Opinie Moto.pl. Lexus LBX z przytupem debiutuje w Polsce. Już rozbija bank. Cena?

Zanim jeszcze oficjalnie pojawił się w salonach, zamówienia na niego złożyło około 1000 klientów nad Wisłą. Szykuje się kolejny bestseller. Japończycy zamierzają sprzedawać rocznie około 25 tysięcy sztuk na Starym Kontynencie. Postanowiliśmy przyjrzeć się temu crossoverowi z bliska.

Jest najmniejszy w gamie, a technologicznie bazuje na Yarisie Crossie. Tutaj jednak mamy do czynienia z klasą premium i odpowiednimi materiałami potęgującymi to wrażenie. Pośród konkurencji trudno szukać równie małego przedstawiciela gatunku. Dodatkowo, Lexus stawia na wyraziste kolory i dach odcinający się od lakieru karoserii. Możemy zdecydować się na Passionate Yellow, Ruby Reed, Dark Blue czy Sonic Copper.

Zobacz wideo Miejski Lexus LBX w oku kamery. Przyjrzeliśmy mu się z bliska [autopromocja]

LBX ma 419 cm długości, 182,5 szerokości i 156 wysokości. Rozstaw osi ustalono na poziomie 258 centymetrów. Gabaryty w sam raz do miasta. Do tego dokładamy reflektory LED, felgi w rozmiarze 18 cali i prześwit na poziomie 22 cm. Zestaw odpowiedni do walki z wysokimi krawężnikami i zapadniętymi studzienkami. Trzeba przyznać, że konstruktorom udało się odciąć stylizacyjnie od pokrewieństwa z Yarisem. Lexus wygląda stylowo i przyciąga uwagę postronnych osób.

Statyczną premierę zlokalizowano w dość ruchliwym miejscu, nieopodal dworca kolejowego. Wyraziste kolory generowały pytania przypadkowych osób. Ta narracja konstruktorska przyniosła efekt w dość dużej liczbie zamówień.

Lexus oferuje oszczędny zestaw napędowy

W kategorii silnikowej, wybór został ograniczony do jednej opcji. Z drugiej strony, klienci Lexusa od lat upodobali sobie hybrydy. Taka też wylądowała w tym modelu. Choć może stwarzać pozory żywcem przeniesionej z Yarisa, wprowadzono w niej wiele zmian, na lepsze. Przede wszystkim, dołożono wałek, by niewielki motor pracował harmonijnie i nie przenosił wibracji do kabiny.

Inżynierowie postawili na wolnossący 1.5 R3 wspierany przez jednostkę elektryczną. W odmianie z przednim napędem, moc systemowa wynosi 136 KM. Biorąc pod uwagę masę własną na poziomie 1300 kilogramów, taki zestaw z powodzeniem sprawdzi się w mieście. Lexus FWD przyspiesza do setki w 9,2 sekundy i rozpędza się do 170 km/h. Zużywa też skromne porcje paliwa. W średnim rozrachunku producent podaje wyniki rzędu 4,4-4,7 litra.

Bardziej wymagający klienci, a to spora grupa decydująca się na topowe specyfikacje (około 60 procent), wybiera odmianę E-Four. Tutaj przy tylnej osi umieszczono niewielki silniczek elektryczny rozwijający 6,5 KM i 52 Nm. Wystarczy, by na śliskiej nawierzchni wspomóc trakcję. Z uwagi na dodatkowe 80 kilogramów, nieznacznie pogorszyły się osiągi. Wariant 4x4 przyspiesza do setki w 9,6 sekundy i zużywa o 0,2-0,3 l więcej w średnim rozrachunku.

Podczas mobilnej przygody z tym modelem na polskich drogach, będziemy mogli zdradzić więcej szczegółów dotyczących zużycia paliwa. Niemniej, doświadczeni innymi samochodami Toyoty i Lexusa, możemy śmiało przypuszczać, że hybrydowy tandem w mieście sprawdzi się bez zarzutu, a na autostradzie zaprezentuje się ze strony bardziej paliwożernego. Na to jednak musimy jeszcze chwilę poczekać, choć pierwsze sztuki już płyną do naszych salonów sprzedaży.

Lexus LBX w Polsce
Lexus LBX w Polsce fot. Piotr Mokwiński
Lexus LBX w Polsce
Lexus LBX w Polsce fot. Piotr Mokwiński

Lexus LBX - wnętrze. Kabina Lexusa to 2+2

Nie ma sensu się oszukiwać, że LBX sprawdzi się w roli pełnowartościowego auta rodzinnego. Taką funkcję pełnią większe modele – UX, NX i RX. W najmniejszym w gamie crossoverze otrzymujemy sporo przestrzeni w pierwszym rzędzie. Fotele są całkiem wygodne, a ich uformowanie nie zachęca do sprawdzania praw fizyki na górskich serpentynach. Wyraźnie mniej miejsca jest z tyłu. Osoby o wzroście przekraczającym 180 cm, będą cierpieć na niedobór centymetrów przed kolanami. Przyzwoicie za to przedstawia się bagażnik. Mieści 402 litry i cechuje się wysoką ustawnością. Z powodzeniem pochłonie dwie duże walizki, zatem weekendowa wyprawa urlopowa stanie się jak najbardziej możliwa.

Klasa premium to przede wszystkim materiały wykończeniowe. Na te w Lexusie nie możemy narzekać. Znaczna część tworzyw jest miękka i przyjemna w dotyku. Trudno odnieść wrażenie, byśmy mieli jedynie styczność z przypudrowaną Toyotą. To pełnokrwisty Lexus z całkiem bogatym wyposażeniem i dość swobodną możliwością aranżacji kolorystycznej. Miło, że mamy kilka wariantów pokrycia tekstylnego. W bazowej wersji możemy liczyć na zwykły materiał. Wyżej w hierarchii plasuje się syntetyczna skóra dostępna w kolorze białym, czarnym lub w dwóch odcieniach brązu.

Już w podstawowej specyfikacji, otrzymujemy zestaw cyfrowych wskaźników. Wstęp do świata japońskiego premium oznacza ekran o przekątnej 12,3 cala. Jest czytelny, a grafika przyjemna. Centralny wyświetlacz w standardowej wersji ma 9,8 cala. W bogatszych specyfikacjach otrzymujemy multimedia uzbrojone w audio sygnowane przez firmę Mark Levinson, niezłej klasy kamerę cofania ze spryskiwaczem i bezprzewodową łączność ze smartfonami opartymi na Android Auto i Apple CarPlay. O atmosferę (tak producent przedstawia poszczególne specyfikacje) dba ambientowe oświetlenie LED (50 kolorów) oraz indukcyjna ładowarka.

Lexus LBX w Polsce
Lexus LBX w Polsce fot. Lexus
Lexus LBX w Polsce
Lexus LBX w Polsce fot. Lexus

Lexus tworzy nowy segment

Podczas, gdy większość producentów stawia na SUV-y kompaktowe i wyższe klasy, Japończycy uznali, że należy wypełnić kolejną niszę. LBX wkrótce zacznie komponować się z miejskim krajobrazem. Stylowo, barwnie i dość ekologicznie.

Ma szereg argumentów, by się nim zainteresować, ale też nie jest pozbawiony wad. Czuć w nim ducha premium według japońskiej definicji i to dla wielu zapewne wystarczy, by wybrać się na jazdę próbną i sfinalizować umowę. Ceny LBX-a startują z poziomu 139 900 zł. Topowa specyfikacja wiąże się z wydatkiem przekraczającym 200 tysięcy zł. Materiał powstał podczas polskiej prezentacji. Zdjęcia wnętrza wzięliśmy z oficjalnej strony prasowej producenta.

Lexus LBX w Polsce
Lexus LBX w Polsce fot. Lexus
Więcej o: