Alfa Romeo Mi.To się podoba! - test | Pierwsza jazda

Już kilka firm przekonało się, że znacznie łatwiej zrobić auto duże i wygodne niż małe i ekscytujące. Alfa Romeo zaryzykowało i...

Qashqai, smart (pisany małą literą), c'eed, a teraz to. A ściślej Mi.To. Im dziwniej tym lepiej. Już miałem napisać, że to jakaś nowa moda, gdy przypomniałem sobie o Fiacie X 1/9 - pierwszym masowym aucie z silnikiem umieszczonym nad tylna osią. Choć łatwo przegrzewał się i rdzewiał, produkowano go - bagatela - 17 lat. Równie dziwny, jak jego nazwa, z czasem stał się obiektem westchnień kolekcjonerów. Czy podobnie będzie z Mi.To? W końcu na świecie działa już ponad 300 fanklubów Alfy Romeo. W dodatku, że już na wstępie prac uruchomiono blog (www.alfamitoblog. it), gdzie zainteresowani autem mogli wpisywać swoje oczekiwania, a teraz będą dzielić się zachwytem. Wróćmy do nazwy. Okazuje się, że zawdzięcza je niemieckiej internautce, która połączyła w jedno Milano i Torino. W Mediolanie autko zaprojektowano, w Turynie będzie produkowane. Ale Mi.To to także mit (wł. mito). No i ładnie, tylko czy w przypadku globalnego sukcesu tego modelu świat pogrąży się w mitomanii?

Nigdy jeszcze Alfa nie była tak mała. Ta ma tylko 406 cm długości. Mimo ewidentnego podobieństwa do zjawiskowego modelu 8C Competizione, Mi.To korzysta z płyty podłogowej Grande Punto. Ale już Fiat udowodnił modelem 500, że małe niekoniecznie znaczy tanie. Chociaż 49 900 zł za Alfę Romeo? Nic, tylko brać! Najtańszą wersję stworzono zmyślą o młodych włoskich kierowcach, dla których stawki ubezpieczeniowe są bardzo wysokie. U nas będzie pewnie pełnić funkcję wabika. Dlaczego? Bo ma zaledwie 78 koni. Dla wszystkich zawiedzionych zmianą roboczej nazwy na Mi.To pozostaje drobne pocieszenie, że "Alfa za mniej niż 50 000 zł" nosi pierwotne oznaczenie "Junior". Tyle że najsłabsza wersja kłóci się z wizerunkiem marki. Kto chce przekonać się, że Alfa Romeo to sport, wyzwanie i pasja, musi głębiej sięgnąć do kieszeni -mocniejsze wersje są prawie 20 tys. zł droższe (ale wciąż sporo tańsze od Mini). Choć benzynowe 1.4 Turbo gwarantuje niezłe osiągi, wydaje się, że jego 155 koni to absolutne minimum, w przypadku ważącego 1145 kg Mi.To. Silnik jest dość elastyczny w szerokim zakresie obrotów i, co najważniejsze, praktycznie wolny od turbodziury, dokuczliwej w wielu doładowanych jednostkach o sporej mocy i małej pojemności. Tu turbina wytwarza odpowiednie ciśnienie już przy 2000 obrotów.

DNA pilnuje

Jakość materiałów wnętrza stoi na zadowalającym poziomie i pomijając bardzo plastikowe aluminium, nie ma tu wpadek, jak chociażby w modelu Spider, gdzie włącznik otwierania dachu wygląda jak guzik od paki w wywrotce Iveco. Choć, jak w większości aut - tam, gdzie wzrok i ręka sięgają rzadziej - tworzywa są bardziej twarde i śliskie. Siedzenia wydają się słabo wyprofilowane, ale nawet te pokryte skórą nieźle trzymają na zakrętach. Regulowane siedzisko fotela kierowcy pozwala mu usiąść dość nisko - o co zazwyczaj niełatwo w autach koncernu Fiata. Jedynym mankamentem jest brak rączki nad drzwiami po stronie pasażera -w aucie o sportowych aspiracjach i dość sztywnym zawieszeniu tego rodzaju oszczędność może dawać się we znaki. Bo Mi.To 1.4 Turbo zachęca do szybkiej jazdy. W rozpędzaniu się pomaga dobrze zestopniowana skrzynia biegów (6 przełożeń) z krótkimi skokami przydługiego "lewarka". W pokonywaniu zakrętów -konstrukcja amortyzatorów i system Q2. Amortyzatory mają wewnątrz dodatkowe sprężyny, które uniemożliwiają głębsze przechyły nadwozia. Q2 to symuluje działanie dyferencjału o ograniczonym poślizgu (szpery), zapobiegając buksowaniu np. na wyjściach z ostrych zakrętów.

Mi.To ma rzadko spotykaną w autach tego segmentu możliwość zmiany charakterystyki układu napędowego i zawieszenia. Służy do tego DNA (ten skrót robi ostatnio tyleż efektowną, co denerwującą karierę w marketingu producentów aut), elektroniczny system, który zamiast ograniczać zapędy kierowcy, ma czynić jazdę jeszcze bardziej przyjemną. Jakim cudem? Okazuje się, że nie tylko utwardza amortyzatory, ale też zmienia siłę wspomagania kierownicy, mapy wtrysków silnika (w trybie dynamic dopuszcza ponadnominalny przyrost mocy czyli tzw. overboost). Małą chromowana dźwignia można wybrać tryb D, N, lub A. Wybieram, sprawdzam - działa! W trybie D (dynamic) system stabilizuje auto tak skutecznie, że nawet w ostrych zakrętach Alfa sunie jak po szynach. Słabnie wówczas wspomaganie układu kierowniczego, wyczula się reakcja na gaz, a na wyświetlaczu pojawia się informacja o ciśnieniu doładowania turbiny. Lekka podsterowność, choć wyczuwalna, ani na jotę nie utrudnia prowadzenia. Tryb N (normal) to standardowy tryb pracy - ustawiony jako domyślny. Tryb A służy do jazdy w trudniejszych warunkach, jak deszcz czy śnieg.

Czekając na GTA

Szkoda, że w żadnym trybie nie da się całkiem wyłączyć układów stabilizacji jazdy (VDC i ASR), a jedynie opóźnić ich interwencję. Najpewniej konstruktorzy za punkt honoru postawili sobie pięć gwiazdek w teście zderzeniowym EuroNCAP. Z pewnością pomoże w tym bateria siedmiu poduszek powietrznych montowanych w standardzie oraz rewelacyjnie sprawny układ hamulcowy. Nie zaszkodzi też układ zapobiegający urazom kręgosłupa szyjnego wbudowany w oparcia przednich foteli czy Hill Holder ułatwiający ruszanie z pochyłości. Niewątpliwie najbardziej osobliwą elementem wyposażenia Mi.To jest za to... alkomat pozwalający precyzyjnie ocenić stopień swojej (nie)trzeźwości. Za to najbardziej pożądanym -konie mechaniczne, których w aucie tego rodzaju nigdy nie za wiele. Na szczęście konstruktorzy Mi.To też są tego zdania i już kończą pracę nad wersja GTA uzbrojoną w silnik 1.8 turbo o mocy... 230 KM! W połączeniu z dwusprzęgłową skrzynią biegów będzie zapewniał przyspieszenie nawet lepsze niż 450-konna 8C Competizione! Czy rzeczywiście, przekonamy się pod koniec przyszłego roku.

GAZ

Rasowy wygląd, pewne prowadzenie, bogate wyposażenie, świetne hamulce, rozsądna cena, mocarna wersja GTA na horyzoncie

HAMULEC

Utrudnione zajmowanie miejsca z tyłu, niewyłączalne ESP, niektóre przyciski łudząco podobne do tych z Fiata Punto, kiepska dynamika najsłabszej wersji

SUMMA SUMMARUM

Kto wie, czy nie jesteśmy świadkami jednego z bardziej udanych debiutów w segmencie B. Bez większego ryzyka małemu Mi.To można wróżyć spore powodzenie . Choć wyraźnie większe od Mini, Mi.To ma z nim wiele wspólnego: jest zwinne, rasowe i niemal równie przyjemne w prowadzeniu, a jego wygląd można dopasować do indywidualnych gustów. W dodatku jest tańsze i z racji gabarytów - wygodniejsze. Jeśli więc szukasz czegoś prawdziwie świeżego i oryginalnego...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.