Toyoty do dobre auta. Nie psują się, hamują, gdy trzeba (mimo ostatnich wydarzeń w USA) i przez swoje "zahybrydyzowanie" próbują sprawić, by nasz świat był bardziej zielony. Toyoty to godne polecenia maszyny, nie ma co, ale żeby były sportowe? Żeby przyspieszały puls? Żeby ich wizerunek trafiał na plakaty lub, to chyba bardziej adekwatne do naszych czasów, na tapety ekranów bezprzyciskowych komórek? E tam, no bez przesady! Czy na pewno?
ZOBACZ TAKŻE:
Toyota AE86 z lat 80. to ulubienica miłośników szybkiej jazdy, bo dobrze wyglądała, miała 130 KM i napęd na tylne koła - czego chcieć więcej? Supra, której cztery generacje wyjeżdżały na drogi od 1979 do 2002 roku, to też auto, które bez dwóch zdań zasłużyło na swoje VIP-owskie miejsce na piedestale uznanych aut sportowych. Celicę też warto pamiętać, podobnie jak MR2 czy choćby Corollę z silnikiem o mocy ponad 200 KM i 150-konnego Yarisa.
ZOBACZ TAKŻE:
Ostatnio jednak Toyota jakby zapomniała, że potrafi szybko jeździć i skupia się na tym, by jeździć oszczędnie, kompetentnie, przyzwoicie. Zdaje się jednak, że awersja do sportu jest w defensywie, o czym niech świadczy tylnonapędowy model GT86 z 200-konnym silnikiem typu boxer i niżej położonym środkiem ciężkości niż w Porsche Boxsterze, który niedługo wyjedzie na drogi. Ale to wcale nie jedyna przyprawiona na ostro Toyota. Za resztę odpowiada właśnie TRD.
ZOBACZ TAKŻE:
Sportowe ramię Toyoty zajmuje się Scionami, Toyotami i Lexusami, choć w tym ostatnim przypadku każe na siebie mówić Dział F (w końcu sportowe Lexusy nie mogą być kojarzone ze sportowymi, pospolitymi Toyotami, prawda?). Tutaj efekty pracy inżynierów z TRD są najbardziej spektakularne - Lexus IS F ma ponad 400 KM i jakby na ten model nie patrzeć, to jedna z najbardziej szalonych limuzyn na rynku. Model LFA z zaprzęgiem 560 KM, silnikiem V10, kosmicznymi materiałami i intergalaktycznym wyglądem to również bryka, którą można się pochwalić, bez dwóch zdań! TRD jednak nie działa na tak szeroką i spektakularną skalę jak Dział M BMW czy ramię AMG Mercedesa. Skupia się raczej na drobnych dodatkach, które można dowolnie dobierać do auta. Mowa o kołach, felgach, innych zderzakach i tego typu drobnostkach. Ale to nie koniec.
ZOBACZ TAKŻE:
Widzicie, TRD oferuje do wielu modeli sprężarkę. Na przestrzeni lat można było ją zamówić do aut zarówno z silnikami R4 (np. Matrix czy Corolla), jak i V6 (m.in. Camry, Tacoma i 4Runner) czy V8 (Tundra i Sequoia). Obecnie sprężarkę można zamówić do 260-konnej, sześciocylindrowej wersji FJ Cruiser, by przerobić ją na nieco ponad 300-konną wersję. Kurację wzmacniającą można również zamówić do Tundry z silnikiem V8. Ale to i tak nie jest najciekawsza cecha modeli TRD.
ZOBACZ TAKŻE:
Tuner oferuje również bardziej utylitarne wersje terenowych Toyot. Przeróbki polegają na montażu wzmocnionych amortyzatorów Bilsteina, bardziej odpornej na ciężkie warunki życia tapicerek czy na dorzuceniu różnego rodzaju dodatków podkreślających użytkowy charakter aut. Mowa o czarnych zderzakach, bagażnikach dachowych, mniejszych kół z mało spektakularnymi wizualnie felgami czy dodatkowym oświetleniu. Takim przeróbkom można poddać i FJ Cruisera, i Tundrę. Ciekawe, prawda?
ZOBACZ TAKŻE:
TRD może także zaspokoić tych klientów, którzy kupują wielkiego pikapa nie po to, by wozić bydło, siano czy cokolwiek innego wozi się w USA na pace pikapa, ale po to, by szpanować. I tak właściciele Tundry z napędem na jedną oś mogą wybrać pakiet sportowy, w skład którego wchodzą m.in. 20-calowe, chromowane koła i metalizowany, czarny lakier. Ot, taki tuning dla szpanu, w którym nie ma nic złego, bo czym są pakiety M w BMW czy seria S Line w Audi jak tylko szpanowaniem domniemaną sportowością?
Filip Otto
ZOBACZ TAKŻE: