Chevrolet Spark | Test długodystansowy

W sumie przejechaliśmy ponad 2 tysiące kilometrów. Zjeździliśmy Świętokrzyskie, Małopolskie i Mazowieckie. Byliśmy w Lanckoronie, Modlinie, Kołacinku i - jak przystało na Rok Chopinowski - w Żelazowej Woli. Zużyliśmy ponad 130 litrów benzyny i 15 litrów płynu do spryskiwaczy. A co najważniejsze, nie odnotowaliśmy żadnej awarii

Przyznajemy - Spark to auto miejskie. Nikt jednak nie powiedział, że takim samochodem nie można pojechać na weekendowy wypoczynek. Dystans 100, a nawet 200 kilometrów od miejsca zamieszkania można znieść bez bólu krzyża i potu na czole (w przypadku auta z klimatyzacją). Oczywiście, mały litrowy silnik o mocy 68 KM na trasie trzeba mocno kręcić, a wyprzedzanie lepiej planować ze sporym zapasem. Spark 1.2 jest bardziej dynamiczny, jednak jego zalety najbardziej można odczuć w mieście. To właśnie tam przydają się dodatkowe konie, gdy trzeba szybko ruszyć spod świateł, uciec przed nadjeżdżającą ciężarówką lub "płynąć" z nurtem samochodów na Wisłostradzie (bynajmniej nie 50 km/h).

Werdykt? Litrówkę lepiej sobie podarować, no chyba, że za miasto wyjedziesz raz w roku. Lepiej dołóż 1600 zł i ciesz się dodatkowymi 13 końmi. A przy okazji nie będziesz musiał tak często zaglądać na stację benzynową. Nasza średnia w przypadku słabszej wersji to wynik powyżej 6 litrów na sto kilometrów. Z mocniejszym silnikiem nieco ponad 5 l.

fot. Piotr Hendel Weekend ze Sparkiem: Kępa Niemojewska , Kołacinek - Dinopark , Mazowsze , Opole , Grunwald , Żelazowa Wola , Lanckorona , Świętokrzyskie , Bobowa

Nie obyło się też bez wycieczki ekstremalnej. Bo jak inaczej nazwać wypad na zwiedzanie ruin zamku w Chęcinach (Świętokrzyskie)? Jak się okazało, i 600 kilometrów można przejechać na jeden raz. Nie każdy jednak zdecydowałby się na taki krok. Dlaczego? Bo Spark ma zaledwie 3,6 metra długości i 1,5 metra szerokości. A to oznacza, że przy rozstawie osi równym 2,3 metra trzeba cały czas uważać, by auto nie skakało po naszych polskich koleinach. Na równym jest zdecydowanie lepiej.

Gdy pierwszy raz spoglądaliśmy na niewielkiego Chevroleta, wizja dłuższej podróży napawała nas niepokojem. Niepotrzebnie. Okazało się, że jest tu więcej miejsca niż w Fiacie Panda. Nie brakuje przestrzeni ani na nogi, ani na głowy nawet tych wyższych pasażerów. Spark konstrukcyjnie ma więcej wspólnego z Oplem Agilą niż ze swoim malutkim poprzednikiem Matizem. Dostrzegliśmy to, kiedy zaparkowaliśmy obok wielkopojemnego Opla Merivy. Mały Chevrolet niewiele ustępuje mu wysokością. Oczywiście nie pomieści tyle bagażu, ale dwie duże torby do 170-litrowego kufra można spokojnie załadować. Zostanie jeszcze miejsce na łubiankę truskawek.

Wygodę podróżowania obok przestronnego wnętrza zapewnia skutecznie tłumiące nierówności zawieszenie. Sparka nie przerażają nawet mocno podziurawione ulice w miastach. Niestety, wysoka karoseria unosząca się na stosunkowo miękkim zawieszeniu nie przepada za zakrętami. Na fizykę nie ma rady. Mimo to inżynierowie Chevroleta postarali się, by kierowca czuł się z kierownicą pewnie. Układ kierowniczy oraz inne mechanizmy sterowania dają niezłe wyczucie tego, co dzieje się z autem.

A co z wyposażeniem? Najbardziej w Sparku irytuje system audio. Właściwie to głośniki nie dają rady. W wersji Base + (w hierarchii modelu druga od dołu) dostajemy radioodtwarzacz CD/MP3 i wyjściami AUX oraz miniUSB do podłączenia zewnętrznego źródła dźwięku. Co jednak z tego, skoro już przy 1/3 skali muzyczne tło zaczyna stanowić irytujące brzęczenie? Nawet mazurka Chopina słuchać można tylko na pół gwizdka.

Weekend ze Sparkiem

Głośniki to coś, co Chevrolet powinien zdecydowanie poprawić. Tym bardziej, że dziś rozsądnie grające głośniki wcale nie kosztują fortuny. Zdecydowanie lepiej jest w wersji LT. Tam w standardzie jest m.in. automatyczna klimatyzacja, audio mp3 z 6 głośnikami, a nawet zupełnie zbędne czujniki parkowania z tyłu. Niestety, cennik jest bezlitosny. 46,5 tysiąca za takie maleństwo? Chyba lepiej zainteresować się nieco gorzej wyposażoną wersją LS z 6 poduszkami powietrznymi i klimatyzacją za niecałe 40 tysięcy.

GAZ Pewne prowadzenie, odważna stylizacja, sporo miejsca we wnętrzu, ciekawa kolorystyka

HAMULEC Długie przełożenia skrzyni biegów, niezbyt wysoka kultura pracy silnika, wysoka cena

SUMMA SUMMARUM Spark zerwał wreszcie ze swoim topornym poprzednikiem - Matizem. To przyjemne miejskie auto, przyciągające wyglądem wzrok przechodniów. Niestety, także dość drogie. Najtańszy Spark kosztuje 30 990 zł, jednak wersja jako tako wyposażona z mocniejszym silnikiem to wydatek blisko 40 tys. zł.

Kompendium - Chevrolet Spark

Czym jeżdżą kandydaci - ZOBACZ TUTAJ

Audi R8 V10 - ZOBACZ WIDEO

Samochody: Chevrolet Camaro - ogłoszenia

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.