Azjatyckie SUV-y mają dość bogate tradycje sięgające połowy lat 90. Wówczas, mogliśmy patrzeć na cieszące się przeciętnym zainteresowaniem Toyotę RAV4 i Hondę HR-V. Kilka lat później do walki o klienta stanęły Mazda, Suzuki, Hyundai i Kia. Obecnie, to dość mocni gracze w wielu segmentach. Dysponując kwotą rzędu 80 tysięcy złotych, możemy sięgnąć po sprawdzone konstrukcje z napędem benzynowym lub wysokoprężnym. Kolejny punkt za wartość rezydualną. Oto nasze propozycje.
Od 2015 do 2020 produkowany był Hyundai Tucson III. Poprzednika w Europie sprzedawano jako iX35. Dynamiczna prezencja technologicznego bliźniaka Kii Sportage wciąż wygląda młodo i może się podobać, a problemów z korozją nie uświadczymy. Tucsona zaprojektował Peter Schreyer i trzeba przyznać, że to jedno z jego ciekawszych dzieł. Atrakcyjna stylizacja przełożyła się na zainteresowanie klientów. Hyundai od kilku lat zajmuje czołowe pozycje w europejskich rankingach sprzedaży w swoim segmencie. Zaokrąglona karoseria mierzy 448 centymetrów długości, 185 szerokości i 165 wysokości. W kwestii dodatków, Hyundai nie ma się czego wstydzić. SUV-a można osadzić na 19-calowych obręczach ze stopów lekkich. W reflektorach zagościły światła LED, na dachu relingi, a pokrywa bagażnika zyskała elektrycznie sterowane siłowniki. Wszystko to opcje, ale spotykane w wielu autach na rynku wtórnym.
Wnętrze zaprojektowane przez Europejczyka otrzymało dobrej jakości wykończenie, co doceniają kierowcy. Kabina bez trudu mieści cztery dorosłe osoby, dla których przewidziano automatyczną klimatyzację, nagłośnienie sygnowane przez firmę Krell, skórzaną tapicerkę, napęd 4x4 i automatyczne skrzynie biegów. Bagażnik mieści od 513 do 1503 litrów.
Napęd stanowią czterocylindrowe silniki. Amatorzy jednostek benzynowych mają do wyboru wolnossący 1.6 GDI 132 KM. Jego doładowana wersja to 1.6 T-GDI 177 KM. Diesle są oszczędne i trwałe – 1.6, 1.7 i 2.0 CRDI o mocy 115-185 KM. Wszystkie uchodzą za dość trwałe i raczej bezproblemowe jednostki. Mając w kieszeni 80 tysięcy złotych, z łatwością znajdziemy ładny egzemplarz z lat 2017-2019.
C-HR zadebiutował w 2016. Lifting po blisko 4 latach był koniecznością, by utrzymać wysokie zainteresowanie autem. Pod koniec zeszłego roku na rynku pojawiła się druga generacja. Styliści Toyoty postawili na oryginalną formę naznaczoną licznymi przetłoczeniami karoserii i wydatną lotkę przytwierdzoną do szczytu pokrywy bagażnika. Kontrastujące z lakierem nakładki z tworzywa na progach, nadkolach i zderzakach, mają sugerować lekko off-roadowy charakter. Auto ma 439 centymetrów długości, 179,5 szerokości i 155 wysokości. Rozstaw osi wynosi 264 cm. Mimo kilku lat na karku, trzeba przyznać, że Toyota wciąż prezentuje się atrakcyjnie. Z LED-owymi reflektorami i 18-calowymi obręczami ze stopów lekkich może się podobać.
Kokpit wykonano z niezłej jakości tworzyw. Całość solidnie zmontowano i pozostawiono klientowi kilka wariantów kolorystycznych. Trójramienna, wielofunkcyjna kierownica pewnie leży w dłoniach, a analogowe zegary okazują się czytelne. Warto też postawić na niezłej klasy audio sygnowane przez firmę JBL. Takich egzemplarzy na rynku nie brakuje. 8-calowy, dotykowy ekran współpracuje z Android Auto i Apple CarPlay, kamerą cofania i kiepską nawigacją.
Toyota nie ma w ofercie diesla. Są za to stosunkowo nowe, benzynowe jednostki. Podstawę gamy stanowi doładowany motor o pojemności 1.2 litra. Może współpracować z manualną, 6-biegową skrzynią lub bezstopniowym automatem. Generuje 116 KM i 185 Nm. Toyota jest liderem polskiego rynku hybrydowego. Nie inaczej wygląda sytuacja w przypadku C-HR-a. Opcje mamy dwie. Podstawowa to elektryczno-spalinowy tandem o mocy systemowej 122 koni mechanicznych. Po liftingu ofertę wzbogaciła mocniejsza wersja bazująca na 2-litrowym silniku benzynowym. Ekologiczny zespół napędowy generuje 184 KM, co pozwala na sprint do setki w 8,2 sekundy. Zużycie paliwa w cyklu mieszanym wynosi około 5,5 litra na 100 km. Na co wystarczy w tym przypadku 80 tysięcy złotych? Na auta z roczników 2016-2018 ze skromnym przebiegiem.
NX jest jednym z najciekawszych przedstawicieli średniej klasy SUV z metką premium. Wyróżnia się nieszablonową stylizacją, bogatym wyposażeniem i mocnymi, a zarazem oszczędnymi źródłami napędu. Pierwsza generacja pojawiła się na rynku w połowie 2014 i stała się ciekawą alternatywą dla Audi, BMW i Mercedesa.
NX plasuje się w środku stawki SUV-ów, więc uchodzi za wszechstronny samochód. Produkowany jest w Japonii i ma 464 centymetry długości. W połączeniu z 18-calowymi felgami ze stopów lekkich i jednym z 12 lakierów nadwozia, potrafi przykuć uwagę nie tylko fanów motoryzacji. Warto też postawić na wersję z reflektorami LED o niezłej skuteczności na kiepsko oświetlonych drogach.
W dwóch rzędach miejsca nie zabraknie rosłym pasażerom. Przyzwoicie wyprofilowane fotele mogą mieć elektryczną regulację w 10 kierunkach. Do tego dochodzi pamięć ustawień, podgrzewanie i wentylacja. Istotne, że asymetryczne oparcie ma regulację w zakresie kilkunastu stopni, a siedzisko jest stosunkowo długie. Bagażnik okazuje się ustawny i pojemny. W standardowej konfiguracji zmieści 555 litrów. Po złożeniu drugiego rzędu, zyskujemy dostęp do 1600 litrów.
NX może być zasilany klasycznie lub hybrydowo. Pierwsza możliwość obejmuje 2-litrowy silnik benzynowy o mocy 238 KM i 350 Nm. Występuje z napędem na obie osie, a także automatyczną przekładnią. Z systemem 4x4 E-FOUR do setki przyspiesza w 7,1 sekundy i rozpędza się do 200 km/h (ograniczenie elektroniczne).
Większość klientów decyduje się jednak na wariant hybrydowy. Generuje 197 KM mocy systemowej, a jednostka elektryczna ma 270 Nm osiąganych od najniższej prędkości obrotowej. Taki tandem pozwala przyspieszyć do setki w 9,2 sekundy i zużywać w cyklu mieszanym około 7,5 litra na setkę. Nasz budżet pozwoli na auta z początku produkcji z przebiegiem ocierającym się o 200 tysięcy kilometrów.
Niewiele osób kojarzy markę Ssangyong. Jej kariera w Europie nie jest liniowa. Dekadę temu Koreańczycy wycofali się ze Starego Kontynentu, by powrócić po kilku latach z nowych orężem. Należy do niego najmniejszy w gamie Tivoli. W polskiej ofercie znajdziemy tylko crossovery, SUV-y i pickupa. Najmniejszy w gamie wóz ma 422,5 cm długości, 181 szerokości i 161,3 wysokości. Rozstaw osi wynosi 260, a prześwit blisko 18 cm w wariancie z napędem na przednią oś.
Koreański crossover otrzymał nowoczesną, iście europejską prezencję i sumienne zabezpieczenie antykorozyjne nadwozia. Wnętrze z łatwością mieści cztery osoby. To jeden z największych przedstawicieli gatunku. Oczywiście, jakość plastików nie dorównuje europejskim konkurentom. Niekiedy tworzywa trzeszczą i są podatne na zarysowania. W zamian dostajemy „pełną elektrykę", klimatyzację automatyczną, komputer pokładowy, skórzaną tapicerkę, podstawowe systemy bezpieczeństwa i klasyczny automat. Korzystnie też przedstawia się bagażnik – od 427 do 1118 litrów. Materiały w znacznej mierze są twarde, lecz nieźle spasowane.
Do wyboru mamy dwie jednostki: benzynowy 1.6 128 KM i diesel 1.6 115 KM. Oba motory uchodzą za trwałe, choć nie rozpieszczają dynamiką. Tym bardziej, że benzyniak jest wolnossący. Co istotne, bardziej wymagający kierowcy mogą postawić na prosty napęd 4x4 z dołączaną tylną osią za pośrednictwem sprzęgła płytkowego.
Przy okazji liftingu w 2019, gamę uzupełniła nowa konstrukcja w postaci 1.5 T-GDI o mocy 163 KM i 280 Nm. Znacznie lepiej pasuje do charakteru Koreańczyka. Na taką warto postawić, mając w kieszeni 80 tysięcy zł. Do tego, dostaniemy auto całkiem świeże, bowiem z lat 2021-2022 i z przebiegiem rzędu 10-30 tysięcy kilometrów.
Ciekawą propozycją jest trzecia generacja Mitsubishi Outlandera. Produkowany wyłącznie w Japonii SUV, dostępny jest nieprzerwanie od 2012, choć w tym roku możemy się spodziewać europejskiej premiery czwartego wcielenia. Wspomniany model, do dziś przechodził tylko subtelne modernizacje. Nadwozie znacznie solidniej zabezpieczono przed korozją niż poprzednika. To też jedna z większych propozycji. Auto mierzy 469 cm, a rozstaw osi wynosi 267 cm.
Wnętrze zapewnia mnóstwo przestrzeni dla czterech dorosłych osób (opcjonalnie 7 foteli) i pokaźnego bagażu. Zależnie od wersji, dostajemy do dyspozycji klimatyzację automatyczną, przeciętne multimedia, szyberdach, skórzaną tapicerkę, elektrycznie otwierane okno dachowe, dołączany napęd na cztery koła i szereg systemów bezpieczeństwa. Materiały wykończeniowe są niezłe, choć miejscami zbyt twarde. Nie rozpieszcza też bagażnik w 5-osobowej konfiguracji – 477 l. Po złożeniu oparcia, przestrzeń rośnie do 1591 l.
Nasz budżet wystarczy na egzemplarz z lat 207-2019. Ofertę otwiera wolnossący, benzynowy motor 2.0 150 KM. Czasem w ogłoszeniach spotkamy też 2.4 167 KM, a ze Stanów pochodzi 3.0 o mocy 227 KM. W alternatywie pozostaje całkiem przyzwoity diesel 2.2 DI-D 150 KM, a także hybrydy plug-in 2.0 203 KM i 2.4 224 KM.
Drugie wcielenie dużego SUV-a z Japonii pojawiło się w 2017 i błyskawicznie wkupiło się w łaski klientów na Starym Kliencie. Potwierdzają to liczby. Auto odpowiadało za niespełna 21 procent sprzedaży w Europie. Nieźle, biorąc pod uwagę obecność w gamie kilku innych, mniejszych crossoverów i hatchbacków. Co cieszy, Azjaci nie poprzestali na laurach i w 2022 odświeżyli bestsellerowy model, wciąż pozostający w ofercie.
Mazda ma 457 centymetrów długości, a jej masa własna przekracza 1,5 tony. Jej wnętrze wykonano z materiałów dobrej jakości. Tekstylia i tworzywa są eleganckie i wytrzymałe. W kabinie komfortowe warunki znajdą cztery dorosłe osoby, dla których przewidziano automatyczną klimatyzację, tempomat adaptacyjny, nawigację, niezłe multimedia, nagłośnienie Bose i szereg systemów wsparcia kierowcy. Bagażnik w standardowej konfiguracji mieści 506 litrów. Wystarczą jednak dwa ruchy by złożyć oparcie i zyskać dostęp do 1620 l.
W pierwszych latach produkcji, pod maską Mazdy mogliśmy znaleźć diesla o pojemności 2.2 litra i mocy 150 lub 175-184 KM. O ile wcześniejsze wariacje wysokoprężne Japończyków uchodziły za wątpliwej trwałości, tak ten motor zbiera przyzwoite opinie i nie odstaje przesadnie od europejskiej oferty. Większą popularnością cieszą się benzyniaki. Bazowy to 2.0 generujący 150 lub 165 KM. Lepszą dynamikę, ale też nieco większe zapotrzebowanie na paliwo zapewnia 2.5 194 KM i 258 Nm.
Mając w portfelu 80 tysięcy złotych, nie poszalejemy przesadnie. Taka kwota wystarczy na Mazdy z pierwszych dwóch lat produkcji. Większość samochodów z prywatnych ogłoszeń ma przebiegi na poziomie 100-150 tysięcy kilometrów.