Przez ponad pięć dekad rynkowej obecności, mury fabryk w wielu miastach opuściło około 50 milionów Golfów. To potężna liczba, o której marzy każdy producent. W ostatnich latach popularność niemieckiego przeboju nieco osłabła na rzecz T-Roca i Tiguana, ale wyniki sprzedaży wciąż Golfa dają powody do zadowolenia. Jak się sprawdza nowa wersja kultowego modelu GTI? Bez niego nie byłoby całęgo segmentu sportowych miejskich i kompaktowych samochodów.
Najnowszym wcieleniem Golfa jeździliśmy w różnych warunkach. Z podstawowym 1.5 eTSI mierzyliśmy się już w polskich realiach. Clubsportem i eRką na torze Dekry, a teraz nadszedł czas na codzienność z GTI. Gdy debiutował w 1976, miał pod maską wolnossące 1.6 o mocy 110 KM. Po sześciu latach zaimplementowano 1.8 112 KM, a w kolejnej generacji pojawił się wariant G60 z kompresorem. Turbo to melodia czwartego wcielenia. Legendarne 1.8 T napędzało większość modeli koncernu i stanowiło nie lada gratkę dla miłośników tuningu. Podniesienie mocy z fabrycznych 180 do 300-350 KM, nie było szczególnym wyzwaniem dla doświadczonego fachowca. Od Golfa V (2003) mamy na stanie 2.0 TSI. Jego początki nie były łatwe z uwagi na spore zużycie oleju, ale po latach sytuację opanowano. To motor z dużym potencjałem, sporym zapasem momentu obrotowego i podatnością na dalsze modyfikacje. W eRce oferuje aż 333 KM pozwalając na sprint do setki w 4,6 sekundy.
W sprzedaży są aż trzy sportowe odmiany Golfa: GTI, Clubsport i R. Żaden z producentów nie oferuje aż tylu usportowionych wariantów. Nie trzeba jednak sięgać po najmocniejszy i najdroższy, by zaznać smaku niemieckiej definicji podniesionego poziomu endorfin. Flagowy zapewnia 333, słabszy 300, a klasyczne GTI 265 KM. O 20 koni więcej względem poprzednika. Do tego dokładamy 370 Nm, seryjnie oferowane dwusprzęgłowe DSG i otrzymujemy receptę na żwawy, ochoczo reagujący na polecenia kierowcy wóz.
Tutaj na niedobory mocy nie możemy narzekać. Maksymalny moment obrotowy dostępny jest już od 1600 obr./min, ale najwięcej frajdy daje utrzymywanie wskazówki obrotomierza powyżej 3,5 tysiąca obrotów. Wtedy reakcja na gaz jest najlepsza, a wyprzedzanie kolumny ciężarówek wchodzi w nawyk. Mocne dociskanie gazu wiąże się z przyjemnym wbijaniem w fotel i żwawym ruchem wskazówki prędkościomierza. Pierwsza setka pojawia się na liczniku po 5,9 sekundy (0,4 s lepiej od poprzednika). Powyżej 100 km/h, Volkswagen wciąż ochoczo przyspiesza, nawet przy autostradowych prędkościach. Prędkość maksymalna wynosi aż 250 km/h.
Co ważne, konstruktorzy popracowali nad usztywnieniem konstrukcji. W stosunku do wcześniejszego wcielenia zakres resorowania wzrósł o kilka procent i jest to wyczuwalne. Inżynierowie postanowili pozostawić elektroniczną szperę znaną z Golfa VII TCR i nowy układ zarządzający dynamiką jazdy. Pewność prowadzenia w ciasnych zakrętach nie pozostawia wiele do życzenia. Na nierównych drogach auto potrafi lekko podskoczyć, wprowadzając odrobinę nerwowości, ale sytuację wyjaśnia pewny chwyt kierownicy. Sytuacja się nieco uspokaja, jeśli powrócimy z trybu Sport do Comfort. Na równym asfalcie Volkswagen zachowuje się niczym przyklejony do nawierzchni. Nie robią na nim wrażenia delikatne błędy kierowcy w łukach. W razie konieczności, z pomocą przychodzi wydajna elektronika.
Nieźle oceniamy układ kierowniczy z progresywnym wspomaganiem oraz wyciszenie kabiny przy wysokich prędkościach. GTI nie przejmuje się też zanadto bocznymi podmuchami wiatru. Należy także wspomnieć o zużyciu paliwa, które jest uzależnione od stylu jazdy. Agresywne traktowanie pedału gazu skutkuje konsumpcją na poziomie 12-15 litrów. Wystarczy jednak ustawić moduł komfortowy i nieco zwolnić, by na ekranie komputera pokładowego pojawiły się wyniki rzędu 8 litrów w trasie. Musimy też zaznaczyć, że Golf w stonowany sposób informuje otoczenie o swoim potencjale. Czasem układ wydechowy lekko strzeli i pomruczy basowym dźwiękiem. Bez szaleństw i męczenia dla ucha. Czasy wulgarnych wydechów przeminęły.
Ósme wcielenie Golfa bazuje na zmodernizowanej platformie modułowej MQB będącej filarem dla obecnych i przyszłych modeli koncernu. Dzięki temu udało się zaimplementować najnowsze rozwiązania technologiczne w kompaktowym wozie. W dwóch rzędach przestrzeni jest pod dostatkiem dla czterech rosłych osób, choć z tyłu wysokim osobom może brakować centymetrów przed kolanami. Bagażnik nie wybija się ponad segmentową średnią, ale okazuje się ustawny i praktyczny – haczyki i siatki. Mieści 380-1230 litrów.
Materiały są wysokiej jakości i pasują bardziej do klasy premium, niż przedstawiciela klasy kompaktowej. W GTI dostajemy nastrojowe, LED-owe podświetlenie niektórych paneli, tapicerkę w kratę i wykończenie w stylu fortepianowym, na którym błyskawicznie uwidaczniają się odciski palców. Warto mieć pod ręką szmatkę z mikrofibry. Wyróżniają się też dobrze wyprofilowane fotele z logo GTI. Krata przywołuje na myśl modele z przełomu lat 80. i 90. Szkoda, że zabrakło konstruktorom fantazji na więcej smaczków.
Dodatkowo, pokład można wzbogacić automatyczną klimatyzacją regulowaną w trzech strefach, 10-calowym ekranem przed oczami kierowcy oraz 13-calowym wyświetlaczem w centralnej części. Co ciekawe, panel z włącznikiem świateł też ma obsługę dotykową. Monitor w centrum kokpitu można swobodnie personalizować. Przekonuje przejrzystym menu i atrakcyjną szatą graficzną. Łączy się z internetem i pozwala korzystać z aplikacji przeniesionych ze smartfona. Nowość stanowi wyświetlacz przezierny, sterowanie głosowe systemem Discovery Media Pro, jak również używanie smartfona w charakterze klucza. Wystarczy ściągnąć odpowiednią aplikację i stworzyć zaufany profil użytkownika. Natłok rozmaitych funkcji sprawia, że pokładowa aklimatyzacja potrwa trochę dłużej, niż w bardziej analogowych samochodach.
Siłą emblematu GTI od zawsze była uniwersalność. Od dekady, moc w tym modelu rośnie powoli, choć 265 KM z powodzeniem zaspokoi większość kierowców. Auto jest komfortowe na co dzień i potrafi rozgrzać emocje na górskich serpentynach. Nie zawiedzie również na torze i polecamy się tam wybrać. Chociażby po to, by przekonać się o własnych umiejętnościach i zmierzyć się ze słabościami. Trening czyni mistrza. I jeszcze kilka słów o cenie. Volkswagen Golf GTI startuje z pułapu 176 490 zł (promocja grudniowa), ale warto zabezpieczyć dodatkowe 30-35 tysięcy złotych na dodatki z zakresu bezpieczeństwa i komfortu. Nie jest tanio, jednak to wymierający segment i pozostaje się cieszyć, że wciąż mamy w repertuarze takie maszyny.