Kierowcy nie chcą kupować samochodów z dużym przebiegiem. Wiele przejechanych kilometrów oznacza, że auto może być już mocno zużyte, a ryzyko awarii wzrasta. Dlatego każdy szuka perełki, w której zgadzają się i cena, i właśnie niezbyt duży przebieg. Magiczną barierą na rynku wtórnym jest często 200 tysięcy kilometrów. Obawy kierowców wykorzystują to nielegalni handlarze. Ingerencja w licznik kilometrów to nagminna i powszechna praktyka.
Od jakiegoś czasu w Polsce walczy się z plagą kręconych liczników. Przebieg spisywany jest podczas badania technicznego, a dane trafiają do ogólnodostępnej bazy na stronie historiapojazdu.gov.pl. Co ciekawe, przebieg spisać może także policjant podczas kontroli drogowej. Coraz trudniej więc o oszustwo w samochodzie z Polski, choć oczywiście system nie jest idealny. Działa w Polsce i obejmuje polskie samochody.
A przecież większość używanych samochodów importujemy z zachodu Europy, a takich pojazdów nasz system już nie obejmuje. Najwięcej oczywiście z Niemiec, gdzie ingerowanie w przebieg przez handlarzy jest... również powszechne. Jakiś czas temu eksperci zza Odry podwali, że nawet 1/3 aut na tamtejszym rynku wtórnym ma zmieniony przebieg. Wyliczono, że kierowca traci średnio aż trzy tysiące euro, kupując samochód z przekręconym licznikiem. Wiele z tych samochodów trafia oczywiście do Polski, gdzie w nasz system wpadnie auto z oszukanym licznikiem. Są jednak sposoby na wykrycie oszustwa.
Zakup samochodu używanego to tak poważna inwestycja, że zawsze doradzamy wybrać się na oglądanie samochodu z kimś kto się zna. Jeśli sami nie czujecie się na siłach, żeby ocenić stan auta, to poproście o to znajomego lub podjedźcie autem na przegląd do jakiegoś warsztatu. Wprawne oko eksperta od razu wykryje potencjalne problemy. Co powinno zapalić lampkę ostrzegawczą nawet laikowi?