Passat to wciąż jeden z najlepiej sprzedających się modeli Volkswagena w Europie. Od dekad ceniony za przestronność i praktyczność oraz rozsądną cenę samochód, dziś dostępny jest już tylko w najbardziej rozchwytywanym nadwoziu, czyli w kombi. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że pewien ważny etap w dziejach motoryzacji trwa, bo wciąż możemy kupić Passata w kombi z TDI pod maską. Dziewiąta generacja zdecydowania różni się od swojego poprzednika, ale ciężko powiedzieć, żeby była zaskakująca, zwłaszcza widząc, w którą stronę zmierzają inne modele niemieckiego producenta.
Nadwozie nowego Passata wydłużyło się o 14 cm i mierzy teraz niespełna 4,92 m, a więc praktycznie tyle samo, co nadwozie Audi A6 Avant. Pasażerowie zasiadający w tylnym rzędzie siedzeń otrzymają dodatkowe 5 cm miejsca na nogi, bo właśnie o tyle zwiększył się rozstaw osi, co z dużym prawdopodobieństwem było podyktowane koniecznością zmieszczenia większej baterii dla napędu typu PHEV. Faktycznie, w tylnym rzędzie siedzeń, na wygodę nie będą narzekać nawet wysokie dorosłe osoby. Bagażnik pomieści bagaż całej rodziny na wakacyjny wyjazd, a jego pojemność to 690 litrów. Pod względem przestronności nowy Passat wypada naprawdę dobrze.
Nadwozie poprzedniej generacji charakteryzowało się prostymi liniami i ostrymi kształtami. Nowy Passat zrywa zupełnie z tą stylistyką. Nadwozie jest obłe, pełne zaokrągleń i łagodnie narysowanych linii. Przednie reflektory są smukłe i przywodzą na myśl dobre właściwości aerodynamiczne nadwozia. Światła do jazdy dziennej umieszczone w górnej części reflektorów płynnie przechodzą w poziomą listwę LED. Zabieg łączenia świateł obecny jest także w tylnej części. Nowy Passat wygląda zgrabnie i elegancko, lecz brakuje mu wyrazistości. Mam jednak świadomość, że właśnie taki ma być to samochód. W konfiguratorze natomiast znajdziemy całkiem szeroki wybór felg w rozmiarach od 16 do 20 cali oraz 8 odcieni lakierów.
Wnętrze nowego Passata jest równie stonowane co nadwozie, a pierwsze skrzypce gra ekran centralny, który w testowanej przeze mnie wersji miał przekątną 15 cali. Ba zowy ma niecałe 13. Nowy system infotainment, który miałem okazję już sprawdzić w elektrycznym ID.7, to duży krok do przodu pod względem wydajności i płynności. Wiele możliwości personalizacji i ustawień początkowo przytłaczają, ale na dłuższą metę trzeba potraktować je jako zaletę. Wciąż jednak znalezienie ustawień bądź funkcji, do których sięgamy rzadziej, może być żmudnym zadaniem.
Nowy inteligentny asystent głosowy (w zasadzie asystentka głosowa) IDA może pomóc z obsługą wielu pokładowych funkcji, a w dodatku, zintegrowano ją z narzędziem ChatGPT, które czyni ją jeszcze bardziej inteligentną. Czasem przetwarzanie komend trwa nieco dłużej, ale to właśnie IDA poinformowała mnie o tym, że w moim egzemplarzu nie ma możliwości wyboru trybu jazdy. Większość asystentów wygenerowałoby w tym przypadku odpowiedź w stylu "Nie rozumiem, co do mnie mówisz".
Coraz większe ekrany to norma, ale Volkswagen pokazał także, że słucha swoich klientów. A żaden z nich prawdopodobnie nigdy nie prosił o zastąpienie przycisków na kierownicy panelami dotykowymi. I tak oto na kierownicę w nowym Passacie wróciły fizyczne przyciski. Chyba że jednak nie chodzi o głos klientów, a o zmiany w regulaminach testu Euro NCAP. Od 2026 roku, aby samochód uzyskał 5 gwiazdek w zakresie bezpieczeństwa, kluczowe funkcje będą musiały być obsługiwane za pomocą fizycznych przycisków.
Na jakość wykończenia nie można narzekać. Materiały sprawiają wrażenie dobrze spasowanych i nie wydają niepożądanych dźwięków w czasie jazdy. Wciąż jest to jednak średnia półka, więc znajdziemy tu sporo plastików.
Ja narzekałem za to na sam zestaw wskaźników. Ekran jest znacznie większy niż w przypadku wspomnianego już ID.7, ale wciąż nie wykorzystuje efektywnie powierzchni za kierownicą i wygląda wręcz, jakby był niedopasowany. Konkurencja potrafi zrobić to znacznie lepiej. Sama czytelność jest wystarczająca, chociaż dużym minusem jest mała możliwość konfiguracji wyglądu zestawu informacji (są tylko dwa tryby wyświetlania). W samej grupie Volkswagena znajdziemy auta, w których cyfrowy zestaw wskaźników oferuje 5-6 różnych trybów wyświetlania.
Bazową jednostką jest układ 1.5 eTSI, czyli benzynowa miękka hybryda o mocy 150 KM. To właśnie taki napęd znajdował się pod maską egzemplarza, którym jeździłem. Jego dynamika jest zaskakująco wystarczająca, a auto dość sprawnie reaguje na wciśnięcie pedału przyspieszenia. Ten napęd z pewnością spełni wymagania sporej grupy kierowców.
Zapotrzebowanie na większą moc zaspokoją 2-litrowe benzyny o mocach 204 i 265 KM. Mocniejsza odmiana dostępna będzie z napędem na cztery koła. W przypadku 2-litrowego Diesla, otrzymamy wersje o mocach 122, 150 oraz 193 KM. Tutaj także najmocniejsza wersja występuje z napędem na cztery koła. Wszystkie wersje napędowe współpracują z 7-stopniową skrzynią biegów DSG.
Nowy Passat debiutuje także jako hybryda typu plug-in oparta na silniku 1.5 TSI. Na pokładzie znajdziemy sporą baterię o pojemności 19,7 kWh (netto), która ma zapewniać zasięg na prądzie nawet do 120 km. Taki napęd występuje w dwóch odmianach: o mocy 204 oraz 272 KM. Bateria ma pozwalać na ładowanie z mocą do 50 kW.
W najnowszej generacji Passata wprowadzono udoskonalone adaptacyjne zawieszenie DCC Pro z amorytazatorami o dwóch zaworach, zamiast jednego. Ich pracą ma sterować menadżer dynamiki pojazdu, który nie tylko reguluje pracę zawieszenia, ale także elektronicznych blokad mechanizmu różnicowego. Nowością jest zintegrowanie tego typu amortyzatorów z kolumną McPhersona. Układ DCC Pro ma na bieżąco dostosowywać parametry pracy do sytuacji na drodze oraz poleceń kierowcy. Mój egzemplarz niestety nie był wyposażony w opcjonalne zawieszenie adaptacyjne. Mimo to, prowadził się całkiem przyjemnie, choć w moim odczuciu, był nieco zbyt twardy. Kierownica natomiast stawia dość duży opór, co najbardziej czuć podczas manewrowania na parkingu. Nowy Passat otrzymał podwójne szyby z folią akustyczną, które dobrze radzą sobie z wygłuszaniem hałasu generowanego przez pęd powietrza. W kabinie jednak pojawiają się hałasy docierające z nadkoli.
Obecnie w polskim cenniku znajdziemy dwie wersje napędowe. Ceny zaczynają się od 163 390 zł za odmianę 1.5 eTSI o mocy 150 KM. Za wersję wyposażeniową Business trzeba zapłacić 178 290 zł, a za topową Elegance 193 290 zł. Passat z 2-litrowym Dieslem pod maską kosztuje 197 090 zł w wersji Business oraz 212 090 w wersji Elegance. Później pojawi się także wersja R-Line. Samochód został udostępniony w ramach testu przez firmę Volkswagen Group Polska. Firma nie miała wpływu na treść materiału.