Szwedzka stylistyka zawsze była prosta w formie. Zimna i surowa. Proste domki, proste meble, wreszcie proste samochody. Niestety do czasu. Wystarczy spojrzeć co sprzedaje Ikea. Koń z Dalarny (Dalahäst), czyli taka szwedzka ciupaga, to najczęściej kupowana pamiątka. Bez zdobień, bez grzywy, za to bardzo kolorowy. Wszystko jednak, choć wygląda zwyczajnie i niepozornie, ma swoje zalety. Domki zapewniają wysoki komfort mieszkania, kuchnie są wyjątkowo funkcjonalne, a koń z Dalarny cieszy oko stojąc na półce. Co z samochodami?
Takie jest też Volvo S80 - typowo szwedzkie. Z początku zupełnie niepozorne, wręcz sprawiające wrażenie mniejszego, niż jest w rzeczywistości. Aż trudno uwierzyć, że to naprawdę konkurent E-klasy Mercedesa . Pierwsza generacja wydawała się szersza, ale to tylko pozory. Nowy model urósł w każdym kierunku, a najbardziej wzwyż, zyskując ponad pięć cm wzrostu. Dlatego jego rozmiary nie robią już takiego wrażenia. Ale znając Szwedów mniemam, że o to właśnie im chodziło. Aby S80 było subtelne, nie rzucało się w oczy, nie kipiało zuchwale technologią jak jego konkurenci. To podejście potwierdza lifting, jaki po trzech latach od debiutu zafundowano topowej limuzynie z Goeteborga. Żadnych gigantycznych wlotów powietrza, przeprojektowanych reflektorów, czy nowych zderzaków. Zmiany ograniczyły się do... nowych listew i większego znaku firmowego.
Wewnątrz zmian jest nieco więcej. Popracowano nad wykończeniem i trzeba oddać specom ze Skandynawii, że spisali się na medal. Materiały robią naprawdę świetne wrażenie i mimo, że nie są bardzo miękkie w dotyku ocenić je trzeba wysoko. Zegary wyglądają ascetycznie. Na desce rozdzielczej próżno szukać krzykliwych form, tryskających srebrem przycisków czy innych ekstrawagancji. Na szczęście tylko pod względem wyglądu, bo wyposażenie jak się okazuje jest praktycznie pełne.
Rozmiary auta sugerują, że nikomu nie powinno zabraknąć miejsca ani na nogi, ani nad głowami i Volvo wywiązuje się z tego bez zastrzeżeń. Jedynie bagażnik (480 litrów) nieco nie przystaje do wielkości auta. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że sporo miejsca zajmuje w Volvo napęd XWD ( na obie osie ). To znacznie podnosi podłogę bagażnika.
Istotną nowością są silniki diesla . Do oferty wprowadzono jednostki o pojemności 1,6 (109 KM) i 2,0 l (136 KM), a wersje 2.4D (163 KM) i D5 (185 KM) zyskały więcej koni. być może tych z Dalarny, ale tego nie udało się nam dokładnie zweryfikować. Teraz dysponują mocą odpowiednio 175 i 205 KM.
Najmocniejszy diesel w ofercie Volvo z pewnością najlepiej pasuje do tego samochodu. Mimo sporej masy auta przekraczającej półtorej tony, silnik doskonale radzi sobie z rozpędzaniem zapewniając bardzo dobrą dynamikę podczas jazdy. Poza tym odziedziczył po poprzedniej wersji mocy cudowną cechę - przy dodawania gazu brzmi co najmniej jak rasowa szóstka, by nie porównać go do bulgotu V8. Moc rozwijana jest równomiernie, a maksymalny moment 420 Nm dostępny jest w zakresie 1500-3250 obr/min. To w zupełności wystarcza, by 6-biegowa automatyczna skrzynia mogła poruszać się w optymalnym zakresie obrotów. A propos skrzyni. Pracuje bez zarzutu. Reakcją na mocniejsze dodanie gazu jest szybka redukcja, przez co jej ręczny tryb jest bardziej miłym dodatkiem, niż praktycznym udogodnieniem.
Wersja XWD dostępna jest wyłącznie z automatem. Jeśli ktoś zdecyduje się na przedni napęd może zostać przy przekładni ręcznej. Wtedy spod świateł do setki będzie szybszy o pół sekundy. Jeśli oczywiście dobrze trafi w biegi. Jednak jak twierdzi pan Tomek z Volvo klient zdecydowanie powinien odbyć jazdę próbną wersją dla leniwych. Skrzynia naprawdę jest godna polecenia, a po takiej jeździe niewielu decyduje się na robótki ręczne.
Zaskakujące okazuje się zawieszenie Volvo S80. Podczas normalnej jazdy zapewnia duży komfort tłumiąc nierówności. Także podczas szybszej jazdy mocno trzyma auto na asfalcie. Nie przeszkadza w tym nawet ciężki przód auta (ciężki silnik Diesla). Bardzo pomocny okazuje się napęd obu osi. Dodatkowo Volvo w odświeżonym S80 oferuje w opcji aktywne zawieszenie Four-C. Za niespełna 5 tys. zł kierowca dostaje do dyspozycji trzy tryby: Comfort, Sport i Advanced. Pozwalają one dobrać sztywność zawieszenia i charakterystykę tłumienia do osobistych preferencji. Co ciekawe nie jest to tylko chwyt marketingowy. Podobnie jak w autach Audi , różnice między poszczególnymi trybami czuć wyraźnie.
Volvo S80 w wersji 4x4 to limuzyna godna polecenia. Daleko jej stylem do krzykliwej konkurencji. To raczej auto drugiego planu. Nie rzuca się w oczy, gwarantując sporą dawkę luksusu i wygody. Przecież nie każdy chce się pokazywać. A właśnie tacy są Szwedzi. Teraz jednak mogą bez obaw stawać w szranki z tymi z Mercedesa, BMW czy Audi.
Dynamiczny i oszczędny silnik, znakomite zawieszenie, niezły automat, wygodne fotele
Mały bagażnik
Teraz mogę powiedzieć jedno. To chyba pierwszy szwedzki samochód klasy średniej-wyższej, którego nie trzeba opisywać jedynie jako "limuzyny dla chcących nie rzucać się w oczy". Teraz ten skromnie wyglądający samochód może śmiało konkurować z niemieckimi odpowiednikami.
Marcin Lewandowski Jesteśmy też na Facebooku i Blipie
ZOBACZ TAKŻE: