W ostatnich kilkunastu latach Skoda Fabia na zmianę z większą Octavią zajmowała czołową pozycję w rankingach sprzedaży na polskim rynku. W 2021 koronę założyła Toyota, ale czeskie modele depczą Japończykom po piętach. Kierowcy wciąż chętnie decydują się na kupno tego mieszczucha produkowanego w latach 2007-2014. Do wyboru tym razem pozostawały pięciodrzwiowy hatchback i dużo pojemniejsze kombi. Pozbawione zbędnych dodatków i wyrazu nadwozie wzorowo zabezpieczono przed korozją. Jedynie w bazowych wersjach wyposażeniowych szybko płowieją nielakierowane plastikowe zderzaki, lusterka i listwy ochronne. Chcąc się nieco bardziej wyróżnić z tłumu, warto poszukać wersji Monte Carlo w żółtym lub czerwonym kolorze. Ma wiele kontrastowych, czarnych akcentów, 17-calowe koła ze stopów lekkich i bogate wyposażenie seryjne. Trzeba się jednak natrudzić, bo wysoka pierwotnie cena auta mocno ogranicza podaż limitowanej odmiany na rynku wtórnym.
Hatchbak ma 399 cm, a kombi jest dłuższe aż o 25 cm. Rozstaw osi w obu przypadkach to 246 cm. Niemal tyle, co w pierwszej generacji Octavii. Co istotne, na rynku wtórnym rodzinny wariant to około 30 procent ogłoszeń. Na podobnym poziomie kształtuje się udział wariantów wysokoprężnych.
We wnętrzu ulubienicy przedstawicieli handlowych niskiego szczebla panuje typowy dla aut koncernu VAG porządek. Wszystkie przełączniki obsługujemy intuicyjnie. Zastosowane materiały okazują się trwałe, ale budżetowe tworzywa sztuczne nieco psują pozytywny obraz kabiny. Na przednich siedziskach miejsca nie zabraknie nawet wysokim osobom, z tyłu natomiast niedobory przestrzeni będziemy odczuwać w rejonie kolan, choć to jeden z największych przedstawicieli segmentu B. Bagażnik w hatchbacku mieści 300-1163, natomiast w kombi 480-1460 litrów. Większość dostępnych na rynku egzemplarzy jest ubogo wyposażona, jednak klimatyzacja manualna i elektrycznie sterowane szyby zdarzają się dosyć często. Trafiają się też pochodzące z importu egzemplarze wyposażone w częściowo skórzaną tapicerkę, kolorową, dotykową nawigację czy szklane okno dachowe.
Z bogatej palety jednostek napędowych wartych uwagi jest tylko kilka propozycji. Spokój na lata i niskie koszty eksploatacji gwarantują wolnossące silniki 1.2, 1.4 i 1.6 MPI o mocy 60-70, 86 i 105 KM, bez kłopotów współpracujące z instalacjami gazowymi. Regularna wymiana rozrządu to koszt około 800 złotych. Wyposażone w manualne skrzynie biegów nie sprawiają większych trudności, choć w bazowym motorze dość często rozciąga się łańcuch rozrządu. Lepiej postawić na większą pojemność. Ich konstrukcje pamiętają lat 90., co przekłada się na wysoką trwałość. 300-400 tysięcy kilometrów to nie problem. Dostępność tanich części zamiennych nie pozostawia wiele do życzenia. Nie brakuje również na rynku doświadczonych mechaników radzących sobie z niemieckimi motorami.
Takie Fabie polecamy. Najlepszy wybór to 1.6 o mocy 105 KM. Do setki przyspiesza w 10,1 sekundy i rozpędza się do 190 km/h. Takie parametry zadowolą większość użytkowników. Skoda z przebiegiem rzędu 180-220 tysięcy km z pierwszych trzech lat produkcji to około 15-19 tysięcy zł.
W podobnej cenie są doładowane wersje, ale to już spore ryzyko. Dynamiką i elastycznością zaskakują jednostki doładowane z rodziny TSI. Trapi je jednak szereg poważnych wad technicznych, zwłaszcza w odmianach oferowanych w pierwszych latach produkcji. Do wyboru mamy 1.2 TSI 86-105 KM oraz podwójnie doładowany 1.4 180 KM (7,3 s do setki i 223 km/h prędkości maksymalnej). Wyposażono je w bezpośredni wtrysk paliwa, turbosprężarkę ze zmienną geometrią łopat i nietrwały łańcuch rozrządu, potem zastąpiony paskiem (problemy wówczas ustąpiły). Niestety ten ostatni element okazuje się bardzo nietrwały. Potrafi nawet po 30-40 tysiącach kilometrów się rozciągnąć, wymagając natychmiastowej wymiany - koszt około 1500 złotych. W przeciwnym razie czeka nas kosztowny remont jednostki. Obok problemów z łańcuchem, zmagają się z wadliwymi pierścieniami tłokowymi, co objawia się pokaźnym spalaniem oleju silnikowego.
Jeśli szukamy Fabii z końca produkcji, 1.2 TSI okaże się już dobrym wyborem. Poprawiono go w 2012 i przestał sprawiać kłopoty.
Amatorzy silników wysokoprężnych śmiało mogą kupować jednostki 1.4, 1.9 TDI o mocy 70-80 i 105 KM. Pierwszą polecamy do przebiegu 200 tysięcy kilometrów. Później mogą pojawić się problemy z nadmiernym luzem na wale korbowym. Największy w gamie diesel uchodzi za pancerny i z powodzeniem napędza również większe modele koncernu. Wielu użytkowników przekroczyło granicę 500 tysięcy km. 1.2 TDI jest najtańszą Fabią w specyfikacji wysokoprężnej i jednocześnie najbardziej kłopotliwą. Nie przekonuje ani trwałością, ani osiągami. Zadowala jedynie dość niskim zapotrzebowaniem na paliwo. Po liftingu pojawił się względnie trwały 1.6 TDI o mocy 75, 90 lub 105 KM. Zadbana Fabia z takim motorem to wydatek na poziomie 20-25 tysięcy zł. Zdecydowanie polecamy!
Ropniaki z początku produkcji wykorzystują trwałe lecz hałaśliwe pompowtryskiwacze i turbosprężarkę (jej regeneracja to koszt około 1200 złotych, pompowtryskiwaczy 600 za sztukę). Seryjna, pięciostopniowa manualna przekładnia działa sprawnie, bez irytującego haczenia. Układ jezdny oparty o kolumnach McPhersona z przodu i belce skrętnej z tyłu dobrze znosi kontakt z polskimi drogami. Ewentualna reanimacja zawieszenia pochłonie nie więcej niż 1200 złotych.
W egzemplarzach z pierwszych lat produkcji szwankuje mechanizm zamykania drzwi, pękają uchwyty tylnej półki, nietrwałe okazują się uszczelki zwiększające hałas w kabinie. Niezbyt trwałe jest też przednie zawieszenie. Szybko wybijają się silentblocki wahaczy i gumy stabilizatora. Użytkownicy zgłaszają także problemy z łożyskami oporowymi w kolumnach MacPhersona. Części są niedrogie, więc i koszt naprawy nie uszczupli przesadnie domowego budżetu.
Trzeciej generacji przedstawiciel segmentu B powstawał od 2014 do 2021 w czeskich zakładach marki. Estetycznie narysowana karoseria doczekała się dynamicznych akcentów, nadających charakteru. Co istotne, nadwozie skutecznie zabezpieczono antykorozyjnie – płowieją jedynie nielakierowane zderzaki i lusterka w bazowych wersjach. Hatchback ma 4 metry długości, natomiast okazałe kombi jest o 25 centymetrów dłuższe. Względem poprzednika, tutaj mamy aż 9 cm więcej na szerokość. W najnowszych egzemplarzach znajdziemy LED-owe oświetlenie, a także pakiet Monte Carlo z 17-calowymi obręczami ze stopów lekkich.
Wnętrze idealnie wpisuje się w obecne kanony koncernu VAG. Do urządzenia kabiny wykorzystano przyzwoitej jakości tworzywa sztuczne – twarde, lecz solidnie spasowane. Tapicerka jest wytrzymała i łatwa w utrzymaniu w czystości. Niestety, większość oferowanych egzemplarzy jest ubogo wyposażona. Wedle polityki koncernu, dodatkowe opcje wymagają niemałej dopłaty, a za topowe specyfikacje trzeba było zapłacić kilka lat temu nawet 85-90 tysięcy złotych. Niemniej przy odrobinie szczęścia znajdziemy automatyczną klimatyzację, rozbudowane multimedia z nawigacją i dotykowym ekranem, częściowo skórzaną tapicerkę i komputer pokładowy wraz z systemami bezpieczeństwa. Ciekawostkę stanowi sporych rozmiarów okno dachowe.
Pozycja za kierownicą i ilość dostępnego miejsca w zupełności wystarczy do odbycia nawet kilkusetkilometrowej eskapady. Nieco gorzej jest na kanapie, gdzie komfortowo podróżować będą tylko osoby niewysokie. Bagażnik pochłania rozsądne 330 lub 530 litrów w odmianie kombi. Po złożeniu oparcia drugiego rzędu, rodzinna wersja zmieści 1395 l.
Fabia III dysponuje wieloma bezpiecznymi jednostkami. Niekłopotliwe są przede wszystkim bazowe propozycje 1.0 MPI o mocy 60-75 KM. Wolnossący motor wyposażono w prosty, wielopunktowy wtrysk paliwa, pozwalający na łatwy i niedrogi montaż instalacji gazowej. W jego przypadku czynności serwisowe ograniczają się do cyklicznych wymian oleju (co 15 tysięcy km) oraz rozrządu co 100 tysięcy kilometrów (koszt 800 złotych).
1.2 i 1.4 TSI o mocy odpowiednio 90-110 i 125 KM korzystają z bezpośredniego wtrysku paliwa, turbodoładowania oraz wyposażone są w poprawiony układ rozrządu z paskiem. Znacznie bardziej wytrzymały niż we wcześniejszych wcieleniach tych jednostek. Obydwa silniki zaskakują dynamiką, kulturą pracy oraz niskim spalaniem, jakie z łatwością uzyskamy rozsądnie operując prawą stopą. Niestety, zużywają sporo oleju silnikowego.
Znacznie lepsze oceny zbierają nowsze silniki 1.0 TSI 75-95-110 KM (od 2017). Są nie tylko oszczędne, ale także nie cierpią na choroby poprzedników. Niezależnie od wybranej wersji silnikowej, lepiej pozostać przy trwałych przekładniach manualnych, pięcio lub sześciobiegowych. Opcjonalne automaty DSG nie grzeszą trwałością (150-200 tysięcy kilometrów). Co gorsza, kompleksowe ich usprawnienie pochłonie kilka tysięcy złotych.
Tym samym, Fabia z benzynowym motorem to całkiem bezpieczny wybór. Optymalny do żwawej eksploatacji będzie 1.2 TSI o mocy 110 KM. Do setki przyspiesza w 9,4 sekundy i rozpędza się do 194 km/h. Na taką z pierwszych lat produkcji trzeba szykować od 30 do 35 tysięcy zł. Istotne, że wiele sztuk pochodzi z polskiego salonu.
Amatorzy silników diesla mają do wyboru jednostkę 1.4 TDI generującą 90-105 KM. Wyposażona w bezpośredni wtrysk typu common-rail gwarantuje wystarczające osiągi w mieście, jak również niskie spalanie oscylujące wokół 5 litrów na 100 km. Ewentualna regeneracja wtryskiwaczy i turbosprężarki to wydatek 700 i 1500 złotych.
Co ważne, całkiem trwały, 3-cylindrowy diesel występował w ofercie od 2014 do 2018. Ma go około 15 procent egzemplarzy z rynku wtórnego. Nie trzeba się go bać, a ceny są podobne do wersji benzynowej o podobnej mocy. Tutaj jednak wyraźnie niższe jest zużycie paliwa. 105-konna specyfikacja rozpędza się do 100 km/h w 10,1 s. Słabsza realizuje ten sprint o sekundę dłużej, co należy uznać za dobry wynik.
Skoda z segmentu B to dobra recepta na czasy kryzysu i solidna propozycja dla młodych rodzin. Względem konkurencji, pozytywny wyróżnik stanowią właściwości jezdne i szeroka paleta jednostek napędowych. Niestety, tylko niektóre możemy polecić. Te z rodziny MPI nie rozczarują. Do doładowanych TSI z początku produkcji (do 2012) należy podchodzić z rozwagą, choć po modernizacji i zastosowaniu paska rozrządu, problemy właściwie ustąpiły. Dobre są natomiast diesle sprzężone z manualnymi przekładniami. Całkiem korzystne opinie zbiera też zabezpieczenie antykorozyjne i pokładowa elektronika. Przeciętne są natomiast materiały wykończeniowe i wyciszenie wnętrza. Niemniej, obie generacje uchodzą za trwałe i rozsądnie skalkulowane cenowo.