Sprawdzałem napęd Nissana na oblodzonym odcinku Rajdu Finlandii i polu... truskawek. Żyje, samochód też

Nissan wszystko zrobił inaczej. Najpierw zbudował hybrydę, której silnik spalinowy jest tylko generatorem prądu, a później dołączył do tego zestawu mało klasyczny napęd 4x4. Władze ma tu elektronika, co może brzmi dość mało emocjonująco, ale przekonałem się na własnej skórze, że działa to wszystko całkiem sensownie.

Żeby była jasność napęd Nissana e-4orce to żadna nowość, ale dopiero teraz japoński producent postanowił zaprezentować jego pełne możliwości w warunkach, gdzie faktycznie można powiedzieć „sprawdzam". Wybór padł na Finlandię, która ma nie tylko niezliczone szutry znane z jednego z szybszych rajdów w serii WRC, ale także prawo, które pozwala legalnie jeździć po jeziorach i budować tam sezonowe tory. Czyli cały przekrój tego, co można nazwać ekstremalnymi warunkami drogowymi, idealnymi do sprawdzenia efektywności napędu na cztery koła i... opon z kolcami.

Nissan e-4orce
Nissan e-4orce guillem hernandez
Nissan e-4orce
Nissan e-4orce guillem hernandez

Miało być zamarznięte jezioro, skończyło się na polu truskawek, ale...

… i tak było owocnie, jakkolwiek by to nie brzmiało w truskawkowym kontekście. Niestety, testu na lodowym torze przygotowanym na zamarzniętym jeziorze nie udało się finalnie przeprowadzić, bo plany pokrzyżowały dodatnie temperatury niespotykane w marcu w tej części Europy. No cóż, szkoda, ale organizatorzy wybrnęli z tego całkiem sprawnie. To jak działa e-4orce, zarówno w elektryku Ariya, jak i hybrydowym X-Trailu mogliśmy sprawdzić na najszybszym odcinku specjalnym kultowego Rajdu Finlandii. Żeby było ciekawiej, szutrowa droga – w przeciwieństwie do jeziora - w całości był skuty lodem i ubitym na kamień śniegiem, a nasz przewodnik zarzucał bardzo żwawe tempo. Na koniec dnia zaś wylądowaliśmy na niewielkim, ale za to dość krętym torze ze spadkami i szczytami. Tor wydrążono na polu, pokrytym metrową warstwą śniegu, pod którym ponoć jeszcze niedawno rosły truskawki. Brzmi śmiesznie, ale to właśnie ta próba pokazała, że ta bezduszna elektronika, wcale nie jest taka bezduszna i zachowawcza, jak wcześniej sądziłem. Ale po kolei.

Nissan e-4orce
Nissan e-4orce Nissan
Nissan e-4orce
Nissan e-4orce Nissan
Nissan e-4orce
Nissan e-4orce Nissan
Nissan e-4orce
Nissan e-4orce Nissan

Jak działa e-4orce Nissana?

Technologia Nissana o nazwie e-4orce to system sterowania napędem na cztery koła stworzony dla pojazdów elektrycznych i hybryd plug-in. Litera "e" w nazwie wskazuje, że opiera się ona wyłącznie na napędzie elektrycznym. Cyfra "4" z kolei symbolizuje sterowanie napędem na cztery koła Co ciekawe konstruktorzy poszli dalej, bo e-4orce odpowiada nie tylko za sterowanie rozdziałem napędu na wszystkie koła, ale także zarządza jednostką elektryczną oraz reguluje pracę zawieszenia.

Co ciekawe, w obu przypadkach, czy to w hybrydach plug-in, czy elektrykach, to wyłącznie silniki elektryczne napędzają wszystkie koła. System e-Power oznacza, że silnik spalinowy pełni rolę generatora ładującego baterie zasilające jednostki elektryczne. To oznacza, że w X-Trailu koła napędzane są energią pochodzącą w 100 procentach z napędu elektrycznego. Zarówno Ariya, jak i hybrydowy X-Trail mają dwa silniki elektryczne, po jednym na każdą oś. Jakie zalety ma takie rozwiązanie?

Nissan zapewnia, że pozbywając się mechanicznego napędu na cztery koła, skrócił czas reakcji do jednej dziesiętnej sekundy (!), a to ma się przekładać na lepszą sterowność auta na śliskich nawierzchniach lub w momencie, kiedy koła mają różną przyczepność.

Nissan twierdzi, że system ma nie tylko szybko reagować, ale przede wszystkim przewidywać zachowania kierującego i korygować niepożądane reakcje samochodu, jak podsterowność czy nadsterowność. To wraz z funkcją minimalizowania przechyłu nadwozia ma sprawiać, że kierowca nie będzie musiał sam korygować toru jazdy - wykona to za niego elektronika. Ma to działać zarówno podczas przyspieszania, jazdy w zakręcie, jak i hamowania. Tyle teorii sprzedanej przez inżynierów, a jak to wygląda w rzeczywistości?

Nissan e-4orce
Nissan e-4orce guillem hernandez

Nissan e-4orce działa, ale co by się dzieło bez kolców?

Sporo kilometrów pokonanych zarówno elektryczną Ariyą, jak i hybrydowym X-Trail pozwoliło mi wyciągnąć kilka wniosków. Pierwszy jest taki, że hybryda w wydaniu Nissana, nie jest zbyt oszczędna. Spalanie 6,8 litra na 100 km, na spokojnie pokonanej drodze krajowej (licznikowe 100-120 km/h) to trochę za dużo – konkurencja jest oszczędniejsza. Trzeba tu jednak wziąć pod uwagę to, że nasze samochody były wyposażone w typowe dla Finlandii opony z kolcami, a trasa z lotniska do ośrodka szkoleniowego była odśnieżona. To zapewne zwiększyło średnie spalanie w granicach 0,5, a może i nieco więcej. Z drugiej strony e-Power Nissana stworzono, żeby wyjść z ograniczeń technologicznych tradycyjnych napędów spalinowych i klasycznych hybryd. I faktycznie, jazda X-Trailem mile zaskakuje.

Ten całkiem pokaźnej wielkości SUV przyspiesza do setki w zaledwie 7 sekund i ekspresowo wręcz reaguje na wciśnięcie pedału przyspieszenia. Łączną moc obu silników to 213 KM - silnik umieszczony na przedniej osi ma moc 150 kW (moment obrotowy 330 Nm), a jednostka zamontowana na tylnej osi – 100 kW (moment obrotowy 195 Nm). Auto także jest zwinne i faktycznie ponadprzeciętnie stabilne, co miałem okazji sprawdzić z kolei na odcinku Rajdu Finlandi. Mimo że droga była zupełnie oblodzona (Finowie dróg niższej kategorii nie posypują zimą chemią), a prowadzący kolumnę instruktor dość dziarsko nam przewodził, nie było ani jednego momentu, kiedy samochód myszkował, czy wykazywał podsterowność.

Zobacz wideo

Nawet podczas prób wprowadzenia go w nadsterowność, systemy przyjmowały to przysłowiowym „ziewem". Wszystko wyglądało perfekcyjnie, jak obiecano, ale tu pojawia się pytanie, ile w tym zasługi samego systemu e-4orce, a ile opon z kolcami? Tego nie jestem w stanie powiedzieć, ale w sumie X-Trail w tych warunkach był wręcz niebezpiecznie pewny i stabilny. Dlaczego niebezpiecznie? Po kilkudziesięciu kilometrach wydawało mi się już, że mogę po lodzie jechać w takim samym stylu i tempie, jak na suchym asfalcie, a to w dłuższej perspektywie może jednak okazać się zgubne. Podczas jazd testowych przekonał się o tym jeden z testujących, który wkleił się w lodową bandę na poboczu drogi. 

Nissan X-Trail zmienia oblicze po wyłączeniu systemów

Podczas zimowych testów Nissana zaskoczyły mnie jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza to różnica w prowadzeniu obu aut. Choć Ariya jest autem świetnym, dobrze wykonanym i komfortowym, to nie da się ukryć, że waży dużo, o wiele za dużo do tego, żeby nazwać ją zwinną. W jej przypadku nawet opony z kolcami i system e-4orce nie był w stanie zapobiec podsterowności na śnieżnym torze. X-Trail przy niej był jak zwiewna i filigranowa baletnica.

Nissan e-4orce
Nissan e-4orce guillem hernandez

Druga kwestia to to, co się dzieje po wyłączeniu systemów. Podjazd pod ośnieżoną górę, gdzie lewe i prawe koła znajdowały się na różnej nawierzchni, czy szybkie tempo na oblodzonej drodze nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jak to, co z X-Traila potrafił wycisnąć Max Vatanen, syn legendy rajdów i także kierowca rajdowy. Podczas przejażdżki z Finem, świat głównie podziwiałem przez boczną szybę, bo SUV Nissana zamienił się w jego rękach w pełnokrwisty driftowóz, sprawnie zamiatający tyłem i łamiący się bokiem w każdy kolejny zakręt. Rozdział mocy, mimo że tylny silnik ma mniejszy moment, wydawał się w tym przypadku wręcz idealny. A co najważniejsze, systemy dbające o trakcję były na tyle mocno uśpione, że nie "kastrowały" poślizgów i... dobrej zabawy.

Nissana e-4orce - czy warto?

Może i nie było okazji sprawdzić, jak e-4orce radzi sobie na lodowym torze, ale i tak mogę potwierdzić, że elektronika Nissana działa bardzo sprawnie, a co ważne dla przeciętnego kierowcy, nie absorbuje uwagi, ani nie wymaga szkolenia z obsługi. Wszystko, co ma zrobić kierowca, to ustawić na pokrętle umieszczonym na środkowym tunelu rodzaj nawierzchni, po jakiej właśnie jedzie, czyli podobnie jak u wielu konkurentów. Nissan co prawda porządnie namieszał z napędem X-Traila, ale przyznaje, że wyszło mu to naprawdę dobrze – no może poza... zużyciem paliwa.

Więcej o: