Insignia tak mocno wtopiła się w krajobraz polskich dróg, że nie robi już większego wrażenia (od 2017 do 2022). Zwłaszcza w wersjach flotowych okraszonych szarym lakierem i 17-calowymi obręczami ze stopów lekkich. Cennik od zawsze był jednak bogaty i oferował wiele gadżetów poprawiających aspekt wizualny. To przede wszystkim koła. 20-calowe obręcze wraz z pakietem GS Line obejmującym nakładki progowe, lotkę na pokrywie bagażnika i zmodyfikowane zderzaki, mogą się podobać.
Ponadto, lifting na stałe zadomowił LED-y w reflektorach. Warto poszukać jednak wydajniejszych, matrycowych. Mają znacznie więcej modułów diodowych (168) i efektywnie dopasowują snop światła do warunków drogowych. W kwestii rozmiarów, Opel wciąż pozostaje jednym z największych przedstawicieli gatunku. Grand Sport ma 490,5 cm długości, 186 szerokości i 142,5 wysokości. Rozstaw osi wynosi 283 cm. Kombi oznacza długość na poziomie 499 cm.
Spore rozmiary nadwozia przekładają się na przestrzeń w przedziale pasażerskim. Fotele są obszerne i wygodne, choć mogłyby mieć nieco mocniejsze wyprofilowanie. Zostały za to wyposażone w podgrzewanie, wentylację, masaż i elektryczną regulację z pamięcią ustawień. Warto poszukać tych z metką AGR. Z tyłu miejsca jest mnóstwo. Oparcie kanapy ustawiono pod wygodnym kątem, a skrajne siedziska wyposażono dodatkowo w podgrzewanie (opcja). Centymetrów nie zabraknie koszykarzom. Dobre noty zbiera też bagażnik. W standardowej konfiguracji mieści 490 litrów. Po złożeniu asymetrycznego oparcia kufer pochłonie 1450 l. Kombi pochłonie od 560 do 1665 l. Do tego doliczamy użyteczne haki.
Projekt deski rozdzielczej nieco rozczarowuje. Jest minimalistyczny i czerpie wiele elementów z Astry. Styliści nie wspięli się na wyżyny swoich umiejętności. Niemniej, obsługa podstawowych urządzeń nie nastręcza trudności. Całość jest przejrzysta i logicznie poukładana. Przed oczami kierowcy wpisano analogowo-cyfrowe wskaźniki. Ich czytelność nie pozostawia wiele do życzenia. Centralny ekran ma dotykową obsługę i skrywa system opracowany przez koncern PSA. To o wiele lepsze rozwiązanie niż wcześniej stosowany w Oplach autorski mechanizm (po liftingu). Na wyświetlacz można przenieść ulubione aplikacje ze smartfona, sparować zewnętrzne nośniki pamięci, korzystać z nawigacji i przeciętnej, cyfrowej kamery cofania. Układ szybko reaguje na komendy i cechuje się niezłą rozdzielczością. Przy okazji aktualizacji, na liście opcji pojawił się przezierny wyświetlacz, a także bezprzewodowa ładowarka indukcyjna.
Rozczarowują natomiast niektóre materiały wykończeniowe. Mimo, że mając do czynienia nawet z topową specyfikacją wyposażeniową, potrafią zaskrzypieć boczki drzwiowe lub tworzywa zlokalizowane na tunelu centralnym. Reszta materiałów nie budzi zastrzeżeń. Montaż jest solidny, a większość powierzchni miękka i przyjemna w dotyku.
Wszystkie silniki benzynowe to niezłe i cenione konstrukcje z rodziny EcoTec. Bazę stanowi 1.5 Turbo generujący 140 lub 165 KM. Ofertę uzupełnia optymalny dla tego segmentu 1.6 Turbo o mocy 200 KM i 280 Nm. Zapewnia sprint do setki na poziomie 7,7 sekundy i prędkość maksymalną rzędu 235 km/h. Ten sam napęd spotkamy również w Astrze. Niezbyt często występuje pośród ogłoszeń. Jeszcze rzadziej zderzymy się z 2.0 Turbo 200 KM i 400 Nm.
Po liftingu na przełomie 2020 i 2021, w ofercie pozostał jedynie dwulitrowiec występujący w odmianach 170, 200 lub 230 KM. Niezależnie od wyboru, każdy zyskał oręż w postaci bezpośredniego wtrysku paliwa, doładowania i łańcucha rozrządu. 9-stopniowy automat hydrokinetyczny znalazł się na liście wyposażenia standardowego. Istotne, że najmocniejsze warianty otrzymały napęd na obie osie. Niełatwo spotkać się z takimi na rynku wtórnym. Ważne, że próżno doszukiwać się w tych motorach poważnych usterek. Raczej nieinwazyjne niedomagania rozmaitych czujników. Warto mieć pod ręką speca od elektroniki i zmienić interwał wymiany oleju z 30 na 10-15 tysięcy kilometrów.
Dla zwolenników silnik w diesla przygotowano 1.6 CDTI o mocy 110 i 136 KM. To dobry motor, choć warto w nim co jakiś czas zerkać na łańcuch rozrządu, który lubi się przedwcześnie rozciągnąć. Więcej mocy i lepszą dynamikę gwarantuje 2.0 – 170 lub 210 KM. Wbrew pozorom, to autorskie konstrukcje Opla. Najmocniejszy ma podwójne doładowanie, co istotnie przyczynia się do wyższych wydatków serwisowych. Każda jednostka korzysta z bezpośredniego wtrysku paliwa common-rail, dwumasowego koła zamachowego i doładowania ze zmienną geometrią łopat. Odznaczają się brakiem typowych bolączek konstrukcyjnych i stosunkowo niskim zapotrzebowaniem na paliwo względem ropniaków z poprzedniej generacji. Motory dysponują dość trwałym filtrem cząstek stałych i łańcuchem rozrządu, którego trwałość określa się na 100 tysięcy km i koniecznością przeprowadzenia kosztownego serwisu (2.0 CDTI sprzed liftu ma pasek). Musimy też liczyć się z usterkami pomp sprzęgła i wysprzęglików. Czasem również zawodzi układ AdBlue.
Co ciekawe, po modernizacji w 2020 w Oplu pojawił się trzycylindrowy diesel 1.5 rozwijający 122 KM. Nie grzeszy dynamiką i kulturą pracy, ale dał się poznać jako oszczędny i dość bezproblemowy, choć wciąż jest stosunkowo świeżą konstrukcją.
Mimo dużej popularności Opla, ogłoszeń nie jest tak dużo jak w przypadku konkurentów. Nie zmienia to faktu, że mamy w czym wybierać. Tutaj również wiele ofert to polskie egzemplarze. Diesel to blisko 70 procent podaży. Dobra wiadomość. Na korzyść niemieckiego wozu przemawia też cena. Da się znaleźć samochody z początku produkcji za 50-55 tysięcy złotych. Na Insignię lepiej jednak szykować około 70-75 tysięcy zł.