Jako oddany fan Peugeota i francuskiej motoryzacji nie ukrywam, że lubię wszystkie DS-y (może poza trójką) i zawsze chętnie nimi jeżdżę, a na koniec testu kluczyki oddaję niechętnie. Nie dziwi mnie też wcale, że polubiłem DS 4, skoro dzieli tyle rozwiązań z moim ulubionym 308. Jednak i dla mnie wejście do kabiny DS 4 jest jak terapia szokowa. Za każdym razem. Po drugim teście wciąż nie wierzę, że ktoś zdecydował się na tak odważny i szalony projekt w segmencie C. Inne auta tej kategorii, BMW serii 1, Audi A3 i Mercedes Klasy A, są jednak znacznie bardziej stonowane. I nie tak dobrze wykończone. Ale zacznijmy od podstaw...
DS wciąż walczy o rozpoznawalność i nie jest aż takim hitem jakby sobie zamarzyli włodarze marki. Poza Francją widujemy je sporadycznie. W Polsce na ulicach francuski styl reprezentuje głównie SUV DS 7. DS 4 to jeszcze (trzymam kciuki) samochód wręcz egzotyczny. Jak wygląda możecie zobaczyć w naszej galerii, w której w obiektywie Piotra dumnie prezentuje się DS 4 z bazowym silnikiem 1.2.
DS 4, mimo bardzo futurystycznego wyglądu, to tak naprawdę klasyczny kompakt. Mierzy 4,4 m długości, 1,83 m szerokości i 1,47 m wysokości. Rozstaw osi to 2,675 m, a bagażnik pomieści od 430 l do 1240 l. Oparto go na dobrze znanej z innych samochodów koncernu PSA platformie EMP2, którą na potrzeby DS-a usztywniono i wzmocniono.
Pamiętam, że przy poprzednim teście, kiedy przeglądałem cennik było w nim znacznie więcej pozycji. Teraz cennik, który znalazłem na oficjalnej stronie liczy trzy pozycje. Jest benzyna, diesel i topowa hybryda.
Tu wychodzi ta sama wada, którą ma też 308 i cała rodzina. Trzycylindrowy silnik 1.2 jest super, kiedy jeździmy samemu, ale w tak sporym aucie kusi jednak wzięcie na pokład większej liczby osób i wrzucenie walizek do bagażnika. Co więcej, 1.2 nie bardzo pasuje do słowa "premium", a przeskok na hybrydę wiąże się z zupełnie inną półką cenową, zaporową dla wielu ludzi, którzy interesują się tymi samochodami. Aż prosi się o takie 1.6 np. 150 KM, ale normy emisji są nieubłagane...
Ile DS 4 E-Tense przejedzie na samym prądzie? Zgodnie z pomiarami WLTP ponad 50 km. Mi udawało się bez problemu przejechać lekko ponad 30 km. Mam wrażenie, że sam napęd hybrydowy najlepiej sprawuje się w trybie komfortowym lub sportowym. Wtedy doskonale wie, co robić. W tym pierwszym skupia się na spokojnej, wygodnej jeździe i robi to znakomicie. W drugim wie, że kierowca w każdej chwili będzie chciał wykorzystać 225 KM, jest więc gotowy na skorzystanie z potencjału dwóch silników. Pierwsza setka to kwestia 7,7 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 233 km/h.
Problemy pojawiają się, kiedy jedziemy w domyślnym trybie Hybrydowym. Systemowi zdarza się pogubić, zwłaszcza przy włączaniu silnika spalinowego, kiedy czujemy dość wyraźne szarpnięcie. Z kolei mocniejsze wciśnięcie gazu, kiedy chcemy dynamiczniej przyspieszyć, oznacza sporą zwłokę w reakcji na nasze polecenie i nieprzyjemne szarpnięcie, kiedy auto w końcu zacznie nabierać szybko prędkości.
Coś tu wyraźnie nie gra, a szkoda, bo przez większość czasu DS 4 czaruje komfortem na każdym kroku. Zwłaszcza w trybie elektrycznym lub moim ulubionym Komfort. Jednak, kiedy skończy się prąd, a auto musi żonglować napędem jak klasyczna hybryda są momenty, kiedy potrafi być irytujące. No i dopóki regularnie DS-a ładujemy, to jego zapotrzebowanie na benzynę jest znikome i zamkniecie się w kilku litrach. Bez naładowanego akumulatora wychodziło mi około ósemki na sto kilometrów.
Fajerwerki strzelają jednak w środku. Na pokładzie DS-a 4 dołożono wszelkich starań, żebyśmy czuli się komfortowo i wyjątkowo. Na każdym kroku. Awangardowy projekt kabiny to nie tylko spektakularny wygląd. To także dbałość o najdrobniejsze szczegóły, cała masa wysmakowanych detali i materiały wykończeniowe z najwyższej półki. To jedno z tych wnętrz, z których po prostu nie chce się wysiadać, a jakości wykonania nie powstydziłyby się wielkie SUV-y z Niemiec.
Zaletą, jak i wadą, może być sam projekt kabiny. Wielu kierowców natłok wspomnianych detali i nowoczesnych rozwiązań może po prostu przytłoczyć. To nie jest wnętrze dla konserwatystów. Za dużo się tu dzieje. Za to osoby znudzone ciągle tymi samymi rozwiązaniami w motoryzacji będą w siódmym niebie. Francuzi nie bali się ciekawych zagrań. Ukryli choćby kratki nawiewów, a pod ręką kierowcy umieścili malutki ekran dotykowy. Można nim wywoływać najważniejsze funkcje auta lub wpisywać litery, kiedy np. szukamy czegoś w nawigacji.
Jeśli ktoś chce zaszaleć w konfiguratorze, to DS oferuje aż nieprzyzwoicie dużo opcji. Pokładowych asystentów, którzy zapewniają jazdę autonomiczną poziomu drugiego, kamer 360 czy rozbudowanego head-upa można się jeszcze spodziewać. Ale kamery termowizyjnej? Po zmroku można widok z niej wyświetlić na wirtualnych zegarach. System na bieżąco monitoruje drogę i wyszukuje potencjalne zagrożenia. Jeśli dostrzeże coś na poboczu, to nam to pokaże.
Moją ulubioną rzeczą w DS-ie jest jednak aktywne zawieszenie, które na bieżąco dostosowuje się do sytuacji na drodze, dzięki kamerom, które cały czas skanują drogę. Dlatego najczęściej jeździłem w trybie komfort, ciesząc się arcykomfortowymi fotelami i fantastycznym audio Focal Electra. Po zmroku na pewno docenimy reflektory DS Matrix LED.
Skoro tak bardzo mi się DS 4 podoba i ma tyle bajerów, to czemu prawie nie widać go na ulicach? DS ma bardzo trudne zadanie przebić się na rynku, gdzie walczy od dawna ugruntowaną pozycję mają giganci naszej branży, a na pewno nie pomaga mu w tym brak większego silnika spalinowego i wysokie ceny. Może też jest jednak trochę zbyt odjechany, żeby trafić do klientów poza rodzimą Francją? Pewnie wszystkie te powody decydują, że nie widujemy DS 4 codziennie nawet w największych miastach. Sam, mimo całej sympatii, wolałbym jednak 308, choć DS szokował i zachwycał mnie swoim wnętrzem co przejażdżkę. Szukacie ciekawego kompaktowego auta i nie ogranicza was budżet? Warto sprawdzić czwartego DS-a. A nuż to właśnie do was trafi? Samochód do testu użyczył nam Stellantis Polska. Nikt nie miał wglądu w treść artykułu przed publikacją.