Więcej opinii na temat używanych samochodów znajdziesz na Gazeta.pl
Sharan, Alhambra i Galaxy, które w zamyśle miały stawić czoło konkurencyjnym Renault Espace czy Chryslerowi Voyagerowi, mają wspólne miejsce urodzenia. Jest nim portugalska fabryka wybudowana na mocy porozumienia Volkswagena i Forda w pierwszej połowie lat 90. w mieście Palmela położonym niedaleko Lizbony. Jej pierworodnym owocem stały się wspomniane trojaczki, które były produkowane w niemal niezmienionej formie od 1995 aż do 2010 roku. Wśród nich największym powodzeniem cieszył się właśnie Sharan (dwukrotnie poddawany faceliftingowi – w 2000 i 2004 r.), który znalazł w sumie 670 tysięcy nabywców i zyskał sławę najpopularniejszego minivana w Niemczech.
Ponad 4,6-metrowy jednobryłowy pojazd zabierał na pokład od 5 do 7 pasażerów (była też opcja 6-miejscowa z dwoma kapitańskimi fotelami w drugim rzędzie), a po wymontowaniu siedzisk drugiego i trzeciego rzędu oferował ogromną przestrzeń ładunkową o pojemności 2610 litrów, z którą nie mogło się równać żadne kombi (choć odnotować trzeba nikłą ilość przydatnych w czasie podróży schowków). To właśnie wszechstronność i praktyczność Sharana (oraz wygoda podróżowania) zadecydowały o jego rynkowym sukcesie, który osiągnął pomimo dość niskich notowań w rankingach niezawodności… Choć na słabą renomę wpływ miały przede wszystkim drobiazgi, to poważniejsze wpadki również go nie ominęły.
Podstawowym silnikiem wysokoprężnym w Sharanie jest „nieśmiertelny" 1.9 TDI występujący w kilku wersjach. Najsłabsze motory – 90 i 110 KM – z początku zasilane pompą rozdzielaczową, która z czasem ustąpiła miejsca pompowtryskiwaczom, cechuje ospałość, a gdy auto jest dopakowane pod dach także bezradność – samochód (zwłaszcza w odmianie 90-konnej) po prostu „nie jedzie". Lepszym wyborem pod kątem praktyczności pojazdu są wersje 130 i 150 KM wyposażone w pompowtryski, które nie mają już problemów z rozpędzeniem wehikułu ważącego ponad 1,5 tony. Użytkownicy muszą się jednak liczyć z koniecznością wymiany wtrysków, koła dwumasowego czy naprawy zatartej turbosprężarki, co oznacza już spore wydatki.
W roku 2005 Volkswagen postanowił na nowo rozbudzić zainteresowanie Sharanem, wprowadzając na rynek „nowoczesny" (ale wciąż zasilany pompowtryskiwczami), 140-konny silnik 2.0 TDI. Efekt był jednak… odwrotny, ponieważ jednostka okazała się kłopotliwa, czym podkopała reputację niemieckiego minivana. Pęknięcia głowicy oraz awarie napędu pompy oleju, układu zasilania, turbosprężarki czy dwumasy skutecznie ostudziły zainteresowanie klientów. Wprowadzone poprawki konstrukcyjne z czasem zaradziły większości problemów, jednak przy wyborze auta z rynku wtórnego należy dobrze przyjrzeć się, z którym modelem dwulitrówki mamy do czynienia i dokonać jego szczegółowej inspekcji. Niefrasobliwość czy pośpiech może nas później sporo kosztować.
Na tle silników wysokoprężnych nieźle wypadają jednostki benzynowe. Polecanym wyborem jest 150-konny, turbodoładowany 1.8 T, który cechuje się niską awaryjnością i sporym animuszem, a przy tym jest doskonale znany przez mechaników ze względu na jego szerokie zastosowanie w autach grupy Volkswagena. Zwolenników ma również niewysilony, 8-zaworowy 2.0 o mocy 115 KM, który ma prostą konstrukcję i świetnie współpracuje z instalacją gazową, co czyni z niego znakomitą propozycję dla osób szukających oszczędności i lubiących spokojną jazdę (bo na szybką nie mają co liczyć, a już zwłaszcza gdy korzystają z 4-biegowego automatu). Komu zależy na większej mocy, może postawić na 2.8 VR6 dostępny w wariantach 174 i 204 KM. Ze względu na wysokie spalanie jednostka ta również często była wyposażana w instalację LPG. Poza tym nie jest wzorem doskonałości. Jej słabymi punktami bywają np. nietrwała uszczelka pod głowicą oraz zużywające się: łańcuch rozrządu (którego wymiana nie jest prosta) czy koło dwumasowe.
Pierwsza generacja Sharana korzystała z 5- i 6-biegowej skrzyni manualnej lub 5-biegowego Tiptronica oraz napędu przekazywanego na przód (4Motion występował w duecie z silnikiem VR6 i automatem), w którym dość szybko zużywają się półosie. Zawieszenie jest w pełni niezależne i chwalone za dostarczany komfort jazdy, ale wytrzymałość tulei, sworzni czy drążków stabilizatora nie jest najwyższa, co w konfrontacji z polskimi drogami oznacza szybko pojawiające się hałasy dochodzące z rejonu kół, a z czasem – konieczność interwencji mechanika. Na szczęście konstrukcja wahaczy nie jest zbytnio skomplikowana. Wśród użytkowników auta słychać głosy o niezbyt trwałych hamulcach i zdarzających się awariach ABS-u.
Najstarsze Sharany rzadko przykuwają wzrok klienta swym wyglądem. Wnętrze najczęściej nosi wyraźne ślady użytkowania, a zniszczonej tapicerki czy popękanych plastików nie da się ukryć. Wiele samochodów ma jednak całkiem bogate (jak na tamte czasy) wyposażenie, choć nie zawsze w pełni sprawne. Szukając „ładnego" egzemplarza, lepiej skupić się na rocznikach poliftngowych, czyli od 2000 r. wzwyż, w których użyto m.in. lepszych materiałów do wykończenia wnętrza (w autach z XX wieku kabina niestety lubi denerwująco hałasować). W momencie zakupu należy bardzo uważnie skontrolować auto pod kątem ewentualnej korozji – nie tylko karoserii, ale rozkwitającej również w tych rejonach, których nie widać gołym okiem i trudno je zakamuflować. Znalezienie fachowca chętnego do załatania dziur np. w podłodze to dziś prawdziwy wyczyn, w dodatku – oznaczający spore koszty.
Najstarsze egzemplarze Sharana mają już lat blisko 30, najmłodsze ponad 12, co oznacza, że – nie ma zmiłuj! – nawet podzespoły mające opinie bezawaryjnych mogą – z biegiem czasu i wraz z rosnącym przebiegiem – dać ostatecznie za wygraną i zażądać naprawy bądź wymiany. Dochodzą do tego rozwiązania, które nie są wzorem doskonałości i wiadomo, że będą sprawiać problemy. Na szczęście konstrukcja samochodu nie jest wydumana, a dostęp do zamienników części pozostaje ogromny.
Sharany pierwszej generacji można dziś kupić już za przysłowiowe „grosze", czyli kilka tysięcy złotych. Są to z reguły mocno już wyeksploatowane maszyny, nierzadko z ponad półmilionowym przebiegiem, co nota bene dobrze świadczy o żywotności auta. W cenie poniżej 10 tys. zł można znaleźć auta po liftingu z 2000 r. Reprezentanci drugiego liftingu z 2004 r. kosztują już co najmniej kilkanaście tysięcy złotych, a za najmłodsze Sharany I z 2010 r. niektórzy żądają nawet 30 tys zł.
Czy warto? Z całą pewnością tak, jeśli szukacie pojemnego, wygodnego, prostego w naprawach auta, które po kilkunastu latach już się psuć (i rdzewieć) „musi". Jeśli potraficie sami lub z czyjąś pomocą zapanować nad jego stanem technicznym, a jednocześnie unikniecie egzemplarzy szczególnie narażonych na awarie, macie szansę dokonać bardzo opłacalnego zakupu.