Przez najbliższe tygodnie mała Alfa będzie nam towarzyszyć w pracach redakcji. 155-konne serce ma w sobie wiele ikry, ale nadwozie po 2 latach i ponad 50 tys. km po polskich drogach wymagało dopieszczenia. Za oknem coraz chłodniej, postanowiliśmy więc odświeżyć lakier MiTo i we własnym zakresie przygotować je do starcia z zimową aurą.
Zaczynamy od solidnego, ręcznego mycia. Warto użyć do tego rękawicy z mikrofibry, a nie gąbki. Drobinki piasku zagnieżdżone w porach mogą powodować trudne do usunięcia, koliste zarysowania. Należy pamiętać również, że regularne wizyty na myjniach automatycznych niszczą powłokę lakierniczą, z czasem pozbawiając ją naturalnego blasku. Jak nie myć samochodu? Czytaj tutaj
.
Niestety, po myciu naszym oczom ukazały się liczne zarysowania i pozostałości pyłu drogowego, wcześniej trudno dostrzegalne na ciemnym lakierze. Od czego zacząć? Od glinkowania. Za pomocą specjalnej plasteliny usuwamy z lakieru fizyczne zabrudzenia, pozostałe po myciu. Spryskujemy panel nadwozia wodą z szamponem, formujemy w dłoniach kawałek glinki i przesuwamy nią po powierzchni lakieru.
Czas na nałożenie środka lekkościernego, tzw. cleanera. Za pomocą gąbki wcieramy środek niewielkimi, kolistymi ruchami aż do wyschnięcia i od razu usuwamy czystą mikrofibrą. Zapas szmatek można nabyć w hipermarkecie za kilka złotych, natomiast koszt środków i aplikatorów waha się od 100 do kilkuset złotych. Jeśli lakier naszego samochodu ma ciemny odcień, kolejny krok to politura zapewniająca efekt mokrego lakieru. I tutaj wcieramy preparat kolistymi ruchami niemal do wyschnięcia i szybko ścieramy jego resztki.
Na deser woskujemy nadwozie. Tym razem nie musimy spieszyć się z wytarciem wosku. Na zimę najlepiej wybrać preparaty o ponadprzeciętnej trwałości, dowiedzionej w niezależnych testach. Wśród najbardziej polecanych spośród trwałych wosków (4-12 tygodni) znajdują się m.in. Coolnite 476 i Meguiar's #16, obydwa w cenie ok. 100 zł. Cena wydaje się wygórowana, jednak preparaty są niezwykle wydajne i wystarczą na kilka lat. Uwaga! Nakładamy możliwie cienką warstwę wosku.
Fragment ręcznie odnowionej powłoki lakierniczej drzwi MiTo. Więcej na temat samodzielnej pielęgnacji lakieru przeczytasz tutaj.
Jak widać, nie udało się usunąć głębokich rys. Wymagają one kilkukrotnego przeprowadzenia całej procedury lub korekty za pomocą mechanicznej polerki.
Co bardziej przezorni zaopatrzyli się w opony zimowe jeszcze w październiku, choć póki co jesienna autra pozwala bezpiecznie podróżować na letnich "gumach" (więcej o doborze opon na zimę tutaj). Warto pamiętać, że wymiana kół to okazja do ich wyważenia i sprawdzenia ciśnienia w oponach. Powinniśmy kontrolować jego poziom raz w miesiącu.
Jeśli nie mamy dodatkowego kompletu kół i wymieniamy same opony, warto nawoskować aluminiowe felgi naszego auta. Zima to dla nich wyjątkowo niewdzięczny okres. Warstwa wosku chroni przed negatywnymi skutkami działania soli wysypywanej na drogi i pomaga usuwać pył z klocków hamulcowych. Uwaga! Na zimę felgi z letnimi oponami układamy "w słupku", jedna na drugiej, zaś same opony - ustawiamy obok siebie (należy je obracać co kilka tygodni).
Co z wnętrzem? Welurowe dywaniki najlepiej odkurzyć i zostawić w garażu. Z gumowych łatwiej usuwać brud i wodę. Warto zawczasu usunąć też kurz z deski rozdzielczej, bo jeśli nie mamy garażu, ani nie wybierzemy się na myjnię, w mroźne dni niełatwo będzie znaleźć warunki do sprzątania wnętrza. Szybkie rozwiązanie to domowe, nasączone ściereczki do usuwania kurzu z mebli i szkła.
Jeśli obawiamy się parowania szyb, należy pamiętać o kontroli układu ogrzewania, a także klimatyzacji, którą trzeba okresowo uruchamiać również zimą. Mimo że starsze układy nie pracują w niskich temperaturach, w cieplejsze dni "klima" się bezcenna w walce z zaparowanymi szybami. Przyczyną tego niekorzystnego zjawiska mogą być zatkane kanały odpływowe w podszybiu, śmieci w kabinie oraz brudne szyby, dlatego warto umyć je od wewnątrz.
Inspekcję pod maską zaczynamy od wymiany płynu do spryskiwaczy na zimowy. Przy okazji warto sprawdzić stan wycieraczek i w razie potrzeby wymienić je na nowe. Jeśli do tej pory borykaliśmy się z niedomaganiami lub odkładaliśmy przegląd auta, lepiej odwiedzić serwis przed pierwszym śniegiem. Stukający przegub, niesprawne amortyzatory, dawno niewymieniany filtr paliwa czy powietrza albo kilkuletni płyn chłodniczy któregoś dnia mogą stać się przyczyną unieruchomienia samochodu lub, co gorsza, niebezpiecznej sytuacji na drodze.
Co z akumulatorem? Pamiętajmy, że im niższa temperatura na zewnątrz, tym niższa temperatura elektrolitu. Zimą obniża się zatem pojemność elektryczna akumulatora. Należy sprawdzić połączenie klem i posmarować je pastą miedziową, a w razie potrzeby niedobór elektrolitu uzupełnić wodą destylowaną.
Jeśli bateria zawiedzie, możemy spróbować ją naładować lub "pożyczyć prąd" od sąsiada. Przy demontażu akumulatora pamiętajmy, że najpierw odłączamy biegun ujemny, a później dodatni. Przy ponownym podłączeniu - na odwrót. W celu naładowania, podłączamy prostownik na całą noc i dobieramy prąd o natężeniu wynoszącym 1/10 pojemności (np. 5A przy pojemności akumulatora 50Ah).
W przypadku "pożyczania prądu" łączymy kablami zapłonowymi bieguny dodatnie, a następnie biegun ujemny dawcy z masą, czyli metalowym elementem biorcy. Jeśli swobodny przepływ nie daje efektu, możemy uruchomić silnik dawcy. Po kilku minutach próbujemy odpalić swoje auto, a następnie rozłączamy układ w odwrotnej kolejności niż podłączaliśmy.
Coś jeszcze? Nie zapomnijmy wyciągnąć z szafki skrobaczkę i odmrażacz do szyb, szczotkę do śniegu oraz odmrażacz do zamków, który najlepiej schować w kieszeni kurtki. W autach używanych sporadycznie przyda się również komplet kabli rozruchowych.
Na koniec warto zakonserwować uszczelki drzwi i klapy silikonem w spreju lub w sztyfcie i wrzucić do bagażnika kilka dodatkowych akcesoriów: podręczną saperkę, koci żwirek, linkę holowniczą, koc i latarkę.
A Alfa? Już niebawem opublikujemy na Moto nasze wrażenia z testu długodystansowego.