Z kupnem usportowionej wersji nie należy się spieszyć. Jej eksploatacja zazwyczaj jest bardziej intensywna i na pewno wymagająca większej troski w kwestii opieki serwisowej. W związku z tym, do transakcji warto podejść z dystansem i zdrowym rozsądkiem.
Z drugiej strony, najmocniejsze specyfikacje popularnych modeli mogą pochwalić się bardzo bogatym wyposażeniem i sportowymi akcentami.
Pierwsze egzemplarze ze skorpionem w logo pojawiły się w 2007. Trzydrzwiowe nadwozie osadzono na 17 lub 18-calowych obręczach ze stopów lekkich w czarnym kolorze. Zwartą sylwetkę zdobią dodatkowo kontrastujące z lakierem boczne lusterka oraz opcjonalne naklejki na masce i dachu. W 2010 przeprowadzono lifting i zmieniono nazwę z Grande na Evo.
W pierwszych trzech latach produkcji, Grande oferował 155 koni mechanicznych z doładowanego, 1.4-litrowego silnika benzynowego. Do tego dochodził basowo zestrojony układ wydechowy i utwardzone zawieszenie. Motor w 8 sekund przyspiesza do setki, a moment obrotowy nieznacznie przekraczający 210 Nm przekazuje na koła przedniej osi poprzez manualną, 6-stopniową skrzynię biegów. Z fabrycznym pakietem tuningowym Esseesse, moc rosła do 180 KM.
Po liftingu pojawił się nowy motor 1.4 MultiAir wyposażony w elektryczno-hydrauliczne sterowanie zaworami. W stosunku do poprzednika, nie cieszy się już taką dobrą opinią pośród mechaników i trudniej go przystosować do LPG. Niemniej, 165 KM i 230 Nm gwarantuje dobre osiągi. Sprint do setki trwa 7,9 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 213 km/h. Niezależnie od wersji, Punto daje mnóstwo frajdy z jazdy i przekonuje bogatym wyposażeniem. Egzemplarze z początku produkcji kosztują około 20-22 tysięcy. Przynajmniej dodatkowe 10 tysięcy złotych trzeba dołożyć do odmiany Evo.
To jeden z najciekawszych przedstawicieli segmentu B. Atrakcyjnie się prezentuje, świetnie jeździ i do tego basowo pomrukuje z układu wydechowego. Poprzednia generacja Fiesty w wersji ST pojawiła się przy okazji liftingu w 2013.
Wyposażono ją w doładowany, 1.6-litrowy motor benzynowy o mocy 182 koni mechanicznych i 240 Nm. Silnik połączono z precyzyjną, 6-stopniową skrzynią manualną i napędem na przednie koła. Taki zestaw w zupełności wystarcza, by rozpędzić się do setki w 6,9 sekundy i zatrzymać wskazówkę prędkościomierza na 223 km/h. Auto bardzo żywiołowo reaguje na operowanie gazem i wykazuje się dobrą elastycznością przy prędkościach autostradowych. Jedyne zastrzeżenia użytkownicy mają do podwyższonego zużycia oleju silnikowego.
Przedział pasażerski Fiesty ST zdobią mocno wyprofilowane, wygodne fotele, aluminiowe pedały i srebrna nakładka na lewarku zmiany biegów. Reszta elementów wyposażenia pozostaje wspólna ze słabszymi odmianami Forda. Za egzemplarze z początku produkcji trzeba zapłacić 35-37 tysięcy złotych.
Type R produkowany w latach 2007-2010 to propozycja dla motoryzacyjnych purystów. Jednocześnie to ostatni przedstawiciel japońskiego modelu z wolnossącym silnikiem. Dzięki zastosowaniu zmiennych faz rozrządu, konstruktorom udało się wycisnąć z dwulitrowego motoru aż 201 KM i 193 Nm. Tu jednak nie same parametry są kluczowe.
Nietypowe rozwiązania w jednostce napędowej sprawiają, że Honda budzi w sobie diabła powyżej 5 tysięcy obr./min i dostarcza sporo emocji aż do czerwonego pola na skali obrotomierza. Charakterystycznemu dźwiękowi układu wydechowego wtórują osiągi. Civic przyspiesza do setki w 6,6 sekundy i rozpędza się do 235 km/h.
Wewnątrz znajdziemy głębokie, mocno wyprofilowane fotele, aluminiowy lewarek zmiany biegów i futurystycznie zaprojektowaną deskę rozdzielczą. Z uwagi na ograniczoną podaż i kultowość wolnossącego modelu, ceny są dość wysokie. Niemniej, 35 tysięcy złotych powinno wystarczyć na egzemplarz w niezłym stanie.
Od wielu lat czeski kompakt nie ma sobie równych na polskim rynku. Ogromna popularność przekładająca się na świetne wyniki sprzedaży wynika przede wszystkich z wszechstronności modelu. Skoda bazuje na płycie podłogowej VW Golfa V i czerpie z niego większość rozwiązań mechanicznych. Różni się natomiast mocno praktycznością wersji nadwoziowych. 5-drzwiowy liftback i rodzinne kombi mają sporo miejsca w kabinie, jak i potężny, ustawny kufer.
Odmianę RS poznamy po 18-calowych obręczach ze stopów lekkich, logotypie na grillu i pokrywie bagażnika, a także dyskretnej lotce i nieco inaczej uformowanych zderzakach. Pod maską najmocniejszej Skody instalowano dwie jednostki. Pierwsza z nich to benzynowy, 200-konny motor 2.0 TSI. Zapewnia bardzo dobre osiągi (niewiele ponad 7 sekund do 100 km/h) i cechuje się wysoką kulturą pracy, ale cierpi na nadmierne zużycie oleju silnikowego.
W związku z tym, zdecydowanie bezpieczniejszym wyborem okazuje się wariant wysokoprężny. 2.0 TDI z wtryskiem typu common-rail rozwija 170 KM i 350 Nm. Moment obrotowy trafia na przednie koła. Sprint do setki trwa 8,3 sekundy, prędkość maksymalna 226 km/h, a średnie zużycie paliwa nie powinno przekraczać 7,5 litra. 30-35 tysięcy złotych wystarczy na egzemplarze z 2009-2011 roku.
Na rynku nowych samochodów, Megane RS jest jednym z najtańszych hot hatchy. Używane coraz lepiej trzymają cenę, zwłaszcza w specyfikacji GT lub RS. Najmocniejsza, 250-konna odmiana pojawiła się w 2009 roku. Trzydrzwiowe nadwozie osadzone na 18 lub 19-calowych felgach, otrzymało wyraziste przetłoczenia, sporych rozmiarów lotkę na szczycie pokrywy bagażnika i pojedynczą, trapezoidalną końcówkę wydechu. Po trzech latach ofertę uzupełniło kombi oznaczone symbolem GT. To 220-konna wersja dwulitrowej jednostki benzynowej o bardziej kompromisowych nastawach zawieszenia.W R
S-ie sukcesywnie zwiększano moc. Najpierw do 265 KM, a w odmianie Trophy do 275 koni mechanicznych. Co ciekawe, na rynku wtórnym wiele egzemplarzy ma fabryczne, gwintowane zawieszenie firmy Ohlins, hamulce Brembo i rozpórki na kielichach. W kwestii osiągów, Megane nie ma się czego wstydzić. 265-konna odmiana potrzebuje 6 sekund na sprint do setki, a wskazówkę prędkościomierza zapędza do 254 km/h. Za egzemplarze z pierwszego roku produkcji trzeba zapłacić niecałe 40 tysięcy złotych.
Czwarta generacja Astry w trzydrzwiowej odmianie wciąż jest w ofercie niemieckiego koncernu. GTC zaoferowano w 2012 roku, a w najmocniejszym wydaniu OPC o mocy 280 koni mechanicznych jest jak na lekarstwo na rynku wtórnym. Do zakupu mogą też zniechęcać wysokie ceny. Alternatywę stanowi wysokoprężny wariant. Pod maską ma udanego, 2-litrowego diesla o mocy 165 koni mechanicznych i 350 Nm. Motor zaprojektowany przez Fiata pracuje kulturalnie i nie ma większych wad. Przekonuje też niezłymi osiągami. Sprint do setki trwa 8,9 sekundy, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 210 km/h. Mimo sporej masy własnej Opla, zużycie paliwa w cyklu mieszanym nie powinno przekroczyć 7 litrów.
Wewnątrz znajdziemy bogate wyposażenie z zakresu komfortu i bezpieczeństwa, a także kilka sportowych smaczków. To między innymi kontrastujące z czarnymi plastikami dekory na desce rozdzielczej i mocno wyprofilowane fotele. Mimo 3-drzwiowego nadwozia, na niezłym poziomie znajduje się funkcjonalność modelu. Bagażnik ma 380 litrów, a po złożeniu oparcia drugiego rzędu jego pojemność rośnie do 1165 litrów. Egzemplarze z początku produkcji kosztuję 32-35 tysięcy złotych.