Nie przesadzę, jak użyję stwierdzenia, że samochód, który za chwilę zobaczycie, to z perspektywy polskiego rynku najważniejsza premiera roku 2023. Mało tego, ten samochód zdobył nagrodę główną w plebiscycie The Best of Moto. O czym mowa? O najnowszej generacji Toyoty C-HR.
Przez sześć lat produkcji Toyota sprzedała na świecie około 1,6 mln egzemplarzy tego modelu z czego mniej więcej połowę w Europie. W Polsce nabywców znalazło około 60 tys..
Od momentu debiutu, C-HR przyciągał wzrok nietuzinkowym wyglądem, a zaprojektowanie drugiej generacji modelu było wyzwaniem. Projektanci czuli presję - chcieli zachować niebanalny styl, a jednocześnie zależało im na tym, by auto robiło tak samo piorunujące pierwsze wrażenie, jak poprzednik.
Moim zdaniem wyszło. Można powiedzieć, że w portfolio Toyoty C-HR to prawdziwy diament i to właśnie wygląd diamentu był inspiracją podczas projektowania tego samochodu.
Nadwozie C-HRa przyciąga wzrok, ma dobre proporcje i jest okraszone ciekawymi detalami. Po raz pierwszy zastosowano bajeranckie wysuwane klamki, smaczkiem jest także tylna listwa świetlna z nazwą modelu. Auto ma długość 436 cm, szerokość 183 cm, a wysokość w zależności od wersji wyposażeniowej od 155,8 do 156,4 cm. Rozstaw osi wynosi 264 cm.
Z wyrazistą linią nadwozia dobrze współgrają 20 calowe obręcze. Jeszcze niedawno ten rozmiar kół był zarezerwowany dla ogromnych SUV-ów, którymi jeździli amerykańscy raperzy.
Więcej na temat najnowszej Toyoty C-HR dowiecie się z poniższego wideo, materiał powstał na wyjeździe sponsorowanym przez Toyotę, ale nie miało to wpływu na recenzję prowadzącego: