Kompaktowy, niemiecki model nigdy nie wyróżniał się przesadnie stylizacją, choć nie możemy zapomnieć o coupe sygnowanych przez Bertone. Hatchbacki i kombi ginęły przez dekady w tłumie, jednak zyskały opinię trwałych. Rodzinne warianty pomogły w budowie niejednego domu. Im młodsze wcielenie, tym więcej elektroniki i dodatkowego osprzętu w silniki. Postanowiliśmy prześwietlić dwie generacje, będące wciąż łakomym kąskiem na rynku wtórnym.
Astra jest z nami od 1991. Na stałe zdążyła się wpisać w polski krajobraz, choć egzemplarze z pierwszego wypustu w znacznej mierze strawiła korozja. Czwarta generacja Opla produkowana była między innymi w gliwickich zakładach marki od 2009 do 2020. Klienci mieli do wyboru agresywnie narysowanego, trzydrzwiowego hatchbacka, pięciodrzwiowego hatchbacka, sedana i funkcjonalne kombi. Tym razem ochrona antykorozyjna nareszcie prezentuje przyzwoity poziom, znany z innych europejskich kompaktów. Największą bolączką modelu jest masa własna mocno przekraczająca klasowe standardy, co nie pozostaje obojętne dla lekkości prowadzenia czy zużycia paliwa. Plus za niezłe wyposażenie w postaci ksenonowych reflektorów z funkcją doświetlania zakrętów, 18-calowych obręczy lub przyciemnionych szyb bocznych. Nadwozie mierzy 429 cm długości, 181 szerokości i 149 wysokości. Rozstaw osi wynosi 261 cm.
Jako ulubieniec klientów flotowych i taksówkarzy, Astra może się pochwalić wysoką funkcjonalnością kabiny i wytrzymałymi materiałami wykończeniowymi. W bazowych odmianach razi mnogość zaślepek - nieaktywnych przycisków i niewielkie ciekłokrystaliczne ekrany. Wystarczy jednak znaleźć importowany, lepiej wyposażony egzemplarz, by korzystać z możliwości, jakie dawała lista dodatków. Znajdziemy na niej dwustrefową klimatyzację automatyczną, szyberdach, ortopedyczne fotele AGR z regulacją długości siedziska, skórzaną tapicerkę, przeciętną dziś nawigację, aktywny tempomat, rozbudowane nagłośnienie i liczne systemy wsparcia kierowcy. Oczywiście, pozycja za kierownicą jest naprawdę przyzwoita. Z tyłu, zwłaszcza w wersji kombi, wygodnie usiądą nawet wysokie osoby. Znacznie mniej miejsca jest w odmianie 3-drzwiowej. Bagażnik hatchbacka mieści 370-1235, zaś kombi 500-1550 litrów.
Wszystkie silniki benzynowe to udane i cenione konstrukcje z rodziny EcoTec. Najniższe koszty utrzymania, ale także mizerne osiągi zapewniają wolnossące silniki 1.4 i 1.6 z wielopunktowym wtryskiem paliwa - generują 100 i 115 KM. Równie dobrze z instalacjami gazowymi współpracuje (oferowana także z seryjną instalacją LPG) jednostka 1.4 Turbo 120-140 KM. Wyposażono ją w turbosprężarkę bez zmiennej geometrii łopat i pasek rozrządu (1000 złotych). Zapał silnika skutecznie ogranicza wysoka masa auta. Dynamikę dającą więcej radości z jazdy zapewnia 1.6 Turbo i topowy 2.0 Turbo o mocy 180 i 280 KM. Na co tu możemy ponarzekać? Z pewnością na nadmierne zużycie oleju w familii EcoTec. Dość często są również awarie zaworu EGR.
Szukając zdrowego kompromisu, polecamy motor 1.4 Turbo. 120-konny przyspiesza do setki w 10,5, zaś ten o mocy 140 KM w 9,9 sekundy. To jedna z lepszych propozycji w tej kategorii silnikowej. Co ważne, jest w czym wybierać. W internecie znajdziemy ponad 2 tysiące ogłoszeń. Połowa to odmiany benzynowe. Na mocniejszą Astrę w dobry stanie wystarczy kwota na poziomie 30-35 tysięcy – roczniki 2011-2013.
Dla zwolenników silników diesla przygotowano zbyt słabą propozycję z magazynów Fiata - 1.3 CDTI o mocy 95 KM. Wyraźnie lepiej sprawuje się motor opracowany przez Isuzu - 1.7 CDTI 110-125 KM oraz fiatowski 2.0 CDTI 160, 165, 195 KM. Każda jednostka korzysta z bezpośredniego wtrysku paliwa common-rail i doładowania - zmienną geometrię łopat otrzymała tylko najmocniejsza z nich. Niestety, dopracowane silniki nie są w stanie osiągnąć niskich, jak konkurenci, wyników spalania, z uwagi na dużą wagę auta. W zamian odznaczają się brakiem typowych bolączek konstrukcyjnych. Pod koniec produkcji zaczęto montować 1.6 CDTI. Większość motorów dysponuje dość trwałym filtrem cząstek stałych.
Mając na uwadze długie trasy autostradowe i częste podróże po krajowych drogach, diesel okaże się dobrym kompanem. Najlepsze opinie zbiera fiatowski 2.0 CDTI i dobrze radzi sobie z dość ciężkim kompaktem. 35 tysięcy zł wystarczy na nieźle wyposażony samochód z lat 2014-2015.
Opcjonalnie w Astrach oferowano sześciostopniowy, klasyczny automat. Nie zachwyca szybkością pracy, jednak funkcjonuje płynnie i nie sprawia problemów. Nie można niestety tego powiedzieć o manualnych przekładniach, które ze względu na błąd konstrukcyjny, nawet po 80-100 tysiącach kilometrów mogą kwalifikować się do remontu. Wina leży po stronie zbyt słabych łożysk oraz niskiej ilości oleju smarującego. Jeśli nie pękła obudowa skrzyni, koszt remontu zmieści się w 3 tysiącach złotych.
Piąta generacja kontynuowała dokonania poprzedników. Zjeżdżała z linii produkcyjnych między innymi gliwickich zakładów niemieckiej firmy. W oficjalnych cennikach widniała od 2015 do 2021. W palecie nadwoziowej próżno szukać cabrio czy trzydrzwiowego GTC. Księgowi wzięli sprawy w swoje ręce, co poskutkowało wypuszczeniem na rynek tylko klasycznego hatchbacka i rodzinnego kombi.
Mimo upływu 8 lat od rozpoczęcia produkcji, jedynie w egzemplarzach powypadkowych możemy dostrzec niewielkie ogniska rdzy. W kategorii jakościowej, Astra wypada dobrze. Nieźle też przedstawiają się dodatki. W bogatszych wersjach znajdziemy adaptacyjne reflektory LED. Te przed laty wymagały dopłaty na poziomie 6 tysięcy zł. Spodziewajmy się ich głównie w egzemplarzach z prywatnego importu. W kwestii gabarytów, mamy do czynienia ze średnią klasową. 5-drzwiowy hatchback ma 437 cm długości, 181 szerokości i 147 wysokości. Kombi jest wyraźnie dłuższe – 450 cm. Niezależnie od wariantu, rozstaw osi wynosi 266 cm.
W kwestii przestronności, Astra V wciąż nie należy do czołowych przedstawicieli gatunku. Pasażerowie pierwszego rzędu mogą poczuć się dość klaustrofobicznie z uwagi na rozbudowaną centralną część kokpitu. W tym sektorze przydałoby się też więcej pojemnych schowków, chociażby na smartfona, portfel lub klucze. W drugim rzędzie wysokie osoby też będą narzekać na niedobór centymetrów przed kolanami i nad głowami. W klasowe standardy wpisuje się za to bagażnik. W standardowej konfiguracji mieści 370, zaś po złożeniu oparcia 1210 litrów. W kombi sytuacja jest lepsza – od 540 do 1630 l.
Niezależnie od rocznika, do dyspozycji mamy 7 lub 8-calowy ekran ze sterowaniem dotykowym, a po lifcie także z głosowym. Przy okazji modernizacji w 2019, poprawiono grafikę i dołożono kilka nowych funkcji. To to samo rozwiązanie, które wcześniej trafiło do Insigni. W Astrze zadebiutował też nowy zestaw cyfrowych wskaźników, także zbliżony do tego znanego z większego Opla. Jest czytelny i ma atrakcyjną grafikę, choć standardowe, analogowe zegary starzeją się z klasą. Pośród opcji, należy wymieć bezprzewodową ładowarkę, nagłośnienie Bose, podgrzewaną przednią szybę, a także raczej smutne wzory tapicerek. Fotele AGR certyfikowane przez uznanych ortopedów zapewniają dobry poziom wygody.
Wszystkie silniki benzynowe to niezłe i cenione konstrukcje z rodziny EcoTec. Najniższe koszty utrzymania, ale także mizerne osiągi zapewniają wolnossące silniki 1.4 z wielopunktowym wtryskiem paliwa i mocy 100 KM. Nierzadko spotkamy ją na rynku wtórnym z zasilaniem gazem. Nieźle też z instalacjami LPG współpracuje jednostka 1.4 Turbo 125-150 KM. Wyposażono ją w turbosprężarkę i przystępny w wymianie pasek rozrządu (1000 złotych). Zapał silnika skutecznie ogranicza wysoka masa auta, choć i tak obniżona względem poprzednika o około 200 kilogramów (w zależności od wersji). Dynamikę dającą więcej radości z jazdy zapewnia 1.6 Turbo. Generuje 200 KM i 300 Nm, zapewniając sprint do setki w 7 sekund. Taka Astra jednak rzadko występuje w przyrodzie.
Po liftingu w 2019 przemodelowano ofertę. Z katalogu zniknął 1.0 Turbo 105 KM, a jego miejsce zajął 1.2 z doładowaniem – 110-145 KM. Paletę uzupełnił 1.4 Turbo o mocy 145 KM. Wszystkie jednostki wyposażono w bezpośredni wtrysk paliwa. Cechuje je akceptowalne zapotrzebowanie na paliwo i przeciętna kultura pracy. Do tego, 145-konną specyfikację zaopatrzono w standardzie w bezstopniowym automat. Ten pracuje bez zarzutu do 200-250 tysięcy kilometrów. Potem mogą zacząć się schody z płynnością pracy i mechanicznymi elementami. Nie można tego powiedzieć o manualnych przekładniach o 5 i 6 stopniach, które ze względu na błąd konstrukcyjny nawet po 80-100 tysiącach km mogą kwalifikować się do remontu. Podobnie jak w poprzedniku, tak i tu wina leży po stronie zbyt słabych łożysk oraz niskiej ilości oleju smarującego. Jeśli nie pękła obudowa skrzyni, koszt remontu zmieści się w 3 tysiącach złotych. Poza tym, benzyniaki nie sprawiają większych trudności. Jak we wcześniejszych wydaniach, warto regularnie sprawdzać poziom oleju i na bieżąco go uzupełniać.
Co polecamy? Redakcyjnie mieliśmy styczność z różnymi odmianami Astry V, ale to 1.4 Turbo o mocy 150 KM i 245 Nm dobrze odnajduje się pod maską niemieckiego auta. Pozwala na sprint do setki w 8,3 sekundy. Prędkość maksymalna to 213 km/h. Optymalny budżet na ten wariant to 50 tysięcy złotych – wozy z lat 2016-2018.
Dla zwolenników silników diesla przygotowano 1.6 CDTI o mocy 95, 110, 136, 150 i 160 KM. Najmocniejszy ma podwójne doładowanie, co istotnie przyczynia się do wyższych wydatków serwisowych. Każda jednostka korzysta z bezpośredniego wtrysku paliwa common-rail, dwumasowego koła zamachowego i doładowania ze zmienną geometrią łopat. Odznaczają się brakiem typowych bolączek konstrukcyjnych i stosunkowo niskim zapotrzebowaniem na paliwo względem ropniaków z poprzedniej generacji. Motory dysponują dość trwałym filtrem cząstek stałych i łańcuchem rozrządu, którego trwałość określa się na 100 tysięcy km i konieczność przeprowadzenia kosztownego serwisu.
Co ciekawe, po modernizacji w 2019 w Oplu pojawił się trzycylindrowy diesel 1.5 rozwijający 105 lub 122 KM. Nie grzeszy dynamiką i kulturą pracy, ale dał się poznać jako oszczędny i dość bezproblemowy, choć wciąż jest stosunkowo świeżą konstrukcją.
Zdecydowanie lepsze opinie zbiera diesel R4 1.6 CDTI i taki byśmy wybrali. Najlepiej o mocy 136. Przyspiesza do setki w 9,6 sekundy i rozpędza się do 205 km/h. Przy okazji zużywa skromne porcje oleju napędowego – około 5 litrów w trasie i 8 w mieście. Jego cena jest zbliżona do naszej sugestii benzynowej. 45-50 tysięcy to dobry budżet na zadbany egzemplarz z lat 2017-2019.
To nowoczesne i przyjemne na co dzień kompakty. Mają nastawiony na komfort układ jezdny i niezłe jednostki napędowe. Nie są szczególnie przestronne w wariancie hatchback, ale kombi będzie już dobrą alternatywą dla 4-osobowej rodziny. Oba modele cechują się umiarkowanymi kosztami eksploatacyjnymi i dobrą ochroną przed rdzą. Może i brak w nich polotu, ale analogowe wnętrza w połączeniu z niezłą trwałością sprawią, że zadbane egzemplarze jeszcze długą pojeżdżą po naszych drogach.