Około dwunastu minimalnych pensji netto wystarczy na całkiem ciekawe konstrukcje. Możemy przebierać w SUV-ach, miejskich crossoverach, rodzinnych maszynach z nadwoziem kombi i minivanach. Każdy z pewnością znajdzie odpowiedni samochód dla siebie. Trzeba tylko cierpliwości. Polecamy zawęzić poszukiwania do 150 kilometrów od miejsca zamieszkania. Im dalej pojedziemy po wóz, tym bardziej rośnie rozczarowanie. Zazwyczaj szkoda nerwów i energii. Polecamy też zapoznać się z naszą listą. Pewnie znajdziecie w niej coś dla siebie.
To jeden z najbardziej rozpoznawalnych modeli na świecie. Jest z nami od połowy lat 60. i wciąż znajduje tysiące klientów. Generacja E16 była oferowana od 2012 do 2019. Sedan to najbardziej rozsądny wybór pośród wszystkich Corolli. Ulubieniec taksówkarzy, flotowców i żwawych emerytów. Częsty widok na polskich ulicach i w serwisach ogłoszeniowych.
Auto ma wszystkie cechy poprzedników, do których przyzwyczaili się klienci. To przede wszystkim sprawdzona mechanika. Toyota jest jednym z ostatnich producentów, którzy wykorzystywali wolnossące jednostki. Pod maską tej generacji pracuje silnik 1.33 Dual VVT-i o maksymalnej mocy 99 KM. Połączony z 6-biegową skrzynią manualną rozpędza Corollę do setki w 12,6 sekundy. Średnie spalanie podawane przez producenta w cyklu mieszanym to 5,6 l/100 km.
Dla bardziej wymagających klientów przygotowano 132-konny silnik benzynowy o pojemności 1.6 litra. Wolnossący motor cieszy się bardzo dobrą opinią pośród mechaników, ale jego dynamika sprawdza się najlepiej w mieście. Paletę jednostek uzupełnia oszczędny 1.4 D-4D o mocy 90 koni mechanicznych, ale do najtrwalszych nie należy. W tym przypadku lepiej postawić na benzyniaka. Istotne, że Toyota dobrze trzyma cenę. 40 tysięcy wystarczy na auta z lat 2015-2017.
Podczas 12 lat obecności w Europie dwóch generacji Dustera, do klientów trafiło ponad 2 miliony egzemplarzy. Ten wynik wyśrubuje aktualna wersja po modernizacji, z nowymi logotypami i bardziej zaawansowanymi multimediami. Niemniej, model debiutujący w 2017 ma też sporo do zaoferowania, a jego cena przed sześcioma laty zaczynała się od 39 900 zł.
O ile pierwsze wcielenie było dość siermiężne, o tyle w drugim sytuacja wygląda znacznie lepiej. Zwłaszcza z zewnątrz, gdzie w bogatszych wersjach pojawiły się między innymi reflektory LED, a także całkiem mocne, doładowane odmiany silnikowe. Do tego Dacia ociera się rozmiarami o klasę kompaktową. Ma 434 cm długości, 180,5 szerokości i 168 wysokości. Rozstaw osi wynosi 267,5 cm. Ma również prześwit na poziomie 21 cm, co w połączeniu z panelami ochronnymi karoserii i opcjonalnym napędem na cztery koła, pozwala poważnie myśleć o eksploatacji na nieutwardzonych szlakach.
Duster to dość przestronne i całkiem wygodne auto. W dwóch rzędach zmieścimy czterech dorosłych podróżnych. Bagażnik w standardowej konfiguracji mieści 478 litrów. Po złożeniu asymetrycznego oparcia, jego pojemność rośnie do 1614 l. Na pokładzie nie brakuje też przydatnych schowków. Jeden z nich to funkcjonalna szuflada pod fotelem pasażera. Z uwagi na normy WLTP, paleta jednostek Dustera mocno ewoluowała. Pod koniec rynkowej kariery, ofertę silnikową otwierało benzynowe, 90-konne 1.0 TCe sprzężone z manualną, 6-stopniową przekładnią. Bardziej wymagający kierowcy mogli postawić na 1.3 TCe o mocy 130 lub 150 KM. Topowe wersje łączą się z napędem na obie osie, a benzynowa z dwusprzęgłową skrzynią EDC. Propozycja dla oszczędnych to odmiana 1.0 TCe o mocy 100 KM. Została wyposażona w fabryczną instalację LPG.
Jeżeli popatrzymy na auta z pierwszych lat produkcji, znajdziemy tam chociażby 1.6 SCE o mocy 115 KM. To pancerny motor nie wymagający przesadnej troski. W nim również spotkamy opcjonalną instalację LPG. Nie grzeszy dynamiką i zużyciem paliwa, ale bolączki rekompensuje długowieczności. Ciekawą alternatywą pozostaje również 1.2 TCe generujący 125 KM. Doładowany silnik pojawił się również w wielu modelach Renault. Ogromną popularnością cieszy się produkowany od dwóch dekad diesel 1.5 dCi o mocy 90, 95 i 110 i 115 KM. Wyposażony jest w bezpośredni wtrysk common-rail oraz turbosprężarkę ze stałą geometrią łopat. O ile pierwsze lata tego silnika były wyjątkowo problematyczne i kosztowne, o tyle udoskonalony motor nie odstaje od rywali w tej klasie pojemnościowej. Podobnie jak w jednostkach konkurencji, tak i tu spotkamy zapychający się DPF. Mając 40 tysięcy złotych w kieszeni, możemy mierzyć się z modelami z lat 2018-2020. Udział benzyny to około 50 procent.
Dla dużego grona kierowców nie ma lepszego auta rodzinnego niż van, zwłaszcza produkcji amerykańskiej i w rozmiarze XL. Jedną z ikon tego segmentu jest Chrysler Grand Voyager. Za 40 tysięcy złotych możemy pokusić się o kupno egzemplarza piątej generacji – produkowanej w USA i Kanadzie od 2007 do 2016. Model w Europie dostępny był także jako Lancia Voyager.
Masywne nadwozie nie ma większych problemów z korozją znaną z poprzednich generacji. Nadal w imię komfortu i funkcjonalności do tylnej części wnętrza prowadzą odsuwane, opcjonalnie elektryczne drzwi po obu stronach. Jakość zastosowanych plastików jest przeciętna. W większości są twarde, lecz trwałe. Największą zaletą modelu jest jednak ogrom miejsca i wygoda podróży zapewniana 5-8 osobom. Lista dodatków obejmować może klimatyzację automatyczną regulowaną w kilku strefach, skórzaną tapicerkę, niewyszukane multimedia, automatyczną skrzynię biegów czy napęd 4x4. Do tego musimy wspomnieć o gabarytach. Chrysler mierzy 514,5 cm, a jego rozstaw osi to 308 cm. Niczym długi wariant BMW serii 7 lub Mercedesa Klasy S.
W kategorii napędów, szczególnie polecany jest prosty, wolnossący silnik 3.6 V6 283 KM oraz 3.8 V6 293 KM. By obniżyć koszty, z powodzeniem możemy założyć instalację LPG. Zwolennicy diesla mogą postawić na włoskie VM Motori występujące pod oznaczeniem 2.8 CRDI. Generuje 163 KM i zużywa około 10 litrów na setkę. Dysponując kwotą 40 tysięcy złotych, nastawmy się na sztuki z pierwszych dwóch lat produkcji. Trzeba przyznać, że Amerykanin przyzwoicie trzyma wartość.
Blisko dwie dekady temu w Europie wciąż królowały klasyczne segmenty. SUV-y dopiero nieśmiało pukały do drzwi wymagających rodzin. Japońskie i niemieckie miały się coraz lepiej, a koreańskie musiały zadowolić się skromnym zainteresowaniem. Kusiły przede wszystkim ceną, przestrzenią i funkcjonalności. W tej grupie znajdował się Santa Fe drugiej generacji – od 2006 do 2012.
To spory i wciąż atrakcyjny wóz. Ma 465 cm długości i 189 cm szerokości. Bliżej mu dziś do kompaktowych konstrukcji niż do klasy średniej. Kabina tego flagowego Koreańczyka nawiązuje do amerykańskiej myśli technicznej. Przed liftingiem mogliśmy trafić na akcesoryjne radio z marketu. Później zastosowano fabryczną, dużą stację multimedialną ładnie wpisującą się w kokpit podświetlony na czerwono. Miejsca w obu rzędach wystarczy dla rosłych osób. W opcji występowały dwa dodatkowe foteliki, ale należy je traktować wyłącznie awaryjnie. Bagażnik w konfiguracji 5-miejscowej pochłonie od 774 do 1570 litrów.
W momencie debiutu, pod maską Hyundaia zagościł 2.2 CRDI o mocy 155 KM i 335 Nm. W połączeniu z 5-stopniowym manualem lub hydrokinetycznym automatem. W 2009 przemodelowano gamę i zaoferowano 2.0 150 KM oraz 2.2 197 KM. Większy diesel przyspiesza do setki w niecałe 10 sekund i zużywa w średnim rozrachunku około 7,5 l. W alternatywie przedstawiono solidne benzyniaki. Paleta składała się z 2.4 174 KM, 2.7 V6 189 KM, 3.3 V6 242 KM i 3.5 V6 281 KM. Sześciocylindrowce mają dobre osiągi, ale też wysokie zapotrzebowanie na paliwo. Warto rozważyć montaż instalacji LPG. Stosunkowo niska usterkowość Hyundaia przekłada się na jego ceny. 40 tysięcy złotych wystarczy na egzemplarz z ostatnich dwóch lat oferty w niezłej konfiguracji wyposażeniowej i z przebiegiem na poziomie 200-230 tysięcy kilometrów.
Teraz przenosimy się do Czech i najmłodszej konstrukcji w naszym zestawieniu. Scala jest propozycją tańszą od Octavii i sporo mniejszą. Kompaktowa Skoda jest większa od poprzednika (Rapid) i wyposażona w nowocześniejsze technologie. Bazuje na rozciągniętej płycie modułowej MQB AO, co pozwoliło na montaż nowych jednostek napędowych i systemów wsparcia kierowcy.
Auto zadebiutowało w 2019, a model po liftingu pojawił się w salonach na początku 2024. W kwestii gabarytów czeska maszyna wpisuje się w swój segment. Ma 436,5 cm długości, a jej rozstaw osi wynosi 265 cm. W bogatszych wersjach trafimy na reflektory LED i 18-calowe felgi aluminiowe. Układ jezdny Scali ukierunkowano na wygodę. Zestrojenie poszczególnych mechanizmów nie angażuje przesadnie kierowcy i nie zachęca też do pokonywania każdego zakrętu na granicy przyczepności. Auto zachowuje się podobnie jak większa Octavia. Jeśli wolimy być bliżej z maszyną, warto poszukać egzemplarza z adaptacyjnym zawieszeniem.
Scala występuje w wersjach z trzema jednostkami napędowymi. Podstawowa to 1.0 TSI o mocy 95 lub 115 koni mechanicznych. 1.5 TSI sprzężono z dwusprzęgłowym, 7-stopniowym automatem DSG. W takiej konfiguracji Skoda oferuje 150 KM i 250 Nm – 8,2 sekundy do setki i 219 km/h prędkości maksymalnej. Miłośnicy diesla mogą postawić na 4-cylindrowy wariant 1.6 TDI o mocy 115 KM. Można go połączyć z manualem lub automatem DSG o 7 stopniach. Nieźle przedstawiają się ceny Skody. Około 40 tysięcy złotych wystarczy na egzemplarze z pierwszego roku produkcji. Nasz budżet nie pozwala na wybrzydzanie, ale znalezienie 115-konnego 1.0 TSI nie powinno być większym wyzwaniem.