Transporter to jeden z najbardziej znanych i udanych aut dostawczych. Jego magia trwa już ponad 60 lat. Pięć generacji i ponad 10 mln sprzedanych egzemplarzy mówią same za siebie. Wszystkich wersji i odmian Volkswagena Transportera trudno się doliczyć. Jak zapewnia producent jest ich ponad 500, ale sam też nie podaje dokładnej liczby. Zebrać je wszystkie w jednym miejscu to sztuka nie lada. Podczas prezentacji w nasze ręce trafiła turystyczna Caravelle wyposażona w najmocniejszy silnik o mocy 180 KM i skrzynię DSG. Właśnie ta konfiguracja jest największa nowością T5. O tym jednak za chwilę.
Ogromne doświadczenie Volkswagena w budowaniu aut użytkowych procentuje. Widać to własnie w aktualnej, piątej generacji tego modelu. Każdy klient Transportera staje przed ogromnym wyborem: furgon, kombi, max, mixt, skrzyniowy. Do tego dochodzą linie wyposażenia Caravelle, Multivan, California oraz zabudowy specjalistyczne. I to wszystko w jednej karoserii. Konia z rzędem temu, kto potrafi to zapamiętać.
Aby ostatecznie zrozumieć różnice pomiędzy wymienionymi wersjami wystarczy wspomnieć o udziale w rynku poszczególnych wersji. Podstawowy Transporter zabrał aż 87 proc. wszystkich T5, Caravelle około 10 proc., a bogaty Multivan już tylko 3 proc. W ubiegłym roku w Polsce nie udało się sprzedać ani jednej Californii. Nasz testowy egzemplarz sytuowany jest zatem gdzieś pośrodku cennika.
Jak nietrudno zauważyć facelifting jest raczej delikatny. Czym więc zaskakuje T5? Silnikami. Zamiast 1.9 l. i 2,5 l. pojawił się jeden, dwulitrowy z zasilaniem Common Rail, ale o różnych mocach. I tak klienci do wyboru mają silniki 84, 102, 140 lub 180 konny. Dla porządku warto wspomnieć o jedynym silniku benzynowym, również dwulitrowym o mocy 115 KM. Ten jednak będzie tylko marginesem całej sprzedaży T5.
Najciekawszy naszym zdaniem to dwulitrowy diesel biturbo. To nowość w koncernie Volkswagena. Zamiast 2.0 TDI o mocy 170 KM, znanego choćby z Passata zastosowano zupełnie nową konstrukcję. Czy będzie ona stosowana w innych modelach marki? Tego jeszcze niewiadomo.
Jak zapewnia producent hałas udało się zredukować w aucie o połowę. Ile w tym zasługi konstrukcji silnika? Trudno powiedzieć. Pewne, że podczas testów w kabinie było dużo ciszej. A to przekłada się na wrażenia związane z dynamiką auta. T5 z nowym silnikiem, choć nominalnie mocniejszy, sprawia wrażenie nie tak zrywnego i szybkiego. Liczby jednak nie kłamią. Nowy silnik jest mocniejszy o 6 koni, a co ważniejsze jest bardziej oszczędny i to o 1,9 l na sto kilometrów.
A propos wydatków. Znaczącym obniżeniem kosztów eksploatacji T5 jest przedłużenie trwałości paska rozrządu. Teraz wymienia się go po 210 000 km, a nie 120 000 km.
Dużym atutem nowego Transportera jest możliwość konfiguracji dwóch najmocniejszych wersji z 7-biegową przekładnią DSG. Wcześniej nawet w wyposażaniu opcjonalnym nie było takiej możliwości. Skrzynia DSG w Transporterze to strzał w dziesiątkę. Pamiętajmy, że przekładnie manualne w "dostawczakach" mają bardzo krótkie pierwsze przełożenia, co wymaga od kierowcy sporo pracy. Jeżeli nie wykorzystujemy naszego auta do wożenia ciężkich przedmiotów, po pewnym czasie staje się to dość uciążliwe.
Sporą nowością w Transporterze jest także nowe 4Motion. W modelach, które teraz trafią do salonów zobaczymy jego czwartą generację. W poprzednim modelu montowano Haldex drugiej generacji. Nowością będzie również możliwość konfiguracji tego systemu ze skrzynią automatyczną, w tym wypadku DSG.
Zmiany mechaniczne nie są jednak jedyną nowością w obecnej wersji Transportera. W oczy rzuca się nowy pas przedni, który zaprojektowano zgodnie z nową wizją volkswagenowskiego DNA Waltera de'Silvy. Mimo tak niewielu zabiegów stylistycznych auto sporo zyskało na wyglądzie. Zmiany szczególnie widoczne są w przedniej części nadwozia, gdzie zmodyfikowano nie tylko lampy, ale również zderzak oraz grill. Nadal jednak T5 zachował swój tradycyjny styl. I dobrze, dzięki temu jego wygląd nie nudzi się tak szybko.
Duży plus dla Volkswagena za seryjny system ESP oraz wskaźnik optymalnego biegu. Ten drugi u niektórych kierowców powoduje 20-procentowe obniżenie zużycia paliwa.
Żeby nie było jednak tak słodko, Volkswagen nie ustrzegł się niedociągnięć. Sporą wadą T5 i innych modeli VW, jest brak polskiego menu w komputerze pokładowym. Jeszcze kilka lat temu można było przymknąć na to oko, jednak teraz jest to po porostu nie do zaakceptowania. Jak się dowiedzieliśmy nie jest to wina polskiego importera, ale centrali, która skutecznie blokuje wprowadzenie polskiej wersji językowej na nasz rynek. Wstyd.
Osobowe wersje Transpotera to idealna propozycja dla osób szukających dużej przestrzeni oraz bezkompromisowej praktyczności. Spory plus za różnorodność wersji nadwoziowych oraz wyposażeniowych, dzięki czemu każdy klient znajdzie coś dla siebie.
Nowoczesne silniki, ogromna różnorodność wersji nadwoziowych, możliwość zamówienia skrzyni DSG
Brak polskiego menu w komputerze pokładowym
Marek Sworowski