To dobre SUV-y, ale są wśród nich czarne owce. Konsekwencje finansowe mogą być bolesne

Kochamy SUV-y i odmieniamy je przez wszystkie przypadki. Od tych o długości nieco ponad czterech metrów, aż do 5-metrowych kolosów. Lubimy marki premium. Te luksusowe z każdym rokiem notują rekordy sprzedaży. Niestety, codzienna eksploatacja potrafi brutalnie zweryfikować trwałość i wytrzymałość.

Wiele SUV-ów znajdujących się na naszej liście, uchodzi za konstrukcje udane i stosunkowo długowieczne. W licznych wariantach wymagają jedynie odpowiedniej troski serwisowej. Sen z powiek spędzają natomiast czarne owce, a w każdym stadzie takie występują. Widząc ładny egzemplarz, kupujemy oczami i nie zastanawiamy się nad konsekwencjami. Niestety, te mogą być kosztowne. Na te specyfikacje lepiej uważać.

Zobacz wideo Volvo XC90 po faceliftingu - Szwedzi odkryli receptę na długowieczność [MATERIAŁ WYDAWCY MOTO.PL]

Volvo XC90 I - 2002-2014

Ten model dość często występuje w naszych zestawieniach i to w pozytywnych kolorach. Jest pierwszym SUV-em Volvo i do tego dość udanym. Wyróżnia się atrakcyjnym designem i sporymi gabarytami, nawet jak na dzisiejsze standardy. Ma blisko 480 cm długości, a jego rozstaw osi wynosi 285,5 cm. Jego produkcja zaczęła się w 2002 i trwała ponad 12 lat. To kawał czasu biorąc pod uwagę tempo zmian u konkurencji. Jeśli trafimy na egzemplarz z benzynowym 2.5 Turbo o mocy 210 KM lub diesla 2.4 z doładowaniem (163 KM, 185 KM lub 200 KM), nie musimy się przesadnie martwić. To dopracowane konstrukcje. Może poza bazowym ropniakiem, którego parametry nie pozwalają na dynamiczne użytkowanie ciężkiego auta. Zwyczajnie brakuje mu pary na autostradzie.

Gorzej, jeśli zapragniemy lepszych osiągów i postawimy na podwójnie doładowany 2.9. T6 ma 272 KM i na papierze jest dość żwawy. Sprzężono go jednak z 4-biegowym automatem. Skrzynia potrafi się niestety przedwcześnie poddać, a jej naprawa pochłonie 6-8 tysięcy zł. Jej żywot może wydłużyć regularna wymiana oleju co około 60 tysięcy kilometrów. Do tego dochodzi zużycie paliwa na poziomie 15-20 litrów w mieście. Jeszcze więcej konsumuje 3.2 R6.

BMW X3
BMW X3 fot. BMW/UWE FISCHER

BMW X3 II F25 - 2010-2017

Szlagierem BMW w segmencie modnych SUV-ów jest model X3. Tym razem przyglądamy się drugiej generacji F25 – produkowanej od 2010 do 2017. Pośród ogłoszeń znajdziemy kilkaset egzemplarzy. Wybór jest naprawdę duży. W porównaniu z poprzednikiem została ugrzeczniona, zachowując jednak charakterystyczne dla marki przetłoczenia i wzorową ochronę przed korozją. Wnętrze również wykonano solidnie. Tylko w dolnych partiach deski rozdzielczej znajdziemy twarde tworzywa. Pod względem przestronności, X3 jest wystarczającą propozycją dla czterech osób. Do ich dyspozycji przygotowano skórzaną tapicerkę, rozbudowane multimedia, szereg systemów bezpieczeństwa i napęd 4x4 xDrive niezmiennie faworyzujący oś tylną.

Niestety, największą bolączką X3 są nowoczesne jednostki napędowe. Wśród problematycznych należy wymienić popularny benzynowy motor 2.0 Turbo o mocy 184-245 KM. Gwarantuje dobrą elastyczność, optymalne osiągi i akceptowalne zużycie paliwa. Nijaki dźwięk czterocylindrowego agregatu skutecznie zagłusza dopracowany system audio. Niestety, w tym przypadku problemem są trwałość łańcucha rozrządu i układu paliwowego. Co gorsza, rozrząd umieszczono za silnikiem, co wymusza jego wyjęcie w celu poprawnej wymiany poszczególnych elementów. Trzeba się przygotować na kilka tysięcy złotych poza ASO.

Audi Q5
Audi Q5 fot. Audi

Audi Q5 I - 2008-2016

Dużą popularnością wśród używanych cieszy się Audi Q5 pierwszej odsłony. Bezpośredni konkurent BMW X3 produkowany był od 2008 do 2016. Urzeka spokojną i wyważoną aparycją. Jak przystało na niemieckie auto, ochrona przed korozją jest dopracowana do perfekcji. Wnętrze także wykonano z materiałów wysokiej jakości, a stan tapicerki i tworzyw nie zdradzają realnego przebiegu danego egzemplarza. Pozycja za kierownicą nie pozostawia wiele do życzenia, zaś z tyłu przestrzeni wystarczy dla dwóch dorosłych osób. Lista wyposażenia dodatkowego Q5 imponuje. Znajdziemy na niej między innymi przeciętną dziś nawigację, rozbudowane multimedia i nagłośnienie, stały napęd 4x4 quattro, skórzaną tapicerkę i szereg systemów bezpieczeństwa.

Bolączką są bazowe silniki benzynowe 2.0 TFSI 180-225 KM. Póki są sprawne, zapewniają rozsądne spalanie i satysfakcjonującą elastyczność. Niestety, wzorem wszystkich początkowych jednostek z rodziny TFSI i TSI, zużywają spore ilości oleju, co wynika z wadliwej konstrukcji pierścieni tłokowych oraz borykają się z przeciętnej trwałości łańcuchem rozrządu. Istotne, że modernizacja z 2011 faktycznie wyeliminowała powyższe dolegliwości. Pozostało jedynie nieco zbyt wysokie zapotrzebowanie na olej. Do tego jednak można przywyknąć. Wystarczy regularnie sprawdzać poziom i trzymać w bagażnik zapasową bańkę.

Skoda Yeti
Skoda Yeti fot. Skoda

Skoda Yeti - 2000-2017

Ten model miał wprowadzić Skodę na nowe tory, ale spotkał się z umiarkowaną popularnością. Niemniej, auto do dziś wzbudza pozytywne emocje swoim pudełkowatym kształtem i podwójnymi reflektorami w odmianie przedliftowej. Nie należy do przesadnie dużych samochodów, bowiem mierzy skromne 422 cm. Mimo tego, użytkownicy doceniają sporą przestronność kabiny i przemyślany system składania foteli VarioFlex. Czeszka zadebiutowała w katalogu marki w 2009 i zniknęła dopiero w 2017. Wówczas, Karoq przejął pałeczkę i do dziś pozostaje jednym z filarów koncernu.

Istotne, że Yeti zapewnia szeroki pakiet dodatków z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Do tego jest dość prosta w obsłudze i okazuje się wygodna podczas przemierzania dłuższych tras. Pomagają w tym doładowane silniki, które w momencie debiutu nie sygnalizowały problemów. Pierwsze lata przyniosły jednak wiele rozczarowań. Motory 1.2 i 1.4 TSI wyposażono w nietrwały rozrząd oparty na łańcuchu. W skrajnej sytuacji potrafił się zerwać. 1.8 TSI to natomiast amator pochłaniania sporych ilości oleju silnikowego. Uważać należy też na diesla 2.0 TDI o mocy 140 i 170 KM oraz automat DSG wymagający serwisu kosztującego 5-6 tysięcy zł po 150-200 tysiącach kilometrów. 1.4 TSI w 2012 otrzymał modernizację w postaci paska rozrządu, ale wcześniejszą wersję produkowano aż do 2015. 1.8 TSI zyskał kluczowe poprawki w 2011. Za 2.0 TDI warto rozglądać się od 2010. Wtedy zmieniono pompowtryskiwacze na szynę common-rail. Niemal identycznie przedstawia się sytuacja z VW Tiguanem pierwszej generacji i Seatem Alteą Freetrack (2006-2015). Niemiecki SUV zadebiutował w 2007 i skończył żywot w 2017.

Mini Countryman
Mini Countryman fot. BMW

Mini Countryman I - 2010-2017

W 2010 świat motoryzacyjny na chwilę zaniemówił, bowiem do oferty Mini wkroczył pierwszy w historii SUV. Eksperci pukali się w czoło, ale rynek dobrze przyjął niemiecką konstrukcję bazującą na brytyjskiej legendzie. Countryman otworzył markę na rynek 4-osobowych rodzin, zachowując przy tym dobre właściwości jezdne i podnosząc poprzeczkę w kategorii funkcjonalności. Bagażnik największej odmiany mieści od 350 do 1170 litrów. Auto ma 410 cm długości, a jego rozstaw osi wynosi 259,5 cm. Przy mocnych motorach i masie własnej na poziomie około 1300 kilogramów, możemy spodziewać się odpowiednich osiągów i radości z jazdy typowej dla Mini.

Największy problem tkwi jednak w silnikach. Lata 2010-2016 to nie był udany czas dla Bawarczyków. Najwięcej nieprzychylnych opinii zbiera doładowany silnik 1.6 o mocy 184 KM, 190 KM lub 218 KM. Im starszy egzemplarz, tym większe zapotrzebowanie na olej i poważniejsze ryzyko awarii układu rozrządu z łańcuchem. Rozrząd w 2-litrowym dieslu też nie należy do przesadnie trwałych. Dodatkowo dość delikatne okazuje się sprzęgło w specyfikacjach 4x4.

Porsche Cayenne
Porsche Cayenne fot. Porsche

Porsche Cayenne I - 2002-2010

Propozycją dla bardzo wymagających użytkowników jest pierwsza generacja Porsche Cayenne, współdzieląca architekturę z Volkswagenem Touaregiem i Audi Q7. Tylko pozornie są to bliźniacze konstrukcje. W rzeczywistości inżynierowie Porsche zadbali o odpowiednie zmiany w układzie jezdnym i przeniesienia napędu, co przekłada się na ceny późniejszego serwisu. Estetyczne nadwozie perfekcyjnie zabezpieczono przed korozją. W superlatywach należy ocenić również ergonomię i trwałość elementów wykończeniowych w kabinie. Długa lista opcjonalnych dodatków zapewnia komfort na najwyższym poziomie.

Tylko bazowe jednostki napędowe pochodzą z magazynów Volkswagena, zaś pozostałe są dziełem własnym inżynierów Porsche. Z szeregiem kosztownych bolączek zmaga się benzynowe 4.5 V8 o mocy 340 KM. Jej doładowana odmiana generuje imponujące 450 KM. Pokaźne zużycie paliwa nie zaskakuje nikogo. Wady i niedopracowania producenta już tak. Notorycznie dochodzi do pękania czwartego cylindra, co wynika z punktowego przegrzewania silnika. Dodatkowo gładzie cylindrów łuszczą się, prowadząc w skrajnej sytuacji do zatarcia silnika. Koszty naprawy z łatwością przekraczają 30 tysięcy złotych. Przeciętne opinie zbiera także 4.8 V8 montowany w drugiej generacji Cayenne.

Więcej o: