Volkswagen Jetta - test | Pierwsza jazda

Elegancki sedan z 1,2-litrowym silnikiem? Proszę bardzo. Nowa Jetta tak bardzo chce brylować w klasie trójbryłowych kompaktów, że niebezpiecznie zbliżyła się do Passata

Nienasycony europejskimi sukcesami Volkswagen z apetytem spogląda zarówno na Daleki Wschód, jak i na drugi brzeg Atlantyku. W zeszłym roku sprzedał na świecie 4,5 mln aut, ale tylko 256 tys. z nich wyjechało na drogi Stanów Zjednoczonych. Ambitne cele zakładają, że do 2018 roku uda się osiągnąć tam wynik trzykrotnie lepszy. Na fali obecnej popularności Niemcy nie zamierzają jednak zaskakiwać klientów ekstrawaganckimi pomysłami. Konsekwentnie realizują strategię opartą na zaszczepieniu każdemu z modeli spójnej osobowości, przez specjalistów od marketingu zwanej DNA.

Atak klonów? Raczej jedna wielka rodzina, której członków może i łatwo pomylić, ale w obcym towarzystwie żaden z nich nie pozostawi wątpliwości co do swego pochodzenia. Kolejna w owej rodzinie - nowa Jetta - formalnie jest obywatelką Niemiec, ale urodziła się w dalekim Meksyku. Geograficzna bliskość USA ma tutaj symboliczne znaczenie. Model zamierza do spółki ze świeżutkim Passatem oraz Touaregiem rozpocząć ofensywę Volkswagena za Oceanem i utrzeć nosa japońskim kompaktom. Walka będzie trudna, ponieważ samochody dla ludu nie cieszą się tam estymą równie znakomitą co Toyoty czy Hondy. Niemcy są jednak wyjątkowo zdeterminowani, o czym świadczy chociażby powierzenie produkcji wydłużonego Passata nowej fabryce w Tennessee i zeszłoroczna premiera Jetty, wyprzedzająca o kilka miesięcy europejski debiut. Krok to całkiem uzasadniony, o ile wziąć pod uwagę przywiązanie Amerykanów do trójbryłowych nadwozi.

Kompaktowy sedan z Wolfsburga występował na Starym Kontynencie nie tylko jako Jetta, ale także jako Vento i Bora. Pierwotne imię przez cały okres produkcji zachował za to w USA. Od 1979 roku doczekał się pięciu generacji i znalazł na świecie 9,6 mln nabywców.

Aby zachować naturalną różnorodność gatunku, amerykańską wersję modelu pozbawiono nowoczesnych silników, niezależnego tylnego zawieszenia (belka skrętna zamiast konstrukcji wielowahaczowej) i co lepszych tworzyw kabiny, a zamiast tarcz za tylnymi kołami tańszych odmian kryją się bębny (co akurat nie musi negatywnie wpływać ani na skuteczność hamowania, ani na koszty eksploatacji). W zamian podstawowy wariant S ze 115-konnym benzyniakiem o pojemności 2 litrów kupimy już za niewiele ponad 16 tysięcy dolarów (ponad 1,5 tys. mniej niż najtańsza poprzedniczka), a topowy SEL ze 170-konnym motorem 2.5 (R5) - za niecałe 22 tysiące. Co na to Amerykanie? Pierwsze statystyki są optymistyczne. W porównaniu do poprzedniej generacji, nowa Jetta zanotowała około 30-proc. wzrost sprzedaży. I choć do Civica czy Corolli jeszcze daleko, to model staje się coraz silniejszym graczem w swojej klasie.

Na pierwszy rzut oka wersja europejska nie różni się od amerykańskiej... i od innych modeli VW. Ten sam wyraz twarzy, powściągliwe przetłoczenia podkreślające solidność postury oraz skromna wariacja stylistów w postaci opływowych lusterek. Dopiero z tyłu czeka niespodzianka. Charakterystycznie zadarta klapa i kształt lamp uprawniają Jettę do bezwstydnego postoju w salonie Audi . Całość ma spójny profil - szczególnie jak na segment kompaktowych sedanów, które nie zawsze miały szczęścia do właściwych proporcji. Co czeka pod blaszanym płaszczem? Bez niespodzianek. Z Meksyku docierają do nas egzemplarze wykończone i zawieszone po europejsku, z gamą volkswagenowskich turbodiesli i turbobenzyn do wyboru.

W obawie przed wewnętrznym kanibalizmem Niemcy wytyczyli między Jettą a Passatem łatwo dostrzegalną, umowną granicę. Passatowi z czterema chromowanymi listwami na grillu bliżej do flagowego Phaetona, natomiast młodsza siostra musi się zadowolić dwiema listewkami, tak samo jak ludowa Polówka. Ten drobiazg traci jednak na znaczeniu, gdy podejdziemy do Jetty z centymetrem w dłoni. Najdłuższe w klasie nadwozie (464 cm) i dodatkowe 7 cm między osiami względem Golfa (265 cm) niebezpiecznie zbliżają ją do klasy średniej. Przestronna kabina zawstydzi niejeden wyżej pozycjonowany model, a ilość miejsca na nogi i nad głową w drugim rzędzie sprawia, że o żadnych kłótniach na temat "z przodu czy z tyłu?" nie będzie mowy. Za tylną kanapą czeka ustawny kufer o pojemności 510 l. Dopiero tutaj zaczynają się schody - dosłownie i w przenośni. Oparcie dysponuje luką na narty, ale po jego złożeniu powstaje nieporęczny próg, a przestrzeń na bagaże zabierają nieosłonięte zawiasy pokrywy bagażnika. Jak w kategorii wymiarów nadwozia wypada konkurencja i bratni Passat?

Prosty, wręcz anonimowy kokpit Jetty przypomina ten z Golfa, a co bardziej sentymentalni dopatrzą się w nim nawet śladów deski Vento z charakterystyczną, "zawiniętą" konsolą środkową. I tu natkniemy się na kilka wstydliwych niuansów. W porównaniu do 5-drzwiowego brata, miękkie okładziny pokrywają tylko deskę rozdzielczą, a otoczenie dźwigni biegów i górne elementy boczków drzwi wykonano z równie estetycznego, ale twardego plastiku. Jetta otrzymała ponadto zubożony tunel środkowy - bez żaluzji przykrywającej pojemniki na kubki i regulowanego podłokietnika - oraz kieszenie drzwi pozbawione miękkiej wykładziny. Trudno jednak narzekać, ponieważ cała reszta stoi na poziomie, do którego przyzwyczaił klientów Volkswagen. Wnętrze jest znakomicie zmontowane, materiały porządne, a obsługa - bezproblemowa. Kierowca sadowi się na obszernym, poprawnie wyprofilowanym fotelu z dużą rozpiętością regulacji, jego wzrok trafia na przejrzyste zegary i tylko na wyrost wyskalowany prędkościomierz (do 280 km/h) burzy nieco harmonię, panującą w kabinie.

Burzy szczególnie od momentu, w którym podniesiemy maskę. U niejednego kierowcy motor(ek) o pojemności 1,2 litra w 4,64-metrowym sedanie wzbudzi uśmiech politowania, ale tylko do czasu pierwszej przejażdżki. Jasne, że wyciśnięte z pomocą turbiny 105 koni nie pozwala na zbyt wiele szaleństw i do pracy zabiera się z pewną słabością, jednak Jetty nie wypada nazywać zawalidrogą. Płaska jak stół charakterystyka momentu - pod warunkiem utrzymywania wskazówki obrotomierza między "dwójką" a "szóstką" - pozwala na płynne przyspieszanie nawet w zakresie prędkości niedozwolonych na polskich drogach. Turbobenzyniak ma przy tym łagodne brzmienie i precyzyjną, 6-biegową skrzynię do współpracy (przekładnia DSG w tej wersji nie jest dostępna). Pierwsze pomiary apetytu sugerują również, że nie drenuje portfela kierowcy. Dźwiganie 1300-kilogramowej Jetty podczas jazdy autostradą (ok. 130 km/h) zaowocowało zużyciem paliwa ok. 7 l/100 km, w mieście natomiast trzeba się liczyć z wynikiem ok. 8,5 l/100 km.

Powyższe wartości obce są odmianie 1.6 TDI o tej samej mocy, w testowym egzemplarzu sprzęgniętej ze skrzynią DSG. Podczas podobnej podróży autostradą z baku znikało 5,5 litra oleju napędowego na setkę. Zanim jednak pomyślimy o zakupie tej wersji, warto skalkulować roczne przebiegi oraz porównać koszty serwisu - różnica przy kasie wynosi 8 tys. zł. Zasilany wspólną szyną turbodiesel na niskich obrotach cicho mruczy, a użyteczny zastrzyk momentu pojawia się tu już przy 1,5 tys. obr./min. Dwusprzęgłowa przekładnia zmienia biegi z prędkością pocisku i jest warta inwestycji 7 tys. zł tym bardziej, że ma aż 7 przełożeń, podczas gdy ręczna skrzynia - tylko 5. Efekt? Wersja 1.6 TDI poza miastem jest odczuwalnie cichsza od swojej benzynowej siostry. W sprincie ze świateł szybciej od niej łapie bezdech i nieco wolniej nabiera prędkości, może się za to pochwalić lepszymi czasami przyspieszeń w zakresie wyższych prędkości.

Te ostatnie nie robią na Jetcie większego wrażenia. Jej linie może i odnalazły swe inspiracje w wyglądzie mebli biurowych, ale w układzie jezdnym ikry nie brakuje. Stosunkowo sztywne resorowanie dusi w zarodku przechyły nadwozia i sprawnie wybiera nierówności, a rozstaw osi sprzyja dodatkowej stabilności. Wady? Drobne, jeśli w ogóle są - to w końcu tylko kompaktowy sedan. Po pierwsze, na dziurach dobiegają do wnętrza ciche szepty zawieszenia. Po drugie, przednie koła komunikują się z kierowcą nieco sztucznie, choć na ruchy kierownicy reagują bez zastanowienia.

Jetta nie jest tania, ale niewiele droższa od Golfa - różnica cen obydwu modeli wynosi 3 tys. zł. Podstawowa wersja 1.2 TSI Trendline z 6 poduszkami powietrznymi, ESP (z oprogramowaniem wykrywającym przyczepę), klimatyzacją i radiem CD kosztuje 69 390 zł (1.6 TDI - 78 590 zł). Nie znajdziemy tu jednak ani otworu na narty, ani podłokietnika między przednimi fotelami, ani nawet lusterek w osłonach przeciwsłonecznych. Godna polecenia odmiana Comfortline to wydatek 72 590 zł w przypadku 1.2 TSI i 81 790 zł w przypadku 1.6 TDI. Na listę jej wyposażenia trafiły wspomniane dodatki oraz m.in.: komfortowe fotele, skórzane obicie kierownicy, tempomat i alufelgi. Za dodatkowe 990 zł Volkswagen oferuje pakiet "990" z radiem CD/mp3, 8 głośnikami, podgrzewanymi fotelami i spryskiwaczami reflektorów.

Mocniejszą Toyotę Corollę Luna z 1,6-litrowym benzyniakiem (132 KM) wyceniono na 67 200 zł, a Mazdę 3 Comfort 1.6 (105 KM) - na 66 900 zł. Bezkonkurencyjną ofertę stanowi Renault Fluence ze 110-konnym silnikiem o pojemności 1,6 litra. Pomijając rabaty, ceny modelu wahają się od 57 300 zł za odmianę Expression do 64 300 zł za Privilege. Niewiele droższy jest Chevrolet Cruze 1.6 (113 KM). Wersja LS kosztuje 59 400 zł. W salonach Forda kupimy jeszcze "starego" Focusa . Ceny sedana w wersji Trend z silnikiem 1.6 (100 KM) startują od 60 400 zł, ale na pokładzie brakuje klimatyzacji.

GAZ Elegancka sylwetka, przestronne wnętrze, duży bagażnik, poprawna ergonomia miejsca kierowcy, wysoka jakość wykonania, oszczędne silniki, pewne właściwości jezdne i precyzyjny układ kierowniczy

HAMULEC Bezpłciowa deska rozdzielcza, stosunkowo sztywne resorowanie, wysoka cena

SUMMA SUMMARUM Nowa Jetta punktuje równo we wszystkich kategoriach, dołączając do swoich porywająco poprawnych braci. Jest wygodna i elegancka na tyle, na ile może być wygodny i elegancki kompaktowy sedan. Za tę poprawność Volkswagen wystawia jednak słony rachunek.

W zeszłym roku sprzedano w Polsce 936 egzemplarzy Jetty. To dwa razy mniej niż najpopularniejsze w segmencie modele - Renault Fluence i Toyota Corolla. W przeciwieństwie do amerykańskiej wersji, "nasza" Jetta nie jest modelem budżetowym i trudno jej będzie odebrać klientów liderom. Swoją szansę może za to odnaleźć wśród prywatnych i flotowych nabywców tańszych wersji Passata.

Volkswagen Jetta 1.2 TSI (1.6 TDI) | Kompendium

Golf GTI do lansu - ZOBACZ WIĘCEJ

Używany VW Passat B5

Volkswagen Passat - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Agora SA