Nowe Ka , tak samo jak Mondeo, nowa Fiesta i Kuga, garściami czerpie ze szkoły Kinetic Design. Jest to koncepcja stylistyczna firmy Ford podkreślająca dynamizm projektów. Są więc duże reflektory o wyciągniętych ku tyłowi krawędziach, upodobniających je do drapieżnych oczu. Wyraźne krawędzie szerokich nadkoli, ostre przetłoczenia na bokach i masce nadają temu nowoczesnemu nadwoziu dynamiki. Rzuca się również w oczy sporych rozmiarów trapezoidalna atrapa wlotu powietrza.
Boczna linia okien oraz spory tylny zderzak odwołują się do pierwszej generacji małego Forda. Może się podobać lub nie. Nie można jednak odmówić projektantom konsekwencji. Samochód jest proporcjonalny, zgrabny, budzi wrażenie żwawego.
Należy pochwalić Forda za paletę lakierów. Do wyboru mamy kilkanaście kolorów, oferowanych jedynie dla Ka. Nawet zwykłe niemetalizowane lakiery przykuwają wzrok.
Wiemy, że właściciele Forda Ka lubią wyróżniać się z tłumu - podkreślają specjaliści od marketingu Forda. Dla nich zostały przygotowane trzy wyjątkowe wersje stylistyczne. Są to motywy graficzne, w kontrastujących kolorach karoserii i wnętrza. Jeżeli opcja ta nie będzie zaporowo droga, już niedługo na naszych ulicach zrobi się bardzo kolorowo i oryginalnie.
Ducha Kinetic Design odnajdziemy również w stylistyce wnętrza. Do jakości wykonania nie można się przyczepić. Jest dokładnie takie, jakiego moglibyśmy oczekiwać po samochodzie tej klasy. Plastiki są dobrej jakości, porządnie spasowane. Jeżeli chodzi o deskę rozdzielczą i konsolę centralną, wprawne oko szybko zauważy podobieństwo do Fiata Pandy . Co może w pierwszej chwili razić, to dosyć siermiężne przełączniki. Wyraźne krawędzie na desce rozdzielczej, wykończenie w 3 kontrastujących kolorach oraz ostre kąty elementów tapicerki drzwi nadają wnętrzu dynamizmu. Jest to jednak skutecznie stłumione przez czarne, proste, nudne guziki. I to radio... To jakby cofnąć się w czasie o 10 lat. Te elementy trochę rozczarowują. Drobiazg, to prawda, ale drobiazg, który mamy ciągle przed oczami. Biorąc pod uwagę resztę wystroju, łatwo dojść do wniosku, że tu można było bardziej "zaszaleć".
Ergonomia nie budzi zastrzeżeń. Wszystko jest pod ręką. Dobrym rozwiązaniem jest umieszczenie przełączników do otwierania szyb centralnie, tuż obok drążka zmiany biegów. W pierwszym momencie możemy być zagubieni, przeszukując nerwowo boczek drzwi. Kiedy się już przyzwyczaimy, docenimy wygodę takiego rozwiązania.
Wygodne są również fotele, obszyte dobrej jakości materiałami. Dzięki odpowiedniemu wyprofilowaniu, choć na takie nie wyglądają, zapewniają niezłe trzymanie boczne. Stosunkowo dużo miejsca nad głową, pozwala wygodnie podróżować nawet wyższym kierowcom. Siedzi się dosyć wysoko, co akurat może być zaletą podczas wykonywania miejskich manewrów.
Zaskakująco dużo miejsca ma pasażer. Nawet przy maksymalnym przesunięciu fotela do przodu, wciąż zostaje dużo przestrzeni na nogi. Gdyby jeszcze konsola centralna była trochę węższa... Dla odmiany, z tyłu raczej ciasno. Ford twierdzi, że nowym Ka mogą wygodnie podróżować cztery dorosłe osoby. My nie polecamy takiej konfiguracji. Nie chodzi jedynie o ilość miejsca na nogi. Szybko opadająca linia dachu, skutecznie ogranicza przestrzeń nad głowami i sprawia, że wyższe osoby nie mają czego szukać na tylnej kanapie.
Ilością schowków Ka nie rozpieszcza. W drzwiach mała kieszeń, dosyć skromny schowek przed fotelem pasażera i podstawka na litrową butelkę w tunelu środkowym. To prawie wszystko, bo fajnym dodatkiem są za to trzy małe "kieszonki" z elastycznej siatki. Jedna tuż za lampką oświetlenia wnętrza w podsufitce i dwie w dolnej części konsoli centralnej. Dzięki nim, nawet podczas agresywniejszej jazdy, takie drobiazgi jak telefon komórkowy czy odtwarzacz mp3, nie będą fruwały po całym wnętrzu. A skoro już mowa o odtwarzaczach, warto wspomnieć, że Ford opcjonalnie montuje gniazdo USB u podstawy konsoli centralnej, dzięki któremu możemy słuchać swojej ulubionej muzyki za pośrednictwem samochodowego systemu audio. Bagażnik większy niż można by oczekiwać. 224 litry w tak małym aucie, to całkiem niezły wynik.
Bez wątpienia, wnętrze było projektowane z myślą o młodych pasażerach. Kiedy oglądamy zdjęcia, może nam się wydawać zbyt nachalne, jednak "na żywo" zupełnie nie przytłacza. Wręcz przeciwnie. Wnętrze Ka energetyzuje, a stylistyka stwarza wrażenie, że jedziemy dużo szybszym samochodem, niż nam się zdaje.
Dostępne są dwa silniki - benzynowy o pojemności 1.2 litra i mocy 69KM oraz 1.3-litrowy TDCi ze swoimi 75KM. Liczby nie kłamią, Ka na torze wyścigowym się nie spełni. Do jazdy po mieście powinno jednak wystarczyć. My prowadziliśmy tylko Ka z silnikiem benzynowym.
Jakie są pierwsze wrażenia? Cóż, szczerze trzeba przyznać, że nie jest to dynamiczna jednostka. Oczywiście, po krótkim "treningu", można się przemieszczać bardziej agresywnie, ale wymaga to sprawnego żonglowania biegami. Co należy zaliczyć na plus, to fakt, że silnik oddaje moc bardzo płynnie, bez wyraźnych skoków.
Oba silniki współpracują z manualną 5-ciostopniową skrzynią biegów. Ford zapowiada, że dla kierowców ze "sportowym" zacięciem będzie oferował Ka z silnikiem benzynowym z nieco wyższym przełożeniem przekładni głównej. Pozwoli to może nieco pełniej wykorzystać możliwości tego małego silnika.
A jak wygląda spalanie? Ka mieści się w średniej dla swojej klasy. Deklarowany przez Forda apetyt na paliwo w mieście nie powinien przekroczyć 6,3l dla silnika benzynowego oraz 5,2l dla silnika TDCi. Po za miastem jest to odpowiednio 4,4l oraz 3,7l. W trybie mieszanym otrzymujemy wartości 5,1l dla jednostki benzynowej oraz 4,2l dla turbodiesela. Spalanie dla silnika benzynowego kształtowało się mniej więcej tak, jak przedstawia to producent. Zakładamy więc, że podobnie jest z dieslem .
Za punkt honoru, szefostwo Forda postawiło sobie, aby nowe Ka dawało co najmniej tyle samo frajdy z jazdy, co jego pierwsza generacja. Nowe Ka jest jednak wyższe od poprzednika o około 10cm, co bez wątpienia mogłoby wpłynąć negatywnie na szybkie pokonywanie zakrętów. Aby zredukować przechyły boczne, zdecydowano się zastosować stabilizator w tylnej belce oraz wzmocnić mocowania tulei gumowo-metalowych zawieszenia. I trzeba przyznać, że Ka prowadzi się dobrze. Mieliśmy przyjemność męczyć małego Forda na krętych "górskich" drogach Ibizy i ani razu nie poczuliśmy objawów nadchodzącej choroby morskiej. Nawet przy szybkim wchodzeniu w ostry zakręt, czuliśmy się pewnie. Znosił naprawdę wiele, niezmiennie dając poczucie kontroli.
A skoro już mowa o kontroli... Ford seryjnie montuje elektryczny układ wspomagania. Ma on m.in. za zadanie odpowiednio "dawkować" siłę wspomagania w zależności od prędkości samochodu. I to jest element, który chyba nie do końca się sprawdza. Jedno z pierwszych doznań, to za słabo działające wspomaganie przy małych prędkościach. Co więcej odnieśliśmy wrażenie, że sposób działania wspomagania za bardzo wpływa na dobre prowadzenie w zakrętach , o którym była mowa wyżej. Wydaje się subtelnie przekłamywać ruchy kierownicy, niepotrzebnie odbierając poczucie kontroli.
Duży plus należy się inżynierom za zestrojenie zawieszenia. Ford przyznaje, że pracy nad tym elementem poświęcił dużo czasu i jest z niego dumny. Sprężyny i amortyzatory dobrano idealnie. Ka naprawdę dobrze trzyma się drogi i dzielnie znosi wertepy. Nie jest ani za twardo, ani za miękko - osiągnięto bardzo trudny kompromis. Dobra robota.
Na koniec dwa słowa o głośności silników. Szczerze mówiąc, byliśmy trochę zaskoczeni poziomem hałasu, jaki produkują. O ile głośniejsze pomruki silnika benzynowego mogą przypaść do gustu, to klekot diesla jest zbyt donośny. Chociaż samochody, którymi jeździliśmy "przeżyły" 4500km ciągłych testów, nie jest to wystarczającym usprawiedliwieniem.
Nowy Ford Ka to naprawdę fajny samochód. Miejski . Adresowany jest szczególnie do młodych osób. Dynamiczna, nowoczesna stylistyka nadwozia i wnętrza. Dużo miejsca i wygodnie z przodu oraz całkiem spory bagażnik. Wysoko umieszczone fotele oraz małe gabaryty zewnętrzne ułatwią parkowanie i przedzieranie się przez korki. Silniki, które na warunki miejskie w zupełności wystarczą, jednocześnie nie rujnując budżetu oraz bardzo dobre właściwości jezdne. Dopóki będziemy użytkować Ka zgodnie z jego przeznaczeniem, spełni się doskonale.
Nie byłoby wielkim błędem wprowadzenie do oferty mocniejszego silnika benzynowego. W Fiacie 500 dostępny jest na przykład 100-konny 1,6l. Kierowcy, dla których tabela emisji CO2 nie jest lekturą obowiązkową z pewnością doceniliby takie urozmaicenie.
Nie są jeszcze znane ceny nowego Ka w Polsce. Ford zamierza je przedstawić na przełomie listopada i grudnia.
Bartosz Sińczuk