablicy przyrządów za przezroczystą osłoną. Pełni funkcję naturalnego filtra dla układu klimatyzacji.Sono Motors Sion. W środku rzucają się w oczy dwa ekrany i... mech umieszczony w tablicy przyrządów za przezroczystą osłoną. Pełni funkcję naturalnego filtra dla układu klimatyzacji. fot. Łukasz Kifer

Wnętrze samochodu jest ascetyczne. W środku rzucają się w oczy dwa ekrany i... mech umieszczony w tablicy przyrządów za przezroczystą osłoną. Pełni funkcję naturalnego filtra dla układu klimatyzacji. Ech ci hipsterzy.

Wbrew pozorom konstrukcja jest całkiem nowoczesna. Powstał na przestrzennej ramie aluminiowej. W jej podłodze umieszczono akumulatory, a na zewnątrz przymocowano panele z tworzywa sztucznego z ogniwami słonecznymi, które tworzą karoserię.

Samochód w wersji przygotowanej do produkcji seryjnej ma oczywiście mieć niezbędne wyposażenie z zakresu bezpieczeństwa (ABS, ESP, poduszki, itp.) oraz z powodzeniem przejść crash testy NCAP.

Sion jeździ tak jak wygląda – przyzwoicie, ale niezbyt emocjonująco

Miałem okazję jeździć aktualną wersją samochodu Sono Motors Sion po torze testowym ADAC. Jeśli wziąć pod uwagę, że to dopiero prymitywny prototyp, wrażenia były pozytywne.

Panele nadwozia, reflektory i wnętrze nie są jeszcze w wersji finalnej i to widać, słychać i czuć. Podczas jazdy gwiżdże nie tylko elektryczny silnik, ale i powietrze dostające się do środka przez szpary w oknach.

Nic dziwnego - prototypowy egzemplarz ma służyć do przetestowania podwozia, napędu i zawieszenia. Pod tym względem samochód robi całkiem dojrzałe wrażenie. Chętnie przyspiesza i ma przyzwoite własności jezdne.

Sono Motors SionSono Motors Sion fot. Marcus Prell

Nawet w bardziej dopracowanej wersji nie będzie sprawiał specjalnej przyjemności z jazdy po krętej drodze, ale prowadzi się poprawnie i powinien być praktycznym środkiem transportu w aglomeracjach.

Żeby było śmieszniej, w produkcyjnej wersji silnik ma być umieszczony w przedniej osi, ale w prototypie napędzał tylną. Testowanie auta z silnikiem umieszczonym przy niewłaściwej osi może się wydawać absurdalne, ale pamiętajmy, że to modułowy napęd, który można bardzo łatwo umieścić przy przedniej, tylnej albo obu osiach.

Warto przetestować różne warianty i wybrać najbardziej odpowiedni. Poza tym dynamika samochodu elektrycznego jest podobna niezależnie od lokalizacji silnika, szczególnie we współpracy z nowoczesnym układem ESP.

Sono Motors Sion będzie wytwarzany w Europie, a dokładnie w Szwecji. Jego produkcją zajmie się firma NEVS (National Electric Vehicle Sweden), która kupiła aktywa Saab Automobile AB z masy upadłościowej i weszła w posiadanie słynnej fabryki w Trollhättan.

Sion ma kosztować w Niemczech 25 tys. euro. Podobno Sono Motors zebrała już ponad 10 tys. wstępnych deklaracji zakupu. Nie wiem, czy samochód odniesie sukces, ale ma na to szanse ze względu na poważnych partnerów technologicznych i inwestorów.

Na pewno jest ciekawą alternatywą dla współczesnej motoryzacji. Oczami wyobraźni widzę go w roli europejskiej taksówki albo samochodu do wynajmu na minuty. Acha, na koniec dodam, że obowiązkowy czarny kolor karoserii wynika oczywiście z konieczności zamaskowania ogniw fotowoltaicznych, które zajmują większą część nadwozia.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.