Używany Opel Corsa E (2014-2019) - dobra inwestycja

Piątą generację Opla Corsy (E) trudno nazwać rewolucją - to raczej ewolucja i to w dobrym w kierunku. Inżynierowie z Rüsselsheim nie tracili czasu (i pieniędzy) na projektowanie nowego auta od podstaw, w zamian starając się udoskonalić istniejący już model. Operacja (chirurgiczna, a także plastyczna) powiodła się, czego najważniejszym efektem jest poprawa niezawodności oraz odporności na rdzę pojazdu, w którym wciąż jednak wskazać można kilka słabych punktów. Jakie są opinie użytkowników i jakie są jego typowe usterki?

Corsę E zbudowano w oparciu o tę samą płytę podłogową, która stanowiła fundament budowy jej poprzedniczki. Wyraźnym tego dowodem jest identyczny rozstaw osi (2511 mm). Zmianom nie uległa również konstrukcja zawieszenia – z przodu pracują sprawdzone kolumny McPhersona, a z tyłu belka skrętna. Nadwozie jest odrobinę dłuższe, a waga o blisko 50 kg niższa. Trudno więc o istotne różnice w kwestii przestronności wnętrza czy pojemności bagażnika (3d/5d: 280/285 l – 1090/1120 l), w którym nadal nie pozbyto się feleru, jakim był stopień powstający po złożeniu tylnych siedzeń.

Więcej opinii na temat używanych samochodów znajdziesz na Gazeta.pl

Zmianą na plus jest wygląd deski rozdzielczej oraz jakość użytych materiałów wykończeniowych. Kokpit wynowocześniał, a w jego centralnym punkcie w wielu egzemplarzach znajdziemy 7-calowy ekran służący do obsługi zaawansowanego systemu pokładowego IntelliLink. Idąc z duchem czasu wymagającym dopieszczania klienta, producent nie oszczędzał na wyposażeniu – oprócz standardowych funkcji takich jak elektryczne szyby i lusterka, centralny zamek, światła do jazdy dziennej, systemy ABS, ESP, HSA (układ wspomagający ruszanie pod górę) i TPMS (monitorujący ciśnienie w oponach), nabywca auta mógł sobie zażyczyć dodatkowo zaawansowaną funkcję „bezdotykowego" parkowania (APA), kamerę Opel Eye (a wraz z nią: system rozpoznawania znaków drogowych (TSR), układ ostrzegania przed kolizją (FCA), wskaźnik odległości od pojazdu poprzedzającego (FDI), układ ostrzegania o niezamierzonej zmianie pasa (LDW), automatyczne sterowanie światłami drogowymi (HBA)), system ostrzegania o pojeździe w martwym polu (SBSA), reflektory biksenon czy choćby podgrzewane lusterka, kierownicę, a nawet przednią szybę.

Podobnie jak w przypadku podwozia producent postanowił nie tracić energii na tworzenie nowej palety silników – większość jednostek zastosowanych w Corsie E znana jest z jej poprzedniczki, a ich konstrukcję jedynie dopracowano, co jednak nie uwolniło je od wszystkich przypadłości.

Używany Opel Corsa E - silniki benzynowe

Podstawę oferty stanowią wolnossące, niewysilone silniki benzynowe 1.2 l (70 KM) i 1.4 l (75 i 90 KM), które dobrze sprawdzają się w ruchu miejskim, zaspokajając pragnienie stosunkowo niedużą ilością paliwa. W ich przypadku Opel niestety oblał „poprawkę", nie zażegnując w pełni problemu awaryjnych cewek zapłonowych. Ich żywotność poprawia regularna wymiana świec, ale w przypadku nierównej pracy silnika należy być przygotowanym na kilkuset złotowy wydatek (zamienników w sklepach nie brakuje). 90-konny wariant polecany jest pod montaż instalacji gazowych, czego świadom był sam producent, oferując fabryczną wersję zasilaną LPG (charakteryzującą się wzmocnionymi gniazdami zaworowymi), która w cyklu mieszanym spalała zaledwie 7 l na 100 km (korzystając z gazu, warto pamiętać o konieczności częstszej wymiany świec).

Zobacz wideo Głupota czy gapiostwo? Kierowca zignorował opuszczające się rogatki

Mocniejszą propozycją benzynową jest 100-konny, turbodoładowany silnik 1.4T, który w 120- i 140-konnych wersjach (np. w Astrze) miewał problem z zaworkiem zwrotnym w kolektorze ssącym (w Corsie rzadziej odnotowywany). Jednostka ta podkręcona do 150 koni mechanicznych montowana była w wyróżniającej się żółtym kolorem Corsie GSi, zapowiadającej sportowe doznania swym wyglądem zewnętrznym i wyposażeniem wnętrza (m.in. sportowa kierownica, nakładki na pedały, opcjonalne fotele Recaro), w której zastosowano m.in. sztywne, sportowe zawieszenie, ale do prawdziwego hot-hatcha jednak jej daleko. Miano to przysługuje dopiero Corsie OPC z 207-konnym silnikiem 1.6 Turbo, która posiada pakiet aerodynamiczny, obniżone zawieszenie, sportowe amortyzatory Koni, tłumik Remus, system FSD dopasowujący charakterystykę resorowania do częstotliwości przechyłów nadwozia, a w wersji Performance dodatkowo mechaniczną blokadę wielotarczowego mechanizmu różnicowego Drexler, hamulce Brembo i 18-calowe koła obute w sportowe Micheliny.

Obok jednostek czterocylindrowych Opel nie zrezygnował z pomysłu oferowania Corsy z trzycylindrowymi jednolitrówkami. Tu jednak zadanie domowe odrobił na czwórkę z plusem – omijane przez kierowców we wcześniejszych lata Corsy 1.0, które „cieszyły się" (sic!) złą opinią ze względu na niską kulturę pracy i dość wysoką paliwożerność, tym razem dają do wyboru 90 bądź 115 KM, a oprócz tego turbodoładowanie, nowoczesny system bezpośredniego wtrysku paliwa i wreszcie… święty spokój kierowcy.

Używany Opel Corsa E - silniki wysokoprężne

Dla użytkowników preferujących silniki wysokoprężne przewidziano tylko jedną propozycję – znany już fiatowski silnik 1.3 CDTI w dwóch wariantach mocy: 75 i 90 KM, który nie jest najlepszym wyborem, jeśli zamierzamy auto użytkować głównie w mieście. Łatwo się domyślić dlaczego – powodem jest filtr cząstek stałych, który na krótkich trasach dość szybko się zapycha i nie ma czasu na wypalenie. Beztroska kierowcy może zakończyć się kapitulacją motoru, a to jeszcze nie wszystkie zasadzki, jakie skrywa mały diesel. Uważać należy również na zawór EGR ulegający awariom, rozciągający się łańcuch rozrządu (winę za to ponosi zwykle napinacz) oraz turbosprężarkę. Zwiększenie żywotności silnika uzyskamy, dbając o DPF oraz zmniejszając o połowę zalecany przez producenta interwał wymiany oleju. Biorąc jednak pod uwagę nieduże różnice w spalaniu i cenie paliwa, a przy tym zdecydowanie wyższy koszt obsługi jednostek wysokoprężnych (które wycofano zresztą z produkcji w 2018 r.), trudno się dziwić ich śladowej wręcz obecności na portalach ogłoszeniowych.

W zależności od wersji silnikowej Corsa E oferowana była z 5- lub 6-biegową skrzynią manualną (to zdecydowanie najlepszy wybór), raczej bezproblemowym 6-biegowym automatem (tylko w wersji 1.4 90 KM) oraz generującą koszty (głównie z winy szwankującego sterownika) 5-biegową zautomatyzowaną skrzynią Easytronic (również tylko w 1.4 90 KM). Większych kłopotów nie sprawia natomiast poprawione zawieszenie, w którym trzeba tylko wymieniać zużywające się w trakcie eksploatacji elementy.

Używany Opel Corsa E - akcje naprawcze

Kupując używaną Corsę, dobrze mieć świadomość o akcjach naprawczych przeprowadzanych przez producenta, który informował o możliwości utraty bądź ograniczenia kontroli nad pojazdem w wyniku pęknięcia listwy zębatej przekładni kierowniczej i mocowania zwrotnicy, jak również otwarcia się klapy silnika z powodu wadliwego zaczepu. Problemy te dotyczyły tylko wybranej grupy pojazdów, ale warto się upewnić, czy nasz „rodzynek" do nich nie należy i czy zaleconą naprawę dokonano. Warto też sprawdzić kilka newralgicznych punktów w aucie: działanie radia wyposażonego w Bluetooth (kłopoty z łącznością), pracę wycieraczek (przecierające się przewody) oraz okolice pompy wody (zdarzające się wycieki).

Opel Corsa E to wciąż młode, nowocześnie wyglądające, dopracowane auto, którego ceny wraz z pojawieniem się szóstej generacji modelu (bliźniaczego z Peugeotem 208) zaczęły wyraźnie spadać. Najtańsze egzemplarze z nieciekawą przeszłością oferowane są za około 15 tys. zł. Około 5 tys. zł więcej kosztują auta z pierwszych lat produkcji, z wyższym przebiegiem, czasem wycofane z flot. Dysponując kwotą ponad 25 tys. zł, można już przebierać w ofertach, a za około 50 tys. zł kupimy paroletnie auto z niskim przebiegiem lub sportową wersję OPC. Jeśli dokonamy przemyślanego wyboru, z dużym prawdopodobieństwem będą to dobrze zainwestowane pieniądze.

Więcej o:
Copyright © Agora SA