Najpierw skoncentrujmy się na Brazylii. Dostępne są tam Volkswageny, które można kupić u nas (Tiguan, Amarok, Jetta, New Beetle, Passat CC i Touareg), ale są i takie, które w naszym świecie już daaawno temu ustąpiły miejsca następcom i takie, które powstały właściwie wyłącznie z myślą o Brazylii. Od czego by tu zacząć?
Może od modelu Kombi. Takim mało wymyślnym imieniem ochrzczono auto, które w naszej czasoprzestrzeni zjechało z motoryzacyjnej sceny w 1979 roku. Kombi to model T2, bodajże najsłodszy, najbardziej znany i najprawdopodobniej najukochańszy dostawczak świata. Dostępna jest trzyosobowa wersja dostawcza i dziewięcioosobowa odmiana, no cóż, osobowa. Silnik jest tylko jeden (1,4 l), osiągi są z tamtej epoki (ponad 16 s do setki, maksymalnie 130 km/h), ale urok osobisty i charyzma tego modelu przebijają wszystko, co proponują inne brazylijskie Volkswageny. Na przykład taki Gol.
Z semantycznego punktu widzenia Gol różni się od Golfa jedną litera, uznajmy więc, że brazylijski Gol to taki europejski Golf, ale bez tego czegoś ekstra, bez tego f. Gol motoryzuje Brazylię od ponad 30 lat i właściwie od zawsze jest jednym z najpopularniejszych modeli na tym rynku. Obecna, piąta generacja korzysta z płyty podłogowej poprzedniej Škody Fabii i reklamowana była przez Giselle Bündchen i Sylvestra Stallone. Auto można mieć z jednym z dwóch silników benzynowych (1,0 l 76 KM lub 1,6 l 104 KM, oba mogą pić bioetanol, bardzo popularny w Brazylii).
W ofercie jest również wersja sedan o nazwie Voyage (najwyraźniej stworzona do odbywania podróży, jak sugeruje nazwa) oraz pikap Saveiro. Nie wiem, co oznacza ta nazwa, wiem jednak, że ten pikap oferowany jest w wersji utylitarnej oraz lifestyle'owej Cross.
W Brazylii można także kupić poprzednią generację Gola oznaczoną jako G4. Dostępna jest ona w odmianie trzydrzwiowej oraz jako kombi Parati, która natomiast oferowana jest albo w wersji podstawowej, albo wizualnie uterenowionej.
I tak oto dochodzimy do kolejnej słabości Brazylijczyków - uterenowionych wizualnie samochodów osobowych. W Brazylii i innych krajach regionu (Argentyna, Wenezuela, Meksyk) są one popularne jak nigdzie indziej, więc tylko tam można spotkać Forda EcoSport (nasz Fusion, ale z nieco innym nadwoziem i terenową biżuterią) czy Fiata Idea Adventure (nasza Idea, ale przebrana za terenówkę). Najbardziej i najliczniej uterenowiony jest jednak Volkswagen Fox.
Europa z zaciekawieniem przygląda się nowemu małemu Volkswagenowi o nazwie Up, natomiast jego poprzednik, Fox, przeszedł lifting i wciąż oferowany jest w Brazylii. Co ciekawe, my mieliśmy wersję 3-drzwiową, a Brazylijczycy mają i pięciodrzwiową, i uterenowioną pięciodrzwiową (CrossFox), i kombi (SpaceFox), i uterenowione kombi (Space Cross).
Terenowości, crossowości i kombiwatości jest więc pod dostatkiem. Ciekawe są też silniki. Europa zasłużyła na 1,2 l lub 1,4 l, a Brazylijczycy mają w Foxie 1,6 l o mocy 101 KM. Moc jest potrzebna, trzeba w końcu wprawić w ruch te dodatkowe drzwi, większe bagażniki i terenowe gadżety.
Kolejny brazylijski Volkswagen to Novo Polo. Nie znam portugalskiego, ale sądzę, że Novo w nazwie oznacza nowe. Mam rację? Cóż, tamtejsze Polo wcale nie jest takie nowe, bo to właściwie poprzednie Polo z przodem udającym najnowsze Volkswageny. I znowu ciekawe są silniki ? my nie mieliśmy ani benzynowego 1,6 l 101 KM, ani benzynowego 2,0 l 115 KM, a Brazylijczycy je mają. Może i dobrze, bo nie sądzę, by zakochana w downsizingu Europa przeżyła w takim małym aucie takie wielkie silniki? Warto zwrócić uwagę, że Volkswagen nie oferuje żadnej wersji Cross odmiany Novo Polo. Dziwne.
Nie można mieć także uterenowionego Golfa. Tak, najpopularniejszy Volkswagen dostępny jest i w Brazylii, choć znowu sprawa nie jest taka prosta. Golf dla Brazylijczyków to czwarta generacja z postarzającym go przodem i tylnymi światłami udającymi te z piątej generacji volkswagenowskiego hatchbacka.
Takie świetlno-stylistyczne zabiegi nie powinny dziwić w tym przypadku. Pamiętajmy, że to w końcu Volkswagen dodał Golfowi III cabrio światła z Golfa IV. Co ciekawe, Golf z Brazylii sprzedawany jest w Chinach jako Bora, a do niedawna można go było również kupić w Kanadzie jako City Golfa, a zaraz potem jako Golfa City.
No dobrze, to jak już jesteśmy w Kanadzie, to do USA mamy rzut kamieniem. Rzućmy więc nim i przyjrzyjmy się amerykańskiemu Passatowi. Powstał wyłącznie z myślą o tamtejszym rynku i będzie tam produkowany w nowiutkiej fabryce zlokalizowanej w mieście o pociesznej nazwie Chattanooga. Co ważne, jest nieco inny niż ten Passat, który dojechał na nasz rynek. Po pierwsze, jest wyraźnie większy (o 99 mm na długość i 13 mm na szerokość). Po drugie, jest tańszy (o około 25%, ceny startują z poziomu 19,9 tys. dolarów, o 7 tys. dolarów mniej niż poprzednik). Po trzecie, jest prostszy technicznie. Nie ma żadnych wymyślnych gadżetów, jest tylko to, co być powinno i proste silniki (2,5 l R5 170 KM, 3,6 l V6 276 KM i 2,0 l TDI 140 KM). Po czwarte, ta banalna, nudna limuzyna doczekała się jednej z najlepszych reklam w historii.
Lord(zik) Vader(ek) nie ma nic wspólnego z amerykańską Jettą. Niby wygląda jak nasza, europejska, ale nie ma wielowahaczowego zawieszenia jak model dla Europy, za to ma tańsze materiały wykończeniowe i wyposażona jest w prostsze konstrukcyjnie silniki (2,0 l 115 KM, 2,5 l R5 170 KM, 2,0 l TSI 200 KM, 2,0 l TDI 140 KM). Model z 200-konnym silnikiem nazywa się GLI, więc potraktujmy go jako Golfa GTI z większym bagażnikiem.
Jest jeszcze jeden Volkswagen w Ameryce, o którym warto wspomnieć. Routan, bo o nim mowa, to owoc romansu Volkswagena z Chryslerem. Routan to tak naprawdę Dodge Caravan/Chrysler Town&Country (u nas - Chrysler Grand Voyager), tyle tylko że ze światłami z łezką (jeszcze przed chwilą były niemalże na każdym modelu VW). Obecnie w ofercie jest tylko jeden silnik 3,6 l V6 o mocy 283 KM. Auto kariery w USA nie zrobiło, jego sprzedaż jest poniżej oczekiwań.
Warto także powiedzieć, że Passat CC nazywa się w USA po prostu CC, Golf kombi to Jetta SportWagen, a Phaeton został już jakiś czas temu wycofany z Ameryki z powodu znikomego zainteresowania klientów. Obecnie w sprzedaży jest także Golf, ale pierwsza i piąta generacja tego hatchbacka nazywała się za oceanem Rabbit.
Filip Otto