50 tysięcy złotych to kwota dość popularna pośród transakcji na rynku wtórnym. Na auta przeznaczamy coraz więcej, oczekując odpowiednich właściwości jezdnych, komfortu i dynamiki. W klasie premium wybór jest ogromny, choć dysponując założoną kwotą możemy celować w maszyny sprzed 10-13 lat. Jeśli trafimy na zadbany egzemplarz, powinien posłużyć przez kilka lat. Pod warunkiem, że wzięliśmy na muszkę popularne konstrukcje z umiarkowanie mocnymi silnikami. Te egzotyczne i pochodzące z klasy wyższej, rzadkie okazy, mogą doprowadzić do finansowej ruiny. Na co zatem warto postawić?
Z 50 tysiącami w kieszeni możemy rozejrzeć się za SUV-ami z metką premium. Należy do nich najmniejszy model BMW z rodziny X. X1 pierwszej generacji E84 produkowany był od 2009 do 2015. Ciekawe nadwozie z rysami typowego Bawarczyka nie ma problemów z korozją. Całkiem spore jest też wnętrze 4,45-metrowego auta. Przede wszystkim za sprawą rozstawu osi na poziomie 276 cm. Przeciętna jak na możliwości BMW jest natomiast jakość zastosowanych plastików. Poza deską rozdzielczą, w kabinie znajdziemy wiele twardych tworzyw. Dobrze za to przedstawia się lista dodatków z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Kokpit jest niemal w pełni analogowy, co ułatwia aklimatyzację. Wiele wersji ma również odtwarzacz płyt CD.
Seryjny dla X1 był napęd na tylną oś, a opcjonalnie serwowano xDrive. Pary dostarczają benzynowe jednostki 2.0 150-245 KM, 3.0 218-258 KM i diesel 2.0 116-218 KM. Spora moc koreluje z dobrymi właściwościami jezdnymi. Najmocniejszy benzyniak pozwala przyspieszyć do setki zaledwie w 5,6 sekundy. Nie będziemy zawalidrogą, jeśli postawimy na podstawowy motor – 9,7 do 100 km/h. Szukając oszczędności przy dystrybutorze, warto zainteresować się ropniakiem. Za 50 tysięcy zł kupimy ładnie utrzymany egzemplarz z lat 2012-2014.
Kariera pierwszej generacji Audi A5 (8T) trwała od 2007 do 2016. Bazą do budowy stało się popularne A4 B8 - z niego pochodzi płyta podłogowa, układ jezdny, jednostki napędowe i szereg elementów w kabinie. Początkowo, w ofercie znalazło się tylko dystyngowane coupe. Nieco później wprowadzono kabriolet z tekstylnym dachem i pięciodrzwiowego liftbacka. W każdej wersji nadwoziowej drzwi zostały pozbawione ramek, co w żaden sposób nie przekłada się na większy hałas we wnętrzu. Dwudrzwiowa odmiana mierzy 464 cm długości, 185 szerokości i 137 wysokości. Rozstaw osi wynosi 275 cm.
Materiały zastosowane do wykończenia kabiny prezentują wysoki poziom, jak przystało na klasę premium. Nawet przy wysokich przebiegach skórzana tapicerka i plastiki nie zdradzają wieku danego egzemplarza. W coupe i kabriolecie komfortowe miejsca znajdą tylko dwie osoby. Do ich dyspozycji oddano obszerne fotele lub iście sportowe kubły. Tylko liftback we względnie komfortowych warunkach mieści cztery osoby. Bagażnik coupe mieści 455, a Sportbacka 480 litrów. Skromniej przedstawia się sytuacja w cabrio – 320 litrów.
Wyjściowo A5 dysponuje przednim napędem. Dopiero opcjonalnie dostępny był stały napęd na cztery koła quattro. Kupno wersji z silnikami benzynowymi to decyzja podwyższonego ryzyka. Do wyboru mamy doładowane motory TFSI – 1.8 144-160 KM, 2.0 180-225 KM, a także 3.0 V6 272-333 KM. Korzystają z bezpośredniego wtrysku paliwa i turbodoładowania. Niestety, wspólnym mianownikiem wymienionych jest duże spalanie oleju silnikowego. Sytuacja się poprawiła w 2011 przy okazji modernizacji motorów z rodziny TFSI.
Amatorzy silników diesla mają do wyboru czterocylindrowe 2.0 TDI 136, 143, 150, 170, 177 i 190 KM. Dostajemy bezpośredni wtrysk common-rail i trwały pasek rozrządu. Silnik zachwyca niskim spalaniem i dobrą dynamiką. Znacznie więcej oferują widlaste diesle 2.7 i 3.0 V6 TDI - generują 190 KM i 204-245 KM. Zapewniają świetne osiągi, kulturę pracy i wciąż niskie spalanie. Kupując widlasty motor musimy być świadomi kosztów związanych z wymianą łańcucha rozrządu - cała operacja poza ASO to koszt nawet 6-8 tysięcy złotych. 50 tysięcy złotych wystarczy na egzemplarze z lat 2011-2013 z przebiegiem rzędu 170-230 tysięcy kilometrów.
Założony budżet wystarczy również na kupno drugiej odsłony Volkswagena Touarega z początku rynkowej oferty. Flagowy SUV niemieckiej marki ponownie produkowany był w Bratysławie od 2010 do 2018, wspólnie z Porsche Cayenne II. Nadwozie nie ma problemów z korozją. Wciąż jednak nie urzeka prestiżem i elegancją, ale to pełnowartościowa klasa premium o długości 480 centymetrów. Standardowy prześwit wynosi 20 cm. W wersji z pneumatyką auto oddali się od podłoża o dodatkowe 10 cm (przy niskiej prędkości).
Przestronną kabinę wykończono starannie, próbując zasypać przepaść między BMW i Mercedesem. Materiały są dokładnie spasowane i okazują się bardzo trwałe. Większość egzemplarzy przekonuje do siebie także wyposażeniem zawierającym pneumatyczne zawieszenie, klimatyzacją dla dwóch rzędów, multimediami, automatyczną skrzynią biegów (8-stopniowy Aisin) i stałym napędem wszystkich kół. Bagażnik mieści od 580 do 1642 litrów.
Ponad dekadę temu, niewiele osób wyobrażało sobie SUV-a tej klasy z silnikiem benzynowym. W związku z tym, VW zaoferował w Polsce jedynie 3.6 VR6 o mocy 280 KM. Odpowiednia moc i wysokie zużycie paliwa. Katalog uzupełniono o hybrydę opartą na 3.0 TSI. Systemowo napęd oddaje 380 KM i 580 Nm. Spalanie równie wysokie.
Zdecydowanie lepiej przedstawia się paleta ropniaków. Zabawę z wysokoprężnym VW zaczynamy od 3.0 TDI V6. To najlepszy wybór i jednocześnie najtańszy w eksploatacji. Bazowy rozwija 204, ale lepiej postawić na 240 lub 262 KM. Szczyt gamy to mocarne 4.2 TDI V8 – 340 KM i 800 Nm. Osiągi nad wyraz dobre, ale serwis może niemile zaskoczyć. 50 tysięcy złotych pozwoli na kupno egzemplarzy z pierwszych dwóch lat produkcji. W tym przypadku nastawmy się na przebieg wyraźnie przekraczający 250 tysięcy kilometrów.
Pierwsze dwie generacje Mercedesa Klasy A były nudnymi, miejskimi urządzeniami do przemieszczania. Dopiero wprowadzenie trzeciej odsłony – W176, zmieniło diametralnie obraz modelu. Auto produkowano od 2012 do 2018 jako pięciodrzwiowego hatchbacka, natomiast sedan i kombi sprzedawane były jako CLA. Dystyngowane nadwozie nie ma problemów z korozją, podobnie jak wnętrze z brakami jakościowymi. Wykorzystane materiały są przyzwoitych lotów, a wszystko zostało należycie spasowane. Na fotelach komfort jazdy jest wysoki, z tyłu wygodnie usiądą tylko niskie osoby. Skromny jest bagażnik. Mieści od 341 do 1157 litrów.
W kategorii jednostek napędowych, jest w czym wybierać. Zaczynamy przygodę z Mercedesem od benzynowego 1.6 o mocy 102 KM. Lepiej pod względem dynamiki przedstawiają się warianty generujące 122 i 156 KM. Wszystkie mają doładowanie. Wyżej w hierarchii znajduje się 2.0 turbo – 184 i 218 KM. Najmocniejszy przyspiesza do setki w 6,3 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 240 km/h.
Najsłabszy diesel zadowoli jedynie nielicznych. Ma 1.5 litra pojemności i rozwija 90 KM. Został zapożyczony z magazynów Renault. Jego mocniejsza specyfikacja oferuje 109 KM i 260 Nm. To znacznie ciekawsza opcja. Obie za to są wyjątkowo oszczędne. Autorski, dwulitrowy ropniak ma 177 KM i 350 Nm. Rzadko jednak występuje w ogłoszeniach. Kwota około 50 tysięcy złotych wystarczy na nieźle utrzymanego Mercedesa z lat 2012-2015. Wiele samochodów ma na liczniku 80-100 tysięcy kilometrów. To łakomy kąsek.
Przez kilka lat luksusowa marka Nissana – Infiniti, próbowała zdobyć serca Europejczyków. Istotnie, modele oferowane przez Japończyków były dopracowane technicznie i kompletnie wyposażone. Niestety misja się nie powiodła. Niemniej, nie możemy o tych autach zapominać.
Jednym z ciekawszych modeli wciąż pozostaje FX/QX70 drugiej generacji. Produkowany był w Japonii od 2008 do 2017. Agresywny design nawet po latach się nie zestarzał. Całość wykonano nienagannie, a użytkownik nie będzie miał problemów z korozją. Wnętrze nie rozpieszcza ilością miejsca. Ot, dostajemy wystarczającą przestrzeń dla czterech osób i przeciętnej wielkości bagażnik. QX serwuje nam jednak dość wysoką jakość użytych materiałów, solidny montaż i wyposażenie zawierające skórzaną tapicerkę, podgrzewane i wentylowane fotele, siedmiobiegowy automat hydrokinetyczny, nagłośnienie Bose i napęd 4x4.
Oszczędny diesel 3.0 V6 dCi generuje 238 KM. Niższe koszty serwisowe zapewniają jednak silniki benzynowe. To 3.7 V6 330 KM i 5.0 V8 390-420 KM. Współpracują z instalacją LPG i wytrzymują duże przebiegi. Takich warto poszukać, a ofert pośród ogłoszeń nie brakuje. Za 50 tysięcy złotych kupimy egzemplarze z lat 2009-2011.
To jeden z najstarszych przedstawicieli gatunku kompaktowego (od 2010 do 2022). Blisko półtorej dekady rynkowego stażu sprawia, że CT mocno wyróżnia się na tle rywali. Mimo wszystko, starzeje się całkiem atrakcyjnie. Ma 435 centymetrów długości, a rozstaw osi wynosi 260 cm. W standardowej wersji Elegance mógł pochwalić się 16-calowymi obręczami ze stopów lekkich, czujnikami parkowania, a także światłami LED do jazdy dziennej. Mocną stroną modelu jest niska utrata wartości.
Ciekawie zaprojektowane nadwozie skrywa sporo przestrzeni w dwóch rzędach, gdzie wysokie osoby przyjmą dogodną pozycją także podczas dłuższych podróży. Księgowi nie szczędzili na skórzanych obiciach tapicerskich i dekorach ze szlachetnych materiałów. Te jednak zarezerwowano dla bogatszych odmian. Całość natomiast dobrze spasowano i ułożono w ergonomiczny sposób. Można pokusić się o stwierdzenie, że CT w udany sposób łączy analogową tradycję z nowoczesnymi systemami. Do dyspozycji mamy archaiczne multimedia z 7-calowym ekranem, klimatyzację regulowaną w dwóch strefach i łączność Bluetooth. Skromny jest bagażnik o pojemności 375 litrów.
Lexus oferuje stricte ekologiczne źródło napędu. To sprawdzony tandem hybrydowy opierający się na 1.8-litrowym silniku benzynowym uzyskującym wsparcie od elektrycznej jednostki o mocy 82 KM i 207 Nm. Zestaw generuje łącznie 136 koni mechanicznych, zaś przeciętne parametry przenosi na asfalt za sprawą bezstopniowej przekładni planetarnej e-CVT. W CT 200h siedzi się nisko, a precyzyjny układ kierowniczy pozwala szybko zaprzyjaźnić się ze sprężyście zestrojonym zawieszeniem. Sprint do setki trwa 10,3 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 180 km/h. Zużycie paliwa w średnim rozrachunku to 4,8-5,3 litra. Ustalając budżet na poziomie 50 tysięcy złotych, nastawmy się na samochody z pierwszych trzech lat produkcji i z przebiegiem przekraczającym 150 tysięcy kilometrów.