Bez wątpienia to jeden z najpiękniejszych przedstawicieli segmentu D ostatnich lat. Model produkowany od 2004 do 2011 roku występuje jako klasyczny sedan i kombi, a prezencją przyćmiewa klasowych rywali. Co istotne, w przeciwieństwie do poprzednika atrakcyjnie zaprojektowane nadwozie zostało skutecznie zabezpieczone przed korozją, chociaż w naszym egzemplarzu spore ognisko pojawiło się na nadkolu. Jego usunięcie pochłonie kilkaset złotych. W ostatnim czasie usługi blacharskie wzrosły dwukrotnie. Trzeba pamiętać, że typowa dla aut z lat 90. naprawa progów to obecnie 2-3 tysiące zł za sztukę.
Wróćmy jednak do Alfy. Mimo lat, w oczy wciąż rzuca się zwłaszcza pas przedni. Trzy niezależne soczewki pozbawiono wspólnego klosza, tworząc niepowtarzalny efekt. Całości dopełnia pokaźnych rozmiarów, trójkątny grill. W przypadku wersji kombi, również estetyka gra pierwsze skrzypce. Tylna część nadwozia mocno opada istotnie ograniczając przestrzeń bagażową (sedan 405, kombi 445 litrów). Alfa ma 466 centymetrów długości, 183 szerokości i 142 wysokości. Rozstaw osi wynosi 270 cm.
Wnętrze zaprojektowano równie pieczołowicie. Analogowe zegary umieszczono w osobnych tubach, nadając im sportowy charakter. Dodatkowo konsola środkowa skierowana jest mocno w stronę kierowcy. Na odpowiednio wyprofilowanych fotelach podróż nie sprawia żadnych trudności. Znacznie gorzej ma się rzecz z tyłu, gdzie miejsca będzie brakować dorosłym osobnikom przed kolanami i nad głowami. Alfie daleko do Skody Superb czy Volkswagena Passata. Na liście wyposażenia dodatkowego znajdziemy między innymi skórzaną tapicerkę, dwustrefową klimatyzację, rozbudowane nagłośnienie, komputer pokładowy, a także elektrycznie sterowane okno dachowe. Niestety, w porównaniu do niemieckich rywali, bolączką 159 pozostaje trwałość materiałów tekstylnych oraz łuszczących się plastików.
Z drugiej strony, w egzemplarzy który trafił w nasze ręce, włoska jakość nie pozostawia wiele do życzenia. Mimo blisko 208 tysięcy kilometrów na cyferblacie, 159 sprawia dobre wrażenie. Owszem, niektóre nacierające na siebie tworzywa delikatnie poskrzypują i trzeszczą, ale oznaki zużycia są na minimalnym poziomie. Za kierownicą siedzi się nisko, a samo skórzane obicie wciąż wygląda atrakcyjnie i pewnie leży w dłoniach. Próbę czasu dobrze zniósł też fotel. Jedynie lewy bok wymaga już interwencji tapicera. Pozostała część dzielnie znosi codzienne wsiadanie i wysiadanie. Równie trwała okazuje się pokładowa elektronika. Wszelkie podświetlenia działają. Podobnie ma się rzecz z poszczególnymi wskaźnikami. Po latach kuleje natomiast system Bluetooth. Przyzwoicie funkcjonuje w mieście, ale w trasie, gdzie spada siła zasięgu, jakość rozmowy pozostawia wiele do życzenia.
Alfa Romeo 159 opracowana została na tej samej platformie co Opel Vectra C. Nic więc dziwnego, że znajdziemy w niej wiele wspólnych elementów. To między innymi wielowahaczowe zawieszenie. Na szczęście, okazuje się trwałe na polskich drogach. Gorzej ma się rzecz z niskim prześwitem i dość długim, przednim zwisem. Trzeba uważać podczas podjeżdżania pod wyższe krawężniki i na progach zwalniających. Łatwo uszkodzić zderzak lub urwać dolną osłonę silnika, co tylko potwierdza historia egzemplarza widocznego na zdjęciach. Liczne zarysowania świadczą o nierównej walce z wystającymi korzeniami, kamieniami i poprzecznymi przeszkodami.
W kwestii układu napędowego, wybór przedstawia się całkiem nieźle. Zwolennicy instalacji gazowych z przekonaniem mogą sięgać po bazowy silnik 1.8 MPI 140 KM pochodzący z katalogu Opla. Nieskomplikowana jednostka okazuje się bezproblemowa, ale niezbyt dynamiczna. Zdecydowanie lepsze parametry zapewnią włoskie konstrukcje 1.9 i 2.2 JTS o mocy odpowiednio 160 i 185 KM. Niestety bezpośredni wtrysk paliwa wymusza zastosowanie dość drogiej instalacji gazowej. Co gorsza, są to wymagające serwisowo motory. Częste, drobne usterki wprawny mechanik jest w stanie wyprzedzić, dokonując profilaktycznych wymian przedwcześnie zużywających się elementów. Należy do nich zbierający się nagar w układzie dolotowym, a także niezbyt trwały łańcuch rozrządu.
Pozytywne opinie zbiera natomiast doładowany 1.75 TBi generujący 200 KM. To dopracowany motor wyposażony w bezpośredni wtrysk paliwa. Okazuje się nie tylko dynamiczny, ale również całkiem oszczędny w sprzyjających warunkach. Propozycją dla koneserów jest flagowy benzynowy 3.2 V6 opracowany przez firmę Holden. Dysponuje mocą 260 KM przekazywaną na cztery koła. W jego przypadku największym problemem jest zużycie paliwa z łatwością przekraczające 20 litrów na setkę.
Paleta wysokoprężna składa się z dopracowanych konstrukcji. Do wyboru mamy czterocylindrowe 1.9 JTDM, 2.0 JTDM i pięciocylindrowy 2.4 JTDM generujące odpowiednio 120-150, 136-170 i 200-210 KM. Każdy silnik otrzymał wtrysk bezpośredni typu common-rail, turbodoładowanie ze zmienną geometrią łopat (z wyjątkiem najsłabszego silnika 1.9 JTDM) i dwumasowe koło zamachowe. Regeneracja turbosprężarki to koszt około 1500-2000 złotych, dwumasa to wydatek 2500-3000 złotych, zaś wtryskiwaczy 800-900 zł za sztukę. Wytrzymałość wymienionych elementów w dużej mierze uzależniona jest od dbałości kierowcy, stylu jazdy i regularności wymian oleju. Dwulitrowe ropniaki odwdzięczają się dość niskim zużyciem oleju napędowego i niezłą dynamiką. Pośród nielicznych awarii, należy zaliczyć zatykający się zawór EGR, zużywające się łożyska najwyższych biegów w manualnych przekładniach, a także szwankujący układ wspomagania kierownicy. Zdarzają się też uszkodzenia systemu zmiennej długości kolektora ssącego.
Egzemplarz widoczny na zdjęciach pochodzi z 2008 i w rękach obecnego użytkownika stoi na posterunku od czterech lat. Kupno było dziełem przypadku, bowiem właściciel rozważał konkurencyjne modele z niemieckich i japońskich stajni. Zmienił zdanie, gdy w okolicy pojawiło się ogłoszenie dotyczące 159 2.4 JTD. Pojechał bardziej z ciekawości, niż woli dopełnienia transakcji. Alfa jednak zdołała go oczarować wizualnie i podczas jazdy próbnej. Auto dało się poznać jako pewne w ostrych łukach i dość komfortowe na 17-calowych obręczach ze stopów lekkich. Nieźle też przedstawiała się wówczas relacja ceny do jakości. Za dobrze utrzymanego Passata, Accorda czy Mazdę 6, należało zapłacić o kilka tysięcy zł więcej.
Po kilku latach codziennej eksploatacji, właściciel nie żałuje wyboru. Nam też to auto przypadło do gustu. Żwawo reaguje na dociskanie gazu, a manualna skrzynia cechuje się odpowiednią precyzją. Lekko angażuje, co akurat spodoba się miłośnikom dynamicznej jazdy. 210-konny diesel ma miłe dla ucha brzmienie i odwdzięcza się dobrymi osiągami. Do setki przyspiesza w 8,1 sekundy i rozpędza się do 233 km/h. Nie ma problemów z wyprzedzaniem z trzema osobami na pokładzie, a sprężyste zawieszenie sprawnie radzi sobie z małymi ubytkami w asfalcie. Gorzej z poprzecznymi przeszkodami, gdzie potrafi wydać słyszalne, głuche odgłosy. Z uwagi na sporą masę własną (1770 kg), parametry jednostki napędowej i dość ciężką nogę kierowcy, w mieście trzeba się liczyć z zużyciem paliwa przekraczającym 9 litrów. Na autostradzie komputer wskaże około 8,5, a w spokojnej trasie niełatwo zejść poniżej 7. Lepiej w tej kwestii wypadają mniejsze diesle.
Co się wydarzyło w trakcie eksploatacji? Właściciel wojował przede wszystkim z klimatyzacją, która uszczupliła portfel o około 2 tysiące zł, ale wreszcie działa. Kompresor miał prawo odmówić posłuszeństwa po ponad dekadzie intensywnego działania. Pojawiła się też niewielka nieszczelność jednego z aluminiowych przewodów. Trzeba było go wymienić. Poza tym, auto trafiło do warsztatu celem montażu nowego paska rozrządu z pompą wody. Ta operacja kosztowała 1100 zł (600 zł części). Przy około 180 tysiącach km poddała się turbosprężarka, a jej regeneracja pochłonęła 1600 zł. Serwisowego czyszczenia wymagał też EGR (450 zł). Więcej grzechów nie stwierdzono. O samochód dbał poprzedni użytkownik, co pozwoliło bez obaw ruszać w długie trasy z pełnym ekwipunkiem. Przez cztery lata Alfa przejechała ponad 60 tysięcy kilometrów. Dzięki regularnym wypadom na autostradę, w dobrej kondycji przetrwał DPF, choć jego dni są raczej policzone. W razie konieczności, regeneracja wymusi wysupłanie z portfela kwoty rzędu 800-1000 zł.
Alfa należy do segmentu D, choć przestrzenią w drugim rzędzie i bagażniku bardziej nawiązuje do klasy kompaktowej. Niemniej, z uwagi na bardzo dobre właściwości jezdne i mocne jednostki napędowe, potrafi dać sporo frajdy podczas codziennej eksploatacji. Z punktu widzenia serwisowego, nie drenuje przesadnie portfela, choć w dieslu trzeba przygotować się na niemałe wydatki po przekroczeniu 180-200 tysięcy kilometrów. Mimo blisko dwóch dekad na rynku, to auta wciąż może się podobać, a w bogatej specyfikacji skutecznie przyciąga wzrok przechodniów. Rozczarowuje natomiast przestronnością kabiny, a w niektórych miejscach zabezpieczeniem antykorozyjnym.
Ile trzeba zapłacić za 159? Alfy z początku produkcji to właściwie same diesle. I dobrze, bo na taki napęd warto postawić. 1.9 JTD o mocy 150 koni mechanicznych jest trwały, oszczędny i dynamiczny. Z powodzeniem przejedzie 400 tysięcy kilometrów przy należytym serwisie. Podobnie jak 2.4 JTD, choć w nim częściej szwankują klapy wirowe w układzie dolotowym (wielu mechaników radzi je zawczasu usunąć). Za 159 z lat 2005-2006 trzeba zapłacić 10-15 tysięcy złotych. 1.7 TBI, 2.4 JTD lub 3.2 V6 z ostatnich lat produkcji to wydatek na poziomie 25-30 tysięcy zł.