Renault Scenic 1.4 tCe - test | Za kierownicą

Turbobenzyna pod maską trzeciej generacji Scenica przekonuje, że to auto nie tylko z myślą o pasażerach. Mała pojemność, duża moc, tylko co z apetytem na paliwo?

Mija ćwierć wieku, odkąd Renault zaprowadziło w Europie modę na rodzinne samochody. Od premiery Espace na drogi wyjechała już niezliczona liczba vanów w skali mikro i makro. Wśród nich Megane Scenic. W 1997 roku Francuzi po raz kolejny udowodnili, że są mistrzami przestrzeni. Recepta była prosta - wystarczyło nadmuchać kompaktowe Megane.

Trzecia generacja Scenica wygląda podobnie jak inne francuskie modele. Wyraziste spojrzenie i srebrne wstawki w zderzaku to nawiązanie do dynamicznego stylu Megane Coupe. Masywne boczne listwy są praktyczne, a srebrne klamki dodają elegancji. Słowem, dla każdego coś miłego. Tylko czy nie za bardzo odpustowo? Francuzi robią wszystko, byśmy nie czuli się zdegradowani do roli kierowcy małego autobusu. Podobnie jak w Citroenie C4 Picasso, projektanci Scenica inaczej narysowali wersję 5- i 7-osobową. W tej pierwszej tylne lampy w kształcie bumerangu zachodzą na klapę, a w dłuższym Grandzie odwrotnie - na tylne błotniki.

Z czym w pierwszej chwili może kojarzyć się francuski samochód? Oczywiście z komfortem podróżowania. Pod tym względem Scenic nie zawodzi. Kabina jest dobrze wyciszona, a miękkie i sprężyste zawieszenie skutecznie rozprawia się z dziurami w jezdni. Francuzi zadbali też o całkiem niezłe hamulce. Pamiętajmy jednak, że żywiołem Scenica są rodzinne wojaże. Układ kierowniczy jest zbyt mocno wspomagany, a na krótkich nierównościach rozpędzone auto potrafi nerwowo podskoczyć, wpadając w nieprzyjemne bujanie.

Ochota na dociskanie gazu minie, gdy zajrzymy do kabiny Scenica. Można się tu poczuć zupełnie jak w domu. Cieszy nie tylko przestronność, ale i mnóstwo schowków. Weźmy choćby podłokietnik między fotelami. Ma 9 litrów pojemności, a do tego można go przesuwać. Na dokładkę przyjazna kolorystyka, niezła jakość wykończenia i przytulne materiały. Czego chcieć więcej? Szerszych foteli drugiego rzędu, choć ta bolączka dotyczy wszystkich kompaktowych vanów. Fotele można za to oddzielnie przesuwać, pochylać i składać. Za nimi kryje się bagażnik o pojemności 437 l. Jeśli komuś nie wystarczy, zawsze może kupić 5-osobową wersję Grand, która ma dodatkowe 150 litrów. Dzięki temu Scenic dogania konkurencję, bo poza Toyotą Verso (440 l) klasowa norma to 500-litrowy kufer. W czołówce są Opel Zafira (641 l), Mazda 5 (538 l) i absolutny rekordzista - VW Touran (700 l).

Deska rozdzielcza Scenica w pierwszej chwili wydaje się ascetyczna. Tak naprawdę wszystko jest tu pod ręką, a sterowanie nawigacją w podłokietniku to niemal wzorzec ergonomii. Kierowcy lubiący tradycyjne rozwiązania będą jednak musieli przywyknąć do centralnie umieszczonego wyświetlacza. Na szczęście nie ma trudności z odczytaniem wskazań zegarów, a ich kolorystykę można regulować. Jeszcze tylko oswojenie się z pochyloną kierownicą i w drogę. Pod tym względem Scenic i tak wypada lepiej od poprzedników.

Renault idzie z duchem czasu i pod maską kryje turbodoładowane serce o pojemności 1,4 litra, stworzone w duchu downsizingu. Ma być dynamicznie (turbo) przy niewielkim apetycie na paliwo (mała pojemność). A jak jest naprawdę? 130-konny silnik to optymalne źródło napędu dla tych, którzy nie lubią diesli. 190 Nm maksymalnego momentu osiąga już przy 2250 obr./min i skutecznie rozpędza Scenica od niskich obrotów, a do tego ma miłe dla ucha brzmienie. Połączono go z precyzyjną, miękko pracującą przekładnią o 6 przełożeniach. Jak to w życiu, coś za coś. Idea downsizignu pryska, gdy (za) mocno przyciśniemy Scenica. Średnie zużycie paliwa w mieście to ponad 10 litrów na "setkę". Pocieszeniem niech będzie fakt, że na trasie udało się nam zejść poniżej 7 litrów. Wystarczy tylko trzymać obroty silnika w ryzach i pozwolić się wyprzedzać.

Scenic ma nie lada konkurencję. Topowa wersja Privilege kosztuje 80 300 zł, a kamera cofania, skórzana tapicerka i bikseonony to kolejne 10 tysięcy. 140-konna Zafira z wolnossącym silnikiem 1.8 w najdroższym wydaniu Cosmo ma metkę z ceną 95 840 zł, VW Touran 1.4 TSI (140 KM) w wersji Highline - 101 640 zł, Toyota Verso 1.8 (147 KM) w wersji Sol - 84 400 zł, Mazda 5 Sport 2.0 (146 KM) - 99 900 zł, a Citroen C4 Picasso Exclusive z motorem turbo 1.6 o mocy 152 koni to wydatek 103 600 zł. Każde z tych aut na swój sposób przyciąga amatorów dalekich, rodzinnych wypraw. Gdy jednak uwzględnimy przystępną cenę i bogate wyposażenie, Renault nie musi obawiać się o swoją pozycję w segmencie.

Renault Scenic 1.4 tCe - test

GAZ Przestronne i przytulne wnętrze, przyzwoite materiały wykończeniowe, sporo schowków, dynamiczny silnik, komfortowy układ jezdny, doskonałe hamulce, przystępna cena

HAMULEC Spore zużycie paliwa, zegary wymagające przyzwyczajenia, wąskie fotele drugiego rzędu, mały bagażnik, zbyt mocno wspomagany układ kierowniczy

SUMMA SUMMARUM Gdzie rodzina, tam Scenic. Polubi go żona, pokochają dzieciaki, a kumple potraktują jak kolejnego w paczce. Za kierownicą nie poznasz w nim pogromcy zakrętów, ale na prostej nie będziesz się wstydzić. Do tego płacisz jak za Megane. I jak tu wierzyć stereotypom aut na F*?

Kompendium - Renault Scenic 1.4 tCe Privilege

Marcin Sobolewski Jesteśmy też na Facebooku i Blipie

Historia kołem się toczy - Renault - ZOBACZ WIĘCEJ

Kolejny hot hatch od Renault - ZOBACZ WIĘCEJ

Samochody: Renault Twingo - ogłoszenia

manualna, sześciobiegowa

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.