W przededniu face-liftingu pod maską topowego Mondeo zagościła turbobenzyna o pojemności 2 litrów i mocy 203 koni. Oto i w Fordzie nadeszła nieubłagana era downsizingu. Nie ma już rzędowej "piątki" z Volvo, nie ma ognistej V-szóstki znanej z poprzedniej generacji. I choć na policzkach rozkochanych w ich kulturze pracy pojawia się łza tęsknoty, Niemcy spieszą z chusteczką i pocieszają o 30% niższym zużyciem paliwa. Na osłodę dodają 6-biegową dwusprzęgłową skrzynkę PowerShift. Jak ta pogoń za technologiczną modą wypada w codziennym użytkowaniu?
Czterocylindrowy motor po uruchomieniu klekocze tak samo jak inne benzynowe silniki z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Podczas jazdy do kabiny nie przedostają się jednak żadne dźwięki poza aksamitnym szeptem, podobnym do tego, jaki wydaje wolnossąca V-szóstka. Pod tym względem Ford stanął na wysokości zadania i chyba nawet za Wielką Wodą nie zauważą ubytku dwóch garów. Nie rozczarowuje również dynamika. 203 konie swoją robotę załatwiają subtelnie, ale z impetem godnym pociągu o dużej prędkości. Maksymalny moment obrotowy dostępny w szerokim zakresie (1750-4000 obr./min) gwarantuje efektywne przyspieszanie bez redukcji biegu. I tylko przyzwyczajeni do wysokich obrotów będą potrzebowali chwili oswojenia, by docenić zalety turbobenzyny.
Dwusprzęgłowa przekładnia od Getraga w klasycznym trybie zmienia biegi z prędkością pocisku, a na kick-down reaguje w tonie podobnym do dobrego, konwencjonalnego automatu. Niestety, podobnie jak w innych konstrukcjach tego producenta, tryb manualny (i jednocześnie sportowy) nie dodaje Mondeo skrzydeł. Niby wskazówka obrotomierza chętniej mknie w zakazane rewiry, niby skrzynia dłużej utrzymuje w gotowości niższe przełożenie, ale redukcja wcale nie trwa krócej. Na pocieszenie - podczas jazdy w tym trybie nie musimy się martwić, że przekładnia odgórnie wybiera niższy bieg, a silnik niepotrzebnie zużywa więcej paliwa. Komputer rozpoznaje stonowany nacisk na pedał gazu i po chwili wrzuca wyższe przełożenie.
Dla tych, którzy zechcą wycisnąć tryskające momentem serce Mondeo do ostatniej kropli, to cenna informacja. Zgodnie ze starą maksymą "turbo żyje, turbo pije", EcoBoost jest wstrzemięźliwy jedynie podczas spokojnej jazdy, do 3 tys. obrotów. Poza miastem potrafi wtedy zużyć poniżej 8 l/100 km, a w umiarkowanych korkach - ok. 14 litrów. Każde przyciśnięcie do ściany wzmaga jego apetyt do poziomu zarezerwowanego dla większych, widlastych szóstek. Sprawna jazda pozamiejska zaowocuje wynikiem 10-11 litrów, autostradowa - 15, a miejska - nawet do 19 litrów na setkę. Porównywalny silnik 3.0 V6 AJ z Mondeo ST220 lub Fusiona, sprzężony z 5-biegowym automatem, w podobnych warunkach jest mniej łakomy. Słowem, założenia producenta nie idą w parze z codziennym użytkowaniem.
Na szczęście ten, kto zdoła przymknąć oko na pragnienie Mondeo, dostrzeże w nim prawdziwego przyjaciela rodziny i generator drogowych emocji w jednym. Z rozstawem osi 2,85 m Ford jest konkurencją samą dla siebie, dorównując limuzynom pokroju Mercedesa klasy E. Stylizacja kinetic design z trapezoidalnym wlotem i podkręconym spojrzeniem dodaje mu dynamiki, ale proporcje trudno oszukać - bez wielkich felg nadwozie wygląda jak przerośnięty bochenek chleba. Mondeo nigdy nie kandydowało jednak do roli klasowego mistera, a wybredni szybko powinni zajrzeć do środka. Przestronność w obydwu rzędach siedzeń oraz przepastny bagażnik sprawiają, że po przesiadce do Opla Insignii (albo co gorsza, Renault Laguny) zaczynamy rozumieć cierpiących na klaustrofobię. 540-litrowy kufer ustępuje tylko Skodzie Superb (565 l), deklasując inne dostępne liftbacki - Opla Insignię (520 l), Mazdę 6 (519 l) czy Renault Lagunę (450 l).
Dodajmy do tego doskonałe fotele (choć umieszczone zbyt wysoko), wszechstronny zakres regulacji oraz dobrą ergonomię kokpitu i można poczuć się jak w domu. A co z centrum dowodzenia w postaci panelu zegarów? Obsługa podstawowych funkcji auta, skumulowana w dwóch dżojstikach, szybko okazuje się intuicyjna i przejrzysta. Zastrzeżenia budzą natomiast filigranowe wskaźniki poziomu paliwa i temperatury chłodziwa oraz detale wykończenia. Ogólna jakość montażu elementów deski rozdzielczej Mondeo robi dobre wrażenie, a miękkie okładziny sięgają wyjątkowo nisko. Mieszane uczucia wywołuje jednak hurtowa ilość czarnego lakieru, siermiężne klapki schowków oraz nędzna cerata, z której wykonano osłonki przeciwsłoneczne.
Ford zdążył już udowodnić, że atencję w kwestiach jakości okazuje dopiero przy okazji face-liftingu. Od chwili narodzin auta z owalem na masce przodują za to w dziedzinie zachowania na drodze. Wyśmienity układ kierowniczy, wyważone hamulce, regulowana siła tłumienia skutecznie oraz wrodzona neutralność dbają o to, żeby kierowca Mondeo zapomniał, że prowadzi klasowego wieloryba. Pracujący z oporem wolant wodzi je dokładnie tam, gdzie tego chcemy, a na autostradzie nie męczy przesadną wrażliwością. Wady? Tylko jedna - sztywne tłumienie dziur. Po wybraniu trybu Comfort Ford staje się szosowym krążownikiem, ale do metamorfozy rodem z zawieszenia FlexRide Opla daleko. Z pewnością nie pomagają w tym 18-calowe alufelgi z oponami o profilu 40, seryjnie montowane w wersji Titanium S.
Topowe Mondeo EcoBoost Titanium S z 6-biegową skrzynią PowerShift to wydatek 125 830 zł. Po doposażeniu w kilka mniej lub bardziej niezbędnych dodatków cena szybuje do 158 tys. zł. Tyle samo kosztuje klasa C200K z automatyczną skrzynią i kilkoma opcjami. Za 220-konną Insignię 2.0T A/T Cosmo zapłacimy co najmniej 119 950 zł, za 200-konnego Superba 2.0 TSI DSG Ambition - 113 300 zł, a za 170-konną Lagunę 2.0T z 6-biegowym automatem - 106 300 zł. Jeśli zechcemy spojrzeć na konkurencyjne sedany z porównywalnymi silnikami, do wyboru pozostaje jeszcze Honda Accord Executive Navi z wolnossącą benzyną o pojemności 2,4 litra i mocy 201 koni za 149 500 zł (5-biegowy automat) lub VW Passat 2.0 TSI DSG Highline za 126 290 zł. Ten ostatni czeka jednak na następcę, a w sprzedaży pozostały tylko egzemplarze ze stoku.
GAZ obszerna kabina, wygodne fotele ze wszechstronnym zakresem regulacji, dobra ergonomia kokpitu, przyzwoite osiągi, sportowo skrojony układ jezdny
HAMULEC skrzyni brak ikry w trybie ręcznej zmiany biegów, przeciętny apetyt na paliwo, niekulturalne tłumienie krótkich nierówności
SUMMA SUMMARUM Fordowi może i brak prestiżu, ale trudno o drugi tak rodzinny i jednocześnie zorientowany na kierowcę model w klasie. Pasja, z którą Mondeo pokonuje kolejne kilometry, każe wybaczyć dobijanie zawieszenia, a portfel lżej zniesie częste podróże, jeśli motor EcoBoost wymienimy na 2,2-litrowego diesla o mocy 175 koni.
Kompendium - Ford Mondeo EcoBoost PowerShift Titanium S
Król zdetronizowany! - Fiesta popularniejsza niż Golf - ZOBACZ TUTAJ