Opinie Moto.pl: VW ID.7 GTX. Ile w nim sportu? Sprawdzamy na publicznych drogach

GTX-y zaczynają coraz mocniej rozpychać się w cenniku Volkswagena, choć klasyczne, spalinowe GTI też w nim znajdziemy. To Polo i Golf, którego specyfikacja po liftingu właśnie debiutuje nad Wisłą. Przyszłość ma należeć do elektryków, a flagowy ID.7 rzuca rękawice markom z metką premium.

ID.7 zdążyliśmy poznać kilkukrotnie. Podczas prezentacji statycznych, a później przy okazji pierwszych jazd za granicą i w Polsce. Model zrobił na nas niezłe wrażenie. Przede wszystkim komfortem i wyciszeniem wnętrza. Wielokonturowym masażem i stosunkowo niskim zapotrzebowaniem na energię. Przy okazji solidnymi osiągami i przestronnym przedziałem pasażerskim.

Zobacz wideo Jeździłem nowym Volkswagenem ID.7 - jest oszczędniejszy niż Passat w Dieslu [MATERIAŁ WYDAWCY MOTO.PL]

Gabaryty Volkswagena ID.7 robią wrażenie

ID.7 sedan i Tourer należą do największych przedstawicieli gatunku. Weźmy to pod uwagę, jeśli zamierzamy poruszać się po zatłoczonym mieście. Karoseria rodzinnego wariantu mierzy 496 cm długości, 186 szerokości i 153,5 wysokości. Rozstaw osi ustalono na poziomie 297 cm. Więcej od nowego Passata o 13 cm! Niemcy nastawiają się na klientów ceniących komfort i szukających alternatywy dla dalekobieżnych kombi. Komfort i relaks na pierwszym planie.

Do tego, w subiektywnej ocenie, Tourer jest bardziej wyrazisty od liftbacka. Na żywo wygląda obiecująco. Zwłaszcza jeśli spojrzymy na przód z adaptacyjnymi reflektorami LED Matrix. Ciekawie też prezentuje się tył z podświetlonym emblematem i czerwoną, diodową listwą. Przywodzi na myśl Tiguana i Touarega. W standardzie auto osadzono na 20-calowych kołach. Za dopłatą dostępne jest rozmiar 21. Czarne elementy karoserii zyskały wykończenie na wysoki połysk. Nieźle to koreluje z czerwonym lakierem. Z białym nieco bardziej dyskretnie.

Volkswagen ID.7 GTX zapewnia dużo komfortu i odrobinę sportu

340 to liczba zarezerwowana dla Volkswagena. Dokładnie tyle koni mechanicznych ma hybrydowy Touareg R i tyle znajdziemy pod maską ID.7. Podobne parametry będzie rozwijał Golf R. Oczekując więcej, musimy zgłosić się do konkurencji. To jednak wartości wystarczające do żwawego połykania kilometrów.

Volkswagen postanowił zainstalować w ID.7 dwie jednostki elektryczne, których moc systemowa wynosi 340 KM i 560 Nm. Całość trafia na koła obu osi poprzez wiskotyczne sprzęgło typu Haldex. Klasyka gatunku. Na prostych odcinkach, GTX ochoczo nabiera prędkości. Odczucia są naprawdę przyjemne. Sprint do setki trwa 5,5 sekundy, a wskazówka prędkościomierza kończy bieg na 180 km/h. Istotne, że mamy do czynienia z pełnokrwistym elektrykiem, zatem spore pokłady momentu obrotowego otrzymujemy od chwili ruszenia. Z łatwością będziemy też przeprowadzać manewry wyprzedzania. Szkoda, że nie pomyślano o syntetycznym dźwięku z głośników dla tej sportowej wersji.

Volkswagen ID.7 GTX
Volkswagen ID.7 GTX fot. Piotr Mokwiński

Względem bazowej, 286-konnej odmiany, GTX jest osadzony o kilkanaście milimetrów niżej, ma trochę sztywniejsze nastawy zawieszenia, ale wciąż oferuje dużą dawkę komfortu. Na 21-calowych felgach nie przejmuje się zbytnio ubytkami w asfalcie. Nie robią też na nim większego wrażenia poprzeczne przeszkody, choć przed nimi warto wyraźnie zwolnić.

Nieco więcej wyobraźni musimy natomiast zachować w ostrych łukach. Tutaj dochodzą do głosu prawa fizyki i masa własna ID.7 przekraczająca 2300 kilogramów. Brak mu zwinności Golfa GTI, choć pewnie taki chciałby być. Niemniej, pewność prowadzenia to i tak sporo frajdy. W tym aspekcie większość elektryków tej wielkości może pozazdrościć. Korzystnie też przedstawia się zużycie prądu. W cyklu mieszanym, bez większych trudności osiągniemy wyniki rzędu 18-19 kWh na 100 kilometrów. Jednosilnikowy ID.7 zużyje 2-3 kWh mniej.

Należy jeszcze wspomnieć o ładowaniu. Jeśli korzystamy z ładowarki prądu zmiennego o mocy 11 kW, tankowanie od 0 do 100 procent zajmie 7,5 godziny. Takie urządzenie możemy zainstalować w domu. Jeśli jednak podłączymy się do szybkiego urządzenia transmitującego nawet 200 kW, uzupełnianie energii od 5 do 80 proc. zajmie zaledwie 26 minut. Co ważne, już po około 8 minutach zyskujemy dodatkowe 100 km zasięgu.

Ile przejedziemy kilometrów na pełnym zbiorniku? W stosunku do podstawowej specyfikacji (77 kWh), GTX otrzymał akumulator o pojemności 86 kWh netto. Trochę więcej, co przekłada się na większy kilometraż. Przy oszczędnym traktowaniu i korzystaniu z rekuperacji, licznik zatrzyma się na 400-450 km. Spokojna jazda autostradą pozwoli na pokonanie dystansu między Warszawą a Poznaniem.

Niezłe fotele i relaksacyjny masaż sprawiają, że podróż Volkswagenem ID.7 jest wygodna

Kto miał sposobność obcowania z innymi przedstawicielami rodziny ID, odnajdzie się w nowym VW bez problemu. Najważniejsze, że auto zapewnia mnóstwo przestrzeni w dwóch rzędach. Z tyłu bez trudu założymy nogę na nogę. Byłoby jednak nieco wygodniej, gdyby konstruktorzy umieścili siedzisko trochę niżej. Z przodu wrażenie robi na nowo opracowany masaż. Jest wielokonturowy i po raz pierwszy w samochodzie z Wolfsburga potrafi się zaopiekować okolicami miednicy. Jakkolwiek by to nie brzmiało, efekt jest nad wyraz satysfakcjonujący.

Względem bazowych odmian, tutaj możemy liczyć na bardziej efektowne fotele z materiałowym wypełnieniem. Ręczna regulacja dotyczy podstawowego wyposażenia. Za dopłatą otrzymamy skórę, elektrykę i panoramiczny dach z możliwością zawiadywania przejrzystością. W kategorii dodatków możemy się delektować czerwoną nicią i nielicznymi dekorami utrzymanymi w tym samym odcieniu. Skromnie.

Docenimy natomiast okazały bagażnik, który w standardowej konfiguracji pochłonie 605 litrów. Po złożeniu asymetrycznego oparcia drugiego rzędu możliwości przewozowe rosną do 1714 l. Dodatkową korzyść stanowi instalacja haka holowniczego i możliwość ciągnięcia przyczepy o masie 1000 kilogramów. Niezbyt imponujący wynik.

Volkswagen ID.7 GTX
Volkswagen ID.7 GTX fot. Piotr Mokwiński

Niemcy mierzą wysoko, co potwierdza lista udogodnień. ID.7 zakrawa o kategorię premium. Tutaj nie ma miejsca na oszczędności, czy wyposażeniowe braki. Auto w wersji GTX jest niemal kompletnie wyposażone. VW przygotował liczne gadżety z zakresu komfortu i bezpieczeństwa. Na pierwszy plan wybija się duży ekran dotykowy (15 cali) obsługujący nawigację analizującą bieżące natężenie ruchu, zestaw kamer 360 stopni, a także wydajne nagłośnienie sygnowane przez firmę Harman Kardon. Kombajn multimedialny zyskał nowe menu, którego poznanie zajmie dłuższą chwilę. Nie jest przesadnie intuicyjny, co wynika z przeładowanego menu.

Mamy też przezierny wyświetlacz z rozszerzoną rzeczywistością czy automatyczną klimatyzację regulowaną w trzech strefach. Na pokładzie VW próżno szukać fizycznych przełączników. Jest za to sztuczna inteligencja zastępująca nam rozmówców gatunku homo sapiens. ID.7 potrafi też odtworzyć poprzednie parkowanie w zakresie 50 metrów (Park Assist Plus).

Pierwsze sztuki Volkswagenów ID.7 GTX pojawia się w najbliższych tygodniach

ID.7 GTX jest kolejnym po ID.4 i ID.5. Gamę uzupełni jeszcze ID.3 oraz ID.Buzz. Hipsterskiego busa wypatrujemy z wypiekami na policzkach. Tymczasem, sportowe żądze musimy zaspokoić lekko podrasowaną limuzyną lub rodzinnym kombi. Niemcy dopieścili swojego flagowca i wysoko zawiesili poprzeczkę. Mimo umiarkowanie dynamicznego charakteru możemy rozpływać się nad przestrzenią i komfortem. Napęd na obie osie poprawi bezpieczeństwo na śliskich nawierzchniach, a delikatnie utwardzone zawieszenie pozwoli nieco szybciej wchodzić w ostre łuki.

Poza tym to wciąż bezpieczny i rodzinny wóz. Z szeregiem elektronicznych asystentów i odpowiednio sprężystym układem resorującym. Trzeba jednak na VW przygotować sporo pieniędzy. O ile bazowy ID.7 został wyceniony na 267 690 zł, o tyle GTX to już wydatek na poziomie 310 290 zł. Tourer wymaga skromnej dopłaty – 4 tysiące zł. Więcej o tym modelu napiszemy, gdy fizycznie pojawi się na polskich drogach.

Volkswagen ID.7 GTX
Volkswagen ID.7 GTX fot. Volkswagen
Więcej o: