Renault Fluence 1.5 dCi - test | Za kierownicą

Zdaje się, że ostatnio Europa Zachodnia obraziła się na kompaktowe sedany. Nadal są jednak rejony, gdzie Fluence i jemu podobne mają wzięcie. Skąd to przywiązanie do hatchbacków z plecakiem?

Pamiętacie kompakty z lat 90.? Polska za czasów Opla Astry I, Toyoty Corolli czy Volkswagena Vento należała do krajów, w których kompaktowe hatchbacki łatwiej było spotkać w salonach niż na drogach. Co innego z sedanami. Pojemny kufer i elegancka linia nadwozia, kojarzona z limuzynami, rekompensowały brak podnoszonej tylnej klapy z szybą jednocześnie.

Ostatnimi laty nasze gusta doganiają jednak te z zachodniej Europy. Mimo niewielkiej różnicy w cenie, na ulicy znacznie łatwiej spotkać dzisiaj Golfa niż Jettę, "kosmicznego" Civika w wersji hatchback niż stonowanego sedana. Zwycięża praktyczność, wygoda parkowania czy... brak kompleksów? Tak czy inaczej, wciąż są na kuli ziemskiej miejsca, gdzie królują trójbryłowe nadwozia - wśród nich Europa Wschodnia, Bliski Wschód i Stany Zjednoczone.

Renault Fluence na celownik bierze państwa z pogranicza Europy i Azji. W porównaniu do Megane w wersji hatchback, rozstaw osi urósł tu o 6 cm i mierzy aż 270 cm, a to już połowa drogi do większej Laguny (276 cm). Jak na kompaktowe standardy, w obydwu rzędach na podróżnych czeka sporo przestrzeni. Z tyłu miejsca na nogi i nad głową nie zabraknie nawet osobom mierzącym powyżej 1,80 m. Najpierw trzeba się tam jednak dostać, a nie ułatwia tego jajowaty kształt szyby.

Przez bagażnik do serca - odkąd na rynek wjechały Fiat Siena i Renault Thalia, w towarzystwie sedanów nie wypada chwalić się kufrem niż 500 l. Fluence mieści solidne 530 l (496 l z kołem zapasowym), a w razie potrzeby dłuższe przedmioty można przewieźć dzięki składanej kanapie. Niestety, w bagażniku ostatnie słowo najwyraźniej należało do księgowych. Ogromne zawiasy ograniczają jego użyteczność, w klapie nie ma uchwytu do zamykania, a blaszany zamek pozbawiono plastikowej osłony ochronnej.

Renault Fluence korzysta z płyty podłogowej Megane Grandtour i powstaje w tureckiej fabryce w Bursie. Na niektórych rynkach dostępny jest z pakietem ospojlerowania Sport, wzbogaconym o 19-calowe alufelgi. Jak kilka dodatków potrafi zmienić oblicze grzecznego sedana, możecie obejrzeć w galerii.

Prawdziwą sztuką wśród sedanów nie jest jednak wielkość kufra, ale spójna sylwetka. Modele, którym trudno wygrać wojnę na litry, zawsze mogą spróbować wstąpić do klubu dla stylowo ubranych. Co z Fluencem? Dzięki sprytnemu zabiegowi przemodelowania przedniego pasa, jego karoseria z każdej strony wydaje się smukła i ma właściwe proporcje. Srebrne wstawki oraz szerokie tylne lampy podkreślają aspiracje godne klasy wyższej średniej.

A aspiracje Renówka ma nie tylko w kategorii "wymiary" i "stylizacja". W kabinie zdradzają je m.in. rolety tylnych okien, regulacja wysokości i podparcia lędźwiowego zarówno fotela kierowcy, jak i pasażera, wentylacja dla pasażerów tylnej kanapy w tunelu środkowym, a także bogate wyposażenie - dwustrefowa klimatyzacja z chłodzonym schowkiem, ESP, czujnik deszczu i zmierzchu oraz karta Hands Free.

Celowo nie wspominam o systemie multimedialnym z niezbyt przyjaznym interfejsem i o nawigacji. Można ją sterować pilotem, ale podróżowanie Fluencem po Polsce w dobie gruntownej przebudowy sieci drogowej często kończy się komunikatem: "Droga bez nazwy" lub widokiem błękitnego ekranu (nie mylić z Windowsem). Renault powinno zaktualizować mapy, bo te w testowym egzemplarzu pamiętają chyba jeszcze czasy Megane II.

Także system audio Arkamys 3D nie zachwyca. Bardziej od niezbyt barwnego brzmienia przeszkadzają jednak sporadyczne trzaski, które potrafią wydawać z siebie boczki i podszybie. O co chodzi? Kokpit Fluence'a pochodzi wprost z Megane (poza brakiem cyfrowego prędkościomierza), ale jakość montażu plasuje się o ton niżej. Gorzej wypadają również fotele, pozbawione niezbędnego wyprofilowania siedzisk i oparć. Na otarcie łez pozostawiono miękkie tworzywa w górnej części deski rozdzielczej oraz szczodry kawałek tapicerki na drzwiach.

Czy podobne zgrzyty Fluence funduje podczas jazdy? I tak, i nie. Większość dziur rozpływa się w jego zawieszeniu bez echa, a w co ciaśniejszych łukach nadwozie pokłada się w sposób niestresujący kierowcy. Gorzej, gdy z impetem wpadniemy na łaciatą nawierzchnię. Wtedy ostatnim ogniwem procesu tłumienia nie są elementy podwozia, ale siedzenia pasażerów. W wychodzeniu z opresji nie pomaga otępiały układ kierowniczy, który niby pochodzi z Megane, jednak ma jeszcze bardziej sztuczną progresję. Zamiast skręcać, kierowca mógłby równie dobrze wskazywać palcem i mówić: "O, tutaj chcę pojechać".

Z punktu widzenia użytkownika pokonującego rocznie do 20 tys. km, rozsądniejszym wyborem wydaje się dużo tańsza (-8900 zł) i dość oszczędna (średnio 7,5 l/100 km) wersja z 1,6-litrowym silnikiem benzynowym o mocy 110 koni. 85-konny turbodiesel nie radzi sobie z Clio Grandtour, więc tym bardziej nie pasuje do Fluence'a.

Podobne wrażenia pozostawia 1,5-litrowy turbodiesel o mocy 105 koni. Wbrew pozorom, ważącej niespełna 1200 kg Renówce zapewnia całkiem niezłe osiągi i odwdzięcza się kierowcy niskim zapotrzebowaniem na paliwo. Przepisowa jazda pozamiejska to zaledwie 4,4-4,8 l/100 km, w mieście natomiast zużycie rośnie do 8-8,5 l/100 km. I właśnie w mieście najbardziej doskwiera kierowcy irytująca turbodziura poniżej 2 tys. obr/min. W zmaganiach z nią nie pomaga nawet 6-biegowa skrzynia. Pracuje równie miękko jak kierownica i nie lubi szybkich zmian przełożeń.

Przy kasie Fluence nie daje powodów do narzekań. Dobrze wyposażona wersja Privilege to wydatek 72 990 zł. Gdy dodamy do tego reflektory ksenonowe (statyczne), skórzaną tapicerkę, nawigację, podgrzewane fotele, audio Arkamys, lakier perłowy i 17-stki, cena rośnie 88 940 zł. W pierwszej chwili kwota może wywoływać duszności, ale gdy rozważymy zakup Fluence'a 1.6 16V Privilege w promocji - cena 59 700 zł, konkurencja ma niewiele do powiedzenia. Porównywalne diesle też wymagają większej gotówki. Na dodatek Ford Focus Trend nie ma w standardzie klimatyzacji, a Opel Astra Enjoy i Chevrolet Cruze LS - tylko manualną. Jedynie Toyota Corolla, VW Jetta i Mazda 3 kuszą przyzwoitym wyposażeniem.

U Renault nieustające wyprzedaże. Laguna 1.5 dCi (110 KM) Expression z dodatkowym pakietem Expression (m.in. dwustrefowa klimatyzacja) po rabacie kosztuje 71 731 zł.

Chevrolet Cruze 2.0 VCDi (125 KM) LS - 66 900 zł Ford Focus 1.6 TDCi (109 KM) Trend - 73 300 zł Opel Astra III 1.7 CDTi (110 KM) Enjoy - 71 940 zł Mazda3 1.6 MZ-CD (115 KM) Exclusive - 83 400 zł Toyota Corolla 1.4 D-4D (90 KM) 2010 - 75 990 zł Volkswagen Jetta 1.6 TDI (105 KM) Trendline - 76 440 zł

GAZ Udana stylizacja, obszerne wnętrze i bagażnik, oszczędny silnik, niezły komfort jazdy, atrakcyjna cena

HAMULEC Płaskie fotele, uciążliwe ślady oszczędności, pozbawiony czucia układ kierowniczy, dotkliwa turbodziura

SUMMA SUMMARUM Nie tylko nazwa Fluence'a wywołuje przyjemne skojarzenia. Pomijając typowe dla Renówek przypadłości, to kawał wygodnego auta w ładnym opakowaniu i za przyzwoite pieniądze. Coś mi podpowiada, że gdyby nie romb na masce, Fluence miałby spore szanse na amerykańskim rynku, w starciu z "japończykami" i szykującą się do ataku Jettą.

Renault Fluence 1.5 dCi

Renault Megane CC i GT | Pierwsza jazda

Jak sobie radziło Clio Sport? - TEST - ZOBACZ TUTAJ

Ogłoszenia motoryzacyjne: Renault Clio

Więcej o: