Na imprezę organizowaną w gronie kompaktowych SUV-ów Skoda Yeti spóźniła się ładnych parę lat. Zdyszana wbiegła do sali, wywołując wśród konkurencji niemały popłoch. To w końcu tańszy Volkswagen, sukces ma więc w kieszeni. Chcąc błysnąć w towarzystwie, Czesi musieli jednak zaskoczyć czymś więcej niż tylko istnieniem. Strój? Zły pomysł, to przecież Skoda . Silniki? Nic nowego. Cena? Też odpada, wszak pokrewieństwo z VW kosztuje. I gdy fala zakulisowych szeptów zaczęła powoli gasnąć, Yeti pozostało rozwiązanie ostateczne. Być po prostu towarzyską duszą.
Za to właśnie lubimy auta z Mlada Boleslav. Niemiecka technika i praktyczne opakowanie, okraszone znośną ceną. Od czasu do czasu VW przebąkuje o sprowadzeniu Skody na ziemię i uczynieniu z niej drugiej Dacii. Klienci przywykli jednak, że w popularnych specyfikacjach Fabia, Octavia czy Superb niewiele odbiegają od rodzeństwa z Wolfsburga. Nie przeszkadza im, że na liście opcji brakuje Light Assist, Side Assist, Lane Assist i... kilku innych Assist. Ba, wcale im na tym nie zależy - kupują samochód, a nie gadżet.
Jak Yeti sprawdza się w tej roli? Wbrew nazwie, kierowca łatwo je oswaja. Niektórzy muszą przywyknąć do pudełkowatej karoserii, chociaż kształtowi przednich lamp czy bocznych okien nie można odmówić (nietypowego dla Skody) charakteru. Do budowy posłużyła płyta z Octavii. Czeski crossover ma ten sam rozstaw osi (2578 mm), odrobinę szerszy rozstaw kół (o 10 mm z przodu i o 40 mm z tyłu) oraz 180-milimetrowy prześwit, taki sam jak w Octavii Scout. Krótkie zwisy i niewielka długość (4223 mm) sugerują natomiast, że Yeti to zwinne stworzenie - i to nie tylko na utwardzonej drodze.
Prostokątne drzwi ułatwiają wsiadanie, a za nimi czeka sporo przestrzeni, szczególnie z przodu i nad głowami. W drugim rzędzie najwygodniej jednak podróżować we dwoje - wąskie środkowe miejsce sprawdzi się raczej w sytuacji awaryjnej. Kierowca musi przywyknąć do grubych przednich słupków i niezbyt szerokiego zakresu regulacji kolumny kierowniczej. Jeśli nie chce zerkać na zegary zza koła kierownicy, będzie zmuszony nieco podnieść siedzisko. Już po kilkuset kilometrach doceni za to doskonałą widoczność przez pionowo ustawioną tylną szybę, wygodny fotel oraz regulowany podłokietnik. Za dopłatą 300 zł (wersje Active i Ambtion, seria w Experience) obydwa przednie siedzenia można uzbroić w regulację podparcia lędźwiowego.
Kokpit Yeti jest oszczędny w formie i niemal do bólu praktyczny. Panel audio umieszczono pod ręką, przyciski i pokrętła pracują z precyzją godną aut klasy średniej, zegary w tubach są czytelne, a materiały - estetyczne i odporne na zarysowania. Montaż zasługuje na mocną czwórkę. Wady? Nisko umiejscowione, filigranowe guziki sterowania nadmuchem, skala regulacji temperatury powietrza co 1 stopień oraz pokrętło głośności na kierownicy. Łatwo zahaczyć o nie dłonią podczas manewrowania. W wersji z trójramienną kierownicą zabrakło ponadto kawałka skóry w dolnej części wolantu.
Podróżniczy talent Yeti udowadnia w dziedzinie schowkologii. I w przednich, i w tylnych drzwiach są pokaźne kieszenie, na szczycie konsoli czeka zmyślna skrytka, a miejsce na drobiazgi znajdzie się też za dźwignią zmiany biegów, w tunelu środkowym oraz w szufladzie pod prawym fotelem. Komfort pasażerów tylnej kanapy zwiększają ponadto kanały wentylacyjne w tunelu środkowym. Kanapa to tak naprawdę trzy oddzielne, składane i wyjmowane fotele z regulowanym kątem pochylenia oparć (każdy z nich waży 16 kg). Jeśli nikt tam akurat nie podróżuje i mamy do przewiezienia pralkę albo telewizor, Skoda pomieści 1760 l (1580 l ze złożonymi siedzeniami). Przy rozłożonych siedzeniach pojemność bagażnika topnieje jednak do 405 l (wersja bez koła zapasowego). Na pocieszenie, Czesi zamocowali tam przydatne wieszaki na torby, rozkładaną zagrodę na mniejsze przedmioty oraz gniazdko 12V. Jak wypada konkurencja?
Na drodze Yeti pokazuje pazurki i mocno wbija się nimi w asfalt. Prowadzi się po volkswagenowsku lekko, utrzymując wzorową równowagę, choć na polecenia kierowcy reaguje po chwili zastanowienia. Mocniejsze turbodiesle seryjnie otrzymują napęd 4x4 Haldex (elektrohydrauliczne sprzęgło wielopłytkowe). W warunkach dobrej przyczepności ok. 95 proc. momentu obrotowego trafia na przednią oś. Gdy tylko czujniki zarejestrują problemy z przyczepnością, do 85 proc. siły napędowej zasila tylne koła. Tolerancyjna elektronika pozwala kierowcy na delikatne uślizgi tyłem i szybko reaguje na błotnistej czy zaśnieżonej nawierzchni. Właśnie tam czterołap Skody czuje się jak w domu. Najbardziej zaskakuje jednak... płynne, świetne wyciszone filtrowanie nierówności. Nawet na 17-stkach do wnętrza nie docierają informacje o wadach podłoża. Powyżej 120 km/h pasażerom mogą natomiast doskwierać odgłosy opon i powietrza opływającego nadwozia.
Spod maski Yeti dobiega tylko stłumiony warkot. 170-konny turbodiesel ma nienaganne maniery i kipi 350 Nm maksymalnego momentu w zakresie 1750-3500 obr./min. W praktyce jego linia startowa znajduje się już na poziomie 1500 obr./min, a strzałka obrotomierza bez oporów dobija do 5000 obr./min. Dzięki harmonijnie zestopniowanej, 6-biegowej skrzyni kierowca nie woła o automat nawet podczas jazdy po mieście. Lewarek ma krótki skok, a kolejne biegi wchodzą gładko. Co z apetytem? W codziennych korkach najmocniejszy wariant Yeti opróżni bak w tempie 8-8,5 l/100 km, tyle samo zużyje na autostradzie. Na trasie zadowoli się 5,5 l/100 km, chociaż surowa jazda 90/50 km/h zaowocuje nawet wynikiem poniżej 5 l/100 km.
Ile to kosztuje? Tańsza odmiana 170-konnej Skody Yeti 2.0 TDI 4x4 - Ambition - to wydatek 102 tys. zł. Lista wyposażenia obejmuje niemal wszystkie potrzebne dodatki, choć brakuje biksenonów, automatycznej klimatyzacji i tempomatu, za które warto dopłacić jeszcze 5 tys. zł i wyjechać z salonu autem w topowej wersji Experience. Warte uwagi opcje to m.in. przeszklony dach (4,3 tys. zł) i podgrzewana przednia szyba (900 zł). Komu zależy na zautomatyzowanej przekładni DSG, musi natomiast pocieszyć się słabszym wariantem 2.0 TDI o mocy 140 KM. Konkurencja wśród crossoverów (a właściwie już SUV-ów) z mocnymi dieslami jest silna, ale i droga. Hyundai ix35 2.0 CRDi (184 KM) Premium 4WD kosztuje 116, 4 tys. zł, Mitsubishi ASX 1.8 DiD (150 KM) Instyle 4WD - 115,3 tys. zł, a Toyota RAV4 2.2D (150 KM) Premium - 131,8 tys. zł. Tańszy jest Nissan Qashqai 2.0 dCi (150 KM) Tekna 4x4 za 108,8 tys. zł. Jeden z groźniejszych przeciwników - Volkswagen Tiguan - czeka na Skodę na sąsiednim podwórku. Najtańszy model ze 170-konnym motorem TDI kosztuje jednak 120,3 tys. zł, a doposażenie go do poziomu Yeti pochłonie kolejnych kilkanaście tysięcy złotych.
GAZ Praktyczne nadwozie, wygodne fotele, zadowalająca przestronność wnętrza, dopracowany układ napędowy, cichy i pewny układ jezdny, przyzwoita cena
HAMULEC Ograniczony zakres regulacji wolantu, grube przednie słupki, niezbyt pojemny bagażnik, hałas powyżej 120 km/h, brak automatycznej przekładni dla wersji 170 KM
SUMMA SUMMARUM Nie ma haczyka. Tiguan ma większy bagażnik, lepszą pozycję za kierownicą, 20-centymetrowy prześwit, dłuższą listę opcji i silników, a do tego potrafi ciągnąć większą przyczepę, ale cała reszta niewiele różni go od Yeti. A to wystarczająca rekomendacja, by zajrzeć do salonu Skody.
Skoda Yeti 2.0 TDI (170 KM) 4x4 Ambition | Kompendium