BMW 330d - test | Powrót syna marnotrawnego

Lifting podziałał uspokajająco. Trójka nieśmiało, ale jednak wraca na właściwą dla BMW drogę

Projektanci wystawili "trójkę" na próbę charakteru. Długo musiała pokazywać się na salonach w towarzystwie wytwornych konkurentów, wstydząc się niczym gwiazda w źle skrojonej sukience. Taki los zaserwowano jej po 30 latach brylowania w wyższych sferach! Dawni przyjaciele, znając zalety auta, z przyzwoitości nie wlepiali wzroku w spartaczony tył. Dziś mogą wreszcie odetchnąć.

Najlepiej sprzedawany model BMW znów imponuje drapieżnością, komfortem i jakością wykonania. Lifting, choć nie wiąże się z wielkimi zmianami w wyglądzie, obejmuje aż 2500 modyfikacji.

Surfowanie na ekranie

Najsłabiej wypada wnętrze. W porównaniu z A4 wypada nietęgo. Audi jest nie tylko zdecydowanie obszerniejsze, ciekawiej zaprojektowane, ale również bardziej, hm, "beemkowe". Kiedy tylko BMW odeszło od otulających kierowcę kokpitów, Audi błyskawicznie wskoczyło na wolne miejsce. Choć wsiadając do odświeżonej "trójki", trudno mieć jakieś zastrzeżenia do materiałów i wykonania, wnętrze może wydać się zbyt skromne i ascetyczne. Ale to oczywiście kwestia gustu.

Nastrój poprawia iDrive drugiej generacji. Kilka dodatkowych przycisków ułatwia obsługę systemu. Dodatkowo zwiększono do 8,8 cala ekran polepszono jego rozdzielczość i poprawiono grafikę. W efekcie obsługa jest przyjemniejsza. Wóz ma też 80-gigabajtowy dysk, na którym można zapisać muzykę, oraz (w opcji) dostęp do internetu.

Prawie nie pije

Wciskam gaz i szybko zapominam o ascetycznej kabinie. Zwiększony rozstaw kół o2,4 cm (w modelach z silnikami 6-cylindrowymi), znakomity układ kierowniczy, świetne zawieszenie, napęd na tylne koła i niemal perfekcyjne rozłożenie nacisku na osie rozwiewają wątpliwości, które auto w klasie prowadzi się najlepiej.

BMW może z powodzeniem konkurować nawet z Audi Quattro. Tym bardziej, że napęd na cztery koła (xDrive) będzie łatwiej dostępny. Pierwszy raz w BMW 3 można go połączyć z silnikami czterocylindrowymi. Dużą popularność ma szansę zdobyć wersja 320 xd produkowana w wersji sedan i kombi.

By zdeklasować konkurencję do "trójki" przewidziano aż dziesięć silników - pięć benzynowych i pięć diesli. Podczas prezentacji mieliśmy okazję jeździć autami z najmocniejszym silnikiem benzynowym 335i (306 KM) oraz całkiem nowym dieslem 330d (245 KM). Pierwszą sześciocylindrówkę już znamy z coupé. Dwie sprężarki współpracujące z bezpośrednim wtryskiem benzyny gwarantują 400 Nm dostępnych już przy 1300 obr./min, które pozostają w gotowości aż do 5000 obr./min. Wciskasz gaz kiedy chcesz, a BMW cicho mrucząc dwoma szeroko rozstawionymi wydechami wyskakuje do przodu jak ciągnięte na gumie. Diesle mogą tylko marzyć o takiej kulturze pracy. Idealnie pasuje tu 6-stopniowa skrzynka ZF, w której ograniczono do minimum typowy dla automatów efekt ślizgania (pogarszający dynamikę i zwiększający spalanie). 335i przyspiesza do setki w5,6 s, a przy tym można tym samochodem zejść z zużyciem paliwa do ok. 10 l na setkę.

Ale to i tak nic przy 7 litrach, jakie spala najnowszy 330d, który z pomocą jednej sprężarki produkuje 520 Nm i przyspiesza do setki w 6,1 s. Zapomnijmy o liczbach. W tym aucie turbo działa stanowczo, ale na tyle łagodnie, że nawet w kompilacji zręczną (6-stopniową) skrzynią biegów jazda nie jest męcząca. Wyjeżdżasz na autostradę, przekraczasz 200 km/h i dalej wciskasz gaz. Auto przyspiesza bez wysiłku, jakby nie istniał opór powietrza. Silnik pracuje przy tym cicho, a wibracje ograniczono na tyle, że nawet zdeklarowani przeciwnicy diesli nie powinni narzekać. Moc czuć w szerokim zakresie obrotów, już od 1000 do 5400, co jest godne podkreślenia w przypadku diesla. Mam wrażenie, że 330d jeździ lepiej od mocniejszego, podwójnie doładowanego 335d (286 KM), który ma co prawda większy moment obrotowy, ale dostępny w wąskim zakresie obrotów (1750-2250). Odbija się to nie tylko na kulturze pracy, ale i na osiągach -330d w sprincie do setki jest o tylko 0,1 s wolniejsza od 335d.

Ze względu na cenę wciąż największą popularnością będzie cieszyła się pewnie wersja 320d (2.0l, 177 KM), choć do głosu może też dojść najsłabszy diesel 318d (2.0l, 143 KM).

Ojcowie marnujący

Wszystkie wersje są wyposażone w system Efficient Dynamics, który zawiaduje odzyskiwaniem energii podczas hamowania, wyłącza silnik podczas oczekiwania np. na czerwonym świetle (w opcji z ręczną skrzynią), sugeruje optymalny wybór biegu i, w razie potrzeby, ogranicza dopływ świeżego powietrza do chłodnicy. W rezultacie auta spalają mniej paliwa i spełniają ekologiczną normę Euro 5.

Nowością wprowadzoną przy okazji liftingu, ale na razie tylko w wersjach coupé i cabrio (z zewnątrz nie zostały zmienione), jest znana z M3 dwusprzęgłowa skrzynka biegów (DKG), która zmienia biegi niemal bez utraty siły ciągu. Co ciekawe, zmianom poddano również model M3 sedan, który produkowany był jedynie przez kilka miesięcy.

Projektanci BMW utrzymują, że już w chwili debiutu E90 wiedzieli, jaki będzie jej lifting. Dlaczego ten wóz od początku tak nie wyglądał? W tej historii to nie syn, lecz ojciec okazał się marnotrawny. Dziś, zamiast pomstować na stylistyczne dziwactwa, można wreszcie podziwiać wyważone proporcje, drapieżny styl i muskularne przetłoczenia na karoserii. Na szczęście inżynierowie BMW nie tracili czasu. Niecierpliwi klienci będą mogli wyjechać z salonów nowymi "trójkami" już we wrześniu.

GAZ

Perfekcyjne prowadzenie, rewelacyjne silniki, nienaganne wykonanie, piękne proporcje, wysoki komfort jazdy, bogate wyposażenie

HAMULEC

Stosunkowo ciasne wnętrze, surowy wygląd deski rozdzielczej

SUMMA SUMMARUM

BMW 3 wciąż imponuje prowadzeniem i osiągami. Jest przy tym bardziej ekologiczne, oszczędne. No i wreszcie pozbyło się drażniących elementów stylizacyjnych. Konkurentom może pozazdrościć za to przestronności wnętrza.

Kompendium

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.