Fiat Freemont - test | Pierwsza jazda

Jeśli zawsze kusił Cię amerykański samochód, ale obawiałeś się miękkiego zawieszenia, słabych hamulców i tandetnego wykończenia, a na myśl o paliwożernym V8 robiło Ci się słabo - możesz odetchnąć z ulgą. Najnowszy Fiat Freemont to nic innego jak Dodge Journey w europejskim wydaniu. Ale zmiany to nie tylko logo na masce

Małżeństwo Fiata z Chryslerem czyli również z Jeepem i Dodgem przynosi kolejne owoce. Dodge Journey stał się Fiatem Freemontem. Takich metamorfoz czeka nas więcej. Niebawem pojawi się Voyager ze znaczkiem Fiata i 300 C z logo Lancii. Co jeszcze? Czas pokaże. Jeśli jednak zmiany pójdą tropem Journeya Sergio Marchionne, pomysłodawca fuzji może spać spokojnie. Przynajmniej z europejskiego punktu widzenia. Dlaczego? Do tej pory sprzedawane na starym kontynencie Chryslery i Dodge zawieszeniowo nie różniły się wiele od swoich amerykańskich odpowiedników. Za sprawą Fiata to się zmieniło.

A najważniejsze, że nikt niczego się nie wstydzi. Nikt nie udaje, że Freemont to Fiat z krwi i kości. Inżynierowie mówią otwartym tekstem: wzięliśmy Dodga na warsztat i przystosowaliśmy auto do europejskich warunków. Tutaj inaczej się jeździ, obowiązują inne przepisy a oczekiwania klientów są zupełnie inne. Można by powiedzieć, tak powinna wyglądać współpraca. Fiat zyskał porządne siedmiomiejscowe auto, Dodge wreszcie ma niezłej jakości wykończenie i szanse na podbój nie tylko rodzimego rynku.

Fiat produkowany jest w meksykańskiej fabryce Chryslera. Nikt z tego nie robi tajemnicy i nie zaciera śladów pochodzenia poszczególnych części.

Jak zmienił się zatem Dodge? Pozostało to, co w nim najważniejsze, czyli potężne nadwozie (blisko 4,9 m długości, 1,9 m szerokości) z niemal trzymetrowym rozstawem osi (289 cm) oraz funkcjonalnie zaprojektowane wnętrze. Do dyspozycji kierowcy i pasażerów jest cała masa schowków, włącznie z tymi w podłodze i w siedzeniu pasażera ("Flip 'N Stow"). Trzy rzędy siedzeń ustawione są teatralnie, czyli każdy wyżej od poprzedzającego. Dzielona tylna kanapa standardowo wyposażona jest w rozkładaną podkładkę dla dziecka, a fotele trzeciego rzędu potrafią zmieścić dwóch dorosłych pasażerów. Miejsca nad głową będzie dla nich wystarczająco, znacznie mniej na stopy. Ale cudów nie ma, to nie autobus. Dla wybrednych pozostaje możliwość regulacji oparć foteli trzeciego rzędu i łatwy dostęp "na tył". Drzwi można bowiem otworzyć pod kątem 90 stopni, a oparcie foteli drugiego rzędu łatwo odchylić.

W wersji siedmiomiejscowej bagażnika prawie nie ma. 145 litrów to wystarczający powód, by zainwestować w boks dachowy. Jeśli jednak z Fiata Freemont zrobimy pięcioosobówkę, kufer rośnie do 540 litrów. Złożenie drugiego rzędu siedzeń to kolejny tysiąc litrów (1461 l), a to już całkiem sporo. Na uznanie zasługuje także system składania foteli i płaska podłoga. Wystarczy pociągnąć jedną dźwignie, by fotele schowały się w podłogę. Niczego nie trzeba wyciągać, niczego demontować.

Journey w wydaniu Fiata ma jednak przede wszystkim zmodyfikowane zawieszenie, nowy silnik Multijet, lepsze hamulce, nowy układ wspomagania i... deskę rozdzielczą "made in Fiat". W praktyce oznacza to, że wsiadając do Freemonta można poczuć się jak we Fiacie. Zegary przypominają te z Punto, czarna deska rozdzielcza z szarymi imitującymi aluminium listwami, także nawiązuje do włoskiej stylistyki. W końcu zajęli się nią włoscy styliści. Najważniejsze jednak, że materiały wykończeniowe są wreszcie niezłej jakości.

Z parkingu wybieram białego Fiata w wersji siedmioosobowej. Pod maską mocniejszy dwulitrowy Multijet. Na razie do wyboru jest ten jeden silnik w dwóch odmianach mocy 140 i 170. W obu przypadkach z manualną skrzynią biegów. W niedalekiej przyszłości pojawi się silnik Pentastar V6 o pojemności 3,6 i mocy 275 KM. Nie zabraknie także automatycznej skrzyni biegów (rodem z Chryslera) a nawet napędu na cztery koła (w wersji z dwulitrowym Multijet 170 KM i V6). To już jesienią tego roku. Napęd oczywiście wprost od Dodga m.in. Durango. W tej wersji auto będzie miało większy prześwit i kilka stylizacyjnych dodatków. Ale to w przyszłości.

Freemont to pierwszy Fiat w którym dźwignia wycieraczek powędrowała na lewą stronę. Zupełnie jak w Mercedesie.

Wróćmy jednak do szosowej wersji Fiata. Nie będę ukrywał, że jazdę Dodgem Journeyem wspominam nad wyraz pozytywnie. Wyśmiany przez kolegów z redakcji broniłem wytwór amerykańskiej myśli motoryzacyjnej jak niepodległości. Bo funkcjonalny, bo przestronny i niebrzydki (choć to najmniej istotne). Oczywiście irytowało mnie miękkie zawieszenie, układ kierowniczy a raczej jego brak i ospała automatyczna skrzynia biegów. We Fiacie wreszcie wszystko działa jak należy. Audi może to nie jest, ale poprawne auto jak najbardziej. Przeprojektowane zawieszenie wreszcie działa jak w innych europejskich samochodach, układ kierowniczy informuje kierowcę co się dzieje z przednimi kołami, a na zmianę biegu nie trzeba czekać wieczności. Jedyne co do końca się nie udało to wyciszenie nadwozia. Mimo zapewnień, że komora silnika i kabina są lepiej wyciszone, podczas dłuższej jazdy na autostradzie z przelotową prędkością 120-130 km/h hałas Diesla potrafi zmęczyć. W nagrodę jednak kierowca dostaję wygodną pozycję za kierownicą i całkiem niezły sprzęt grający, a do tego duży, bo 4,3 calowy ekran w środkowej części deski rozdzielczej. Niestety dostępny za dopłatą na razie nie będzie oferowany w Europie. Powód jest prosty - tsunami w Japonii.

Choć nawigacja nie jest tak intuicyjna jak w niemieckich autach, a jej dokładność pozostawia nieco do życzenia, obsługa audio dzięki wyświetlaczowi staje się banalnie prosta. Włącznie z podłączeniem telefonu, czy innego urządzenia z bluetooth.

Ceny Fiata startują od 99 990 zł. Tyle trzeba jednak zapłacić za wersję 5-osobową. Trzeci rząd siedzeń w wersji 140 konnej to dodatkowe dwa tysiące. Najmocniejsza jak na razie wersja kosztuje natomiast 120 tys. zł. Ceny zbliżone są więc do tych, jakie obowiązywały w przypadku Dodga. Podróż Fiatem jest jednak o wiele przyjemniejsza. Co na to konkurencja? Trudno jednoznacznie wskazać z kim Fiatowi przyjdzie się zmierzyć. Nissan, Ford i Mazda choć mniejsze to są droższe. Volvo XC60 z kolei to już raczej inna półka.

GAZ Poprawione zawieszenie, dynamiczny silnik, funkcjonalne i przestronne wnętrze

HAMULEC Spory hałas podczas szybkiej jazdy, nieprecyzyjna nawigacja, dźwignia wycieraczek z lewej strony kierownicy

SUMMA SUMMARUM Fiat Freemont to udany owoc współpracy z Chryslerem. Poprawiono w tym aucie, to, co wymagało poprawy, a raczej dostosowania do europejskich oczekiwań klientów i europejskiego stylu jazdy. Do tego kilka zmian stylizacyjnych, zmiany wnętrza i auto gotowe. Jeśli tak samo stuningowany zostanie Voyager - konkurencja już może zacząć się bać. W końcu to król wśród vanów.

Kompendium | Fiat Freemont

ZOBACZ TAKŻE:

Dodge Journey 2.0 CRD | Test wideo

Dodge Journey po faceliftingu

Nowe, amerykańskie Fiaty i Lancie

Dodge Journey - ogłoszenia motoryzacyjne

Więcej o:
Copyright © Agora SA