Jeep Cherokee - test | Kowboj z brzuszkiem

Cherokee wrócił do swoich korzeni. Znowu jest kanciasty jak przed laty. I chociaż przytył, wciąż dobrze radzi sobie w terenie

Pierwszego Jeepa Cherokee pamięta z pewnością wiele osób. Ale kto wie, jakie miał wymiary i ile ważył? Może jest to dzisiaj bez znaczenia, jednak pozwala sprawdzić, jak bardzo zmieniło się to auto na przestrzeni lat. Okazja jest nie byle jaka, bo od ubiegłego roku jeździ po drogach trzecia generacja pierwszego amerykańskiego SUV-a. Ma 4,5 m długości, ponad 1,8 m szerokości i masę prawie 2 ton. Jak było kiedyś? Całkiem inaczej. Cofnijmy się tylko o 10 lat, a zobaczymy, jak bardzo współczesny Cherokee odstaje od tamtego "kanciaka" w wersji wysokoprężnej. Jest dłuższy o 25 cm, szerszy o 5 cm i cięższy o... 435 kg! Przytaczam te liczby nie bez przyczyny. Wtedy do osiągnięcia niezłej dynamiki wystarczył 115-konny turbodiesel, dzisiaj zaprzęgnięto o ponad 60 więcej koni mechanicznych. Postęp w momencie obrotowym jest jeszcze bardziej znaczący - 262 Nm wtedy, 460 Nm teraz. A średnie zużycie paliwa, co ciekawe, pozostało na bardzo podobnym poziomie (9,1 -9,4 l/100 km). Praktyka nie wygląda tak różowo. Niemal pół tony dodatkowego balastu robi swoje. Uzyskanie wyników spalania poniżej 12 l/100 km w Cherokee 2.8 CRD to pasmo niekończących się drogowych wyrzeczeń. Muskanie pedału gazu, jak w jeździe o kropelkę. Normalnie, gdy temperament kierowcy nie jest karcony, trzeba liczyć się ze zużyciem paliwa w granicach 13-13,5 l/100 km. To najpoważniejsza wada samochodu i z pewnością najbardziej kosztowna.

Coś za coś. Cherokee to auto duże i solidne. Dobrze wyciszone i obszerne wnętrze daje poczucie wygody i bezpieczeństwa. Miejsca nie brakuje, zadbano o funkcjonalne dodatki w postaci wnęk i schowków. Może podobać się żelazna konsekwencja projektantów -wszędzie ostre linie, nie ma wyjątków. I dobrze, bo wszystko to tworzy z kształtami nadwozia przemyślaną całość. Jest też spójne z innymi, nowymi modelami koncernu. Materiały wykończeniowe może nie zachwycają, ale nie są też tandetne. Choć drobne wyjątki od tej reguły można znaleźć nawet na desce rozdzielczej, ogólne wrażenie pozostaje dobre. Jeśli trzeba coś zdecydowanie skrytykować, to przednie fotele. Mają krótkie siedziska i uciskają uda. Na dłuższych trasach trzeba co jakiś czas zmieniać ułożenie ciała. Rozczarowuje też bagażnik - co prawda ustawny, ale niewielki. Jak w niektórych kompaktach. Na wyposażenie seryjne nie można narzekać, jest wszystko to, co ważne: czołowe i boczne poduszki oraz kurtyny powietrzne, automatyczna klimatyzacja, radioodtwarzacz CD/MP3.

Rozmiary, masa auta i konstrukcja podwozia w znaczący sposób rzutują na walory trakcyjne. Mocny silnik zapewnia dobrą dynamikę, ale trudno ją w pełni wykorzystać. Sztywny most w tylnym zawieszeniu daje o sobie znać i na zakrętach, i na nierównościach. Pewność prowadzenia towarzyszy kierowcy tylko przy spokojnej jeździe. Sportowym wyczynom nie sprzyja zresztą automatyczna skrzynia biegów - inteligentna, ale nieszczególnie szybka. Na wąskich, krętych drogach utrapieniem staje się z kolei masa. Dwutonowym kolosem na pewno nie poszalejemy, choć turbodiesel rwie się do pracy. Miękko zestrojone zawieszenie i układ kierowniczy nastawiony na komfort sprawiają, że na relaks za kierownicą można sobie pozwolić tylko na głównych trasach przy umiarkowanych prędkościach. W innych przypadkach ESP ma sporo roboty. Wszystkie mankamenty podwozia nikną po zjechaniu z twardych dróg. Szybkość traci na znaczeniu, zaczyna liczyć się prześwit, moment obrotowy i technika przeniesienia napędu. Cherokee dzięki elastycznemu silnikowi dosłownie "pożera" nawet ciężki teren, układ przeniesienia napędu Selec Trac II zgrabnie dołącza automatycznie przednią oś, gdy napęd na tył nie wystarcza. Gdy zachodzi potrzeba, można jeszcze "dopiąć" reduktor. Cały czas korzysta się z usług systemu kontroli zjazdu i podjazdu. Taki zestaw udogodnień pozwala poczuć się pewnie zarówno w błotnistych koleinach jak i na piaszczystym gruncie. Trzeba tylko uważać, by żadne z kół na dobre nie oderwało się od podłoża - przy odrobinie pecha brak blokady mechanizmu różnicowego może unieruchomić auto na większej poprzecznej nierówności.

Jedni traktują Cherokee jak model rekreacyjny, inni jak terenówkę. Sam producent od początku zaliczał ten samochód do segmentu SUV, ale zadbał, by auto nie bało się bezdroży. Takim Cherokee pozostał do dzisiaj -w dość udany sposób łączy cechy rekreacyjne i terenowe. Uniwersalność wymaga jednak kompromisów. Są one zauważalne, ale nieszczególnie dokuczliwe. Łatwo zaakceptują je kierowcy preferujący stateczny styl jazdy. Nie można zapominać jeszcze o pewnej dozie luksusu, jaki oferuje Cherokee 2.8 CRD Limited. Na ekskluzywny charakter auta wpływa nie tylko ładnie wykończone wnętrze, ale i bogate wyposażenie sprzyjające komfortowi i bezpieczeństwu. Podstawowa cena wydaje się być zatem atrakcyjna, lecz tylko do momentu, gdy zechcemy doposażać auto. Pakiety rozmaitych elementów są drogie i potrafią wywindować koszt zakupu do 175 tys. zł (nawet po ogłoszonej właśnie kilkunastoprocentowej obniżce). A to całkiem sporo jak za 4,5-metrowe kombi z napędem 4 x 4.

GAZ

Solidność konstrukcji, mocny silnik, dobre osiągi, przestronne wnętrze, wysoki komfort

HAMULEC

Warkotliwy silnik, wysokie zużycie paliwa, ograniczone możliwości zawieszenia na szosie, mały bagażnik

SUMMA SUMMARUM

Cherokee, chociaż bardziej kanciasty, nie zmienił się od strony użytkowej. Wciąż jest wygodną terenówką o cechach auta rekreacyjnego, którą równie przyjemnie jeździ się po bezdrożach i po szosie. Podwozie nie pozwala jednak w pełni wykorzystać możliwości mocnego silnika. A szkoda, bo turbodiesel, choć paliwożerny, naprawdę sporo potrafi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.